Rock został oficjalnie zdrajcą. Wsiadł do czarnego bentleya i odjechał z piskiem opon, a ja patrzę się za tym samochodem z rozdziawioną buzią i niedowierzaniem w oczach. Mój przyjaciel, mój OCHRONIARZ, zostawił mnie na pastw losu jakiegoś frajera poznanego parę godzin wcześniej.No, po prostu, nie wierze.
Zamykam buzię i bardzo powoli okręcam się w stronę Vincenzo, który z chytrym uśmieszkiem trzyma mi uchylone drzwi swojego auta.
-Zapraszam- szczebiocze z zadowoleniem.
-Pojadę taksówką.-Mówię buńczucznie i sięgam po telefon, który jest w mojej torebce.
-Nie!- Warczy i wyrywa mi go szybkim ruchem.- Wsiadaj, powiedziałem.- Cedzi te słowa przez zęby.
Mierzymy się wzrokiem przez dobrą minutę, ale odpuszczam, bo ja nienawidzę się spóźniać. Pokazuje mu środkowy palec, a następie wsiadam do środka z miną obrażonej księżniczki. Przed trzaśnięciem drzwi, słyszę jego sfrustrowane westchnięcie. Śledzę jak z gracją obchodzi samochód i wślizguje się na siedzenie kierowcy. Rzuca na moje uda skonfiskowany mi chwilę wcześniej telefon, a następnie płynnie rusza.
Dziesięć minut mi wystarczyło,aby całą złość wyparowała i zamieniła się w fascynacje. Wygląd Vincenzo za kierownicą na tyle mnie zahipnotyzował, że nawet słowem nie pisnęłam. Uwielbiam, kiedy mężczyzna prowadzi, ale jego widok, wprowadza mnie wręcz w stan podniecenia.
Nie wiem, co on w sobie ma, lecz jeśli się nie otrząsnę, to skończymy, pieprząc się na tylnym siedzeniu tego auta. I co najbardziej mnie w tym przeraża-wcale bym się nie broniła.
Przygryzam wnętrze policzka i mam nadzieje, że ból trochę ostudzi mój entuzjazm. Jak bardzo moje nadzieje są płonne.
Wystarczy,że Vincenzo zaciśnie szczękę, a cała moja uwaga koncentruje się na jego twarzy. Ten facet emanuje czystą męskością.
Właśnie zjechaliśmy w leśną drogę, a jego dłoń przez ,,przypadek" musnęła moje nagie kolano. Moja przyjaciółka zaciska się i chmara motyli obija się w podbrzuszu. Czuje się jak bym była w pieprzonej rui, a co najgorsze mogę dostrzec,jego kąciki ust, które delikatnie unoszącą się do góry. On doskonale wie co mi robi.- A jak by miał nie wiedzieć idiotko, skoro wlepiasz w niego oczy i prawie nie mrugasz.
-Gapisz się, maleńka-chrapliwy głos, wytrąca mnie z transu.
Odchrząkuje i zmuszam się, aby przenieść wzrok za szybę. Patrząc się w zarys mijających drzew, próbując pozbyć się zaczerwienionych policzków. Jego cichy śmiech wcale mi w tym nie pomaga.
- Dlaczego musiałam jechać z tobą ?
-Dla zachowania pozorów. Będziesz uznana za moją kobietę, co da Ci anonimowość.- Wcale nie cieszy mnie fakt, że będą mnie uważać, za jego nową dziwkę.
-Musimy cię chronić. Wieść o tym, że Constantino ma córkę, którą w dodatku wprowadza do biznesu, rozniosła się jak błyskawica i nie wszyscy są z tego powodu zadowoleni.- Odpowiada, nie odrywając wzroku od drogi.
-Tak jak ty? - mówię z sarkazmem.
- Nie jesteś już bezpieczna i twój ojciec doskonale to wie. Prosił, abym Cię pilnował. Nie mam nic przeciwko tobie, po prostu ten świat nie powinien cię dotyczyć- kontem oka widzę jak zaciska ręce na kierownicy.
- Bo co?Bo jestem kobietą ?- wbijam sobie paznokcie w dłoń, aby nie wybuchnąć.
- Nie, ale nie wiesz na czy polega ta gra. Jesteś niedoświadczona i krucha.

CZYTASZ
Kirnos✔
RomantizmJestem jedyną spadkobierczynią La Cosa Nostry. I to ja w przyszłości, przejmie władzę w familii. Nazywam się Valentina Costanza Cantos i jestem następczynią mojego ojca.