Rozdział 9

4.9K 183 9
                                    

⚫⚫2/3⚪⚪⚪

Spędzam w szpitalu cztery dni i przez cały ten czas, ani razu nie widziałam Vincenzo i o niego nie pytałam. Za to pustkę po nim, wypełniał mi pan detektyw. Przychodził codziennie, aby sprawdzić czy uda mu się otrzymać ode mnie więcej informacji; do tej pory nie miał szczęścia. Od drugiego dnia, przychodzi do mnie z lunchem. Zdobył u mnie za to wielkiego plusa. Uśmiecham się do niego z wdzięcznością, kiedy solidna porcja spaghetti ląduje pod moim nosem. Mniammm...  Mówimy sobie smacznego i jemy w ciszy.

- Wiem, że dzisiaj dostałaś wypis, ale proszę zadzwoń do mnie, jeśli będziesz mnie potrzebowała. - Mówi, wstając by wyjść. Przytakuję mu skinieniem i obserwuję jak odchodzi. Otwiera drzwi, w których stoi Vincenzo ubrany w garnitur i mogę tylko dodać, że wygląda zajebiście. Kątem oka przechwytuję spojrzenie, które Carlos posyła w moją stronę.  Ale jego wzrok dość szybko wraca do naszego,nowego gościa.

- Valentina, chcesz żebym został? - Mówi do mnie, ale jego twarz cały czas skierowana jest w stronę nowo przybyłego. Spojrzenie Vincenzo gwałtownie przeskakuje na mnie, a następnie z powrotem na detektywa. I widzę jak mocno zaciska się jego szczęka.

-A kim Ty kurwa jesteś? - Pyta go Vincenzo z podniesioną głową, wygląda na wkurzonego, a jego oczy ciskają piorunami w Niebieskookiego.

- Detektyw Carlos, a kimże Ty jesteś?

- Nie Twój pierdolony interes, a teraz spadaj. - Carlos spogląda na mnie, a ja przytakuję głową, dając mu do zrozumienia, że jest w porządku. Odwraca się ponownie do wyjścia i przepycha obok Vincenzo, który stoi mu na drodze. Ten odprowadza go gniewnym spojrzeniem do końca korytarza. Ja za to, na ten terytorialny przejaw uczuć, wywracam oczami. 

Słyszę jak bierze uspakajający oddech i odwraca się w moją stronę. Jego wzrok łagodnieje.

- Gotowa na powrót do domu? - Cóż za tupet! Głupi, arogancki knypek. Nie odzywał się przez cztery dni, nie przyszedł mnie odwiedzić, nawet nie zadzwonił.

- Tak, ale na pewno nie z Tobą, popaprańcu. Tato po mnie przyjedzie - Krzyżuję ręce na klatce piersiowej i patrzę jak na jego buźce pojawia się ironiczny uśmieszek.

- Masz nieaktualne informacje, maleńka. I choć dobrze wiesz, że kocham sprośne pogawędki, to czas zabrać Cię do domu.

Podchodzi do mnie, chwyta moją torbę i wrzuca do niej moje rzeczy. Następnie wyciąga długą sukienkę i zaczyna rozwiązywać mój szlafrok. Zamieram w bezruchu, gdy jego dłonie znajdują się na moich plecach i odpycham go. Mnie już może nie przeszkadzać oglądanie szwów czy blizn, ale innym tak, dlatego nie chcę by ktokolwiek je widział.

- Sama potrafię się ubrać. Wyjdź. - Mówię, wciąż trzymając szlafrok. Robi krok w tył i patrzy na mnie. Chce się ze mną kłócić, widzę to w jego oczach, ale nie pozwalam mu na to i wskazuję palcem w kierunku drzwi. Łapie aluzję i wychodzi, trzaskając nimi zaciekle.

Wstaję z łóżka i zrzucam z siebie szlafrok. Patrzę w lustro i dostrzegam wszystkie tworzące się blizny na moim ciele. Ich widok sprawia, że jestem wściekła. Jestem wściekła, ponieważ zostałam wykorzystana w taki sposób, a ten, kto mi to zrobił wciąż oddycha. Pierdolony tchórz, uwięził mnie za miast stanąć w uczciwym pojedynku.

Gwałtownym ruchem ścieram pojedynczą łzę z policzka. Miałam być twarda. Psia mać.

Kiedy już jestem ubrana, wychodzę z sali i widzę, że Vincenzo na mnie czeka, opierając się o ścianę obok drzwi. Powoli spoglądam w górę, by spotkać jego spojrzenie i widzę jak na mnie patrzy. Szybko odwracam wzrok i żywym krokiem idę do wyjścia.

***

- Będziesz mnie ignorować, księżniczko? - Pyta, gdy już prawie jesteśmy w domu. Patrzę na niego, a następnie odwracam głowę z powrotem w kierunku okna.

Z siedzenia kierowcy słychać głośnie prychnięcie, ale kompletnie je ignoruje i dalej pogrążam się w swoich myślach. 

Przyjeżdżamy  pod wille, a ja od razu rzucam się w kierunku frontowych drzwi. Vincento łapie mnie w talii, a jedna z jego dłoni niefortunnie spada się na moim brzuchu, gdzie umiejscowiona jest blizna. Przywalam mu z łokcia w żebra i gdy mnie puszcza, startuję w kierunku drzwi.

Wiem, że to dziecinne, bo musimy porozmawiać, ale w tej chwili mój instynkt każe mi uciekać i gdy już jestem u siebie, oddalona od spraw związanych ze Vincenzo, kładę się na łóżku i oddycham z ulgą. Dobrze jest być w domu i trochę odpocząć.

Choć mój spokój trwał stosunkowo krótko, bo kiedy tatko dowiedział się, że już jestem, to wparował do mojego pokoju bez pukania. Siada na brzegu łóżka i patrzy na mnie ze współczuciem, a ja podnoszę się, tym samym pokazując mu, że nie jest ze mną aż tak źle.

- Kirnos, muszę wyjechać na tydzień. Mattias wrócił i będzie z Tobą dwadzieścia cztery na dobę. - Kiwam głową i pytam go o coś, co od jakiegoś czasu chodziło mi po głowie.

- Masz jakieś wieści, albo widziałeś Christian'a? - Patrzy mi prosto w oczy.

 - Chcesz o nim wiedzieć? - Przytakuję skinieniem na znak potwierdzenia.

- Vincenzo znalazł go w jednym z jego klubów. Torturował, odstrzelił fiuta, a później ściął mu głowę za to, co Ci zrobił.

-Dlaczego pozwoliłeś mu to zrobić?! Nie pomyślałeś, że chcę własnej zemsty na tym skurwielu?! - Jestem na nich wściekła. Kim oni kurwa myślą, że są?! To była moja zemsta, MOJA!!!

- Zrobiliśmy to, co było dla Ciebie najlepsze. Myśleliśmy tylko o Tobie, Kirnos. Z tym policjantem kręcącym się w pobliżu i faktem, że to on Cię znalazł, jest lepiej, że Christian został wtedy zabity, ponieważ masz alibi. - Przytakuję skinieniem z zaciśniętą szczęką, choć mam ochotę ich wszystkich rozszarpać na strzępy za wzięcie sprawy w swoje ręce.

- Z końcem tygodnia będzie miał miejsce duży transport. Chcę żebyś miała na niego oko, gdy przybędą. - Podnosi się i wychodzi.

Widzę Vincenzo, jak wchodzi zaraz po wyjściu ojca. Musiał czekać przed drzwiami, aż skończymy rozmawiać. Przeszywam go wzrokiem i z powrotem opadam na łóżko, by powstrzymać się od zaatakowania go.

- Kurwa, przestań się na mnie wkurzać; to się robi nudne. - Jest pyskaty, stojąc w drzwiach i spoglądając na mnie z góry do dołu. Natychmiast chcę się okryć, ponieważ on jest bogiem, a ja jestem uszkodzona.

- Pierdol się. - Wbijam pusty wzrok w sufit i ignoruje jego gromiące spojrzenie.Po chwili  słychać zatrzaskujące się drzwi.  

Przecieram ręką twarz i wypuszczając ciężko powietrze. Jestem pusta w środku.

___

Uszkodzona dziewczynka...

Drugi już za nami✔ Został jeszcze jeden⚪Do zobaczenia za pół godzinki(20:30)🥰🤗

alekssandraM🖤

Kirnos✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz