7. - maraton.

2.4K 81 13
                                    

*tydzień później* 

-Kurcze! Wszyscy są źle ubrani! Chodź tutaj Madzia. -powiedział Karol. -O proszę zapraszamy na ekipatonosi.pl! Możecie dostać takie koszulki jak ma Madzia, a ja się z wami żegnam i do następnego! -dodał pokazując na moją koszulkę. 

-To teraz maraton filmowy? -zaproponowała Werka. 

-Czemu nie. -powiedział Krzychu. 

Marcysia i ja wzięliśmy przekąski i siadając na kanapie szukaliśmy jakiś filmów. Przez ten tydzień zaprzyjaźniłam się z ekipą. Najlepszy kontakt mam z Marcysią i Krzychem. Szczerze? Pomimo mojej obsesji na punkcie Krzycha to jakoś nie pcham się do podrywania go lub coś. Jak coś ma wyjść to wyjdzie to naturalnie. 

Usiadłam koło Krzycha i zaczęliśmy oglądać. 

---------------

-Krzychulec? Która godzina? -zapytałam. 

-Dochodzi 1. -powiedział przebudzony. 

Wszyscy z ekipą zasnęliśmy. 

-Kurcze, nie pojadę już do domu. -stwierdziłam. 

-Prześpij się tutaj. Ja będę spać na kanapie, a ty idź do mnie do pokoju. 

-Nieee, pojadę do ekipatonosi i tam się prześpię. -odpowiedziałam cicho. 

-A pokój Pateckiego? 

-A Heniu? 

-A no tak, a nie boisz się? -zapytał zmartwiony. 

Ooo, słodkie. 

-Pff, ile to mi podjechać. Kluczę mam, więc na luzie. -powiedziałam i wstałam z kanapy. -To ja lecę, pa pa -pożegnałam się z Kamilem lekko go przytulając. 

-Rano przyjadę jak się obudzę do ciebie. -powiedział. 

-Okej. -odpowiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia. Wzięłam kurtkę, torebkę i kluczyki. Wsiadłam do samochodu i pojechałam do swojej pracy. Weszłam do domu i zamykając szczelnie drzwi wzięłam jakąś dużą koszulkę i po przebraniu poszłam spać. 

---------------------

-Cześć. -przywitałam się z Kamilem, który stał w progu drzwi.

-Hejka, wyspana? -zapytał wchodząc do domu. 

-Nie było źle. -uśmiechnęłam. -Przynajmniej będę w pracy od razu. 

-Racja. -zaśmiał się. -Przyniosłem Ci śniadanie, bo nie wiem czy jest tu coś do jedzenia. 

-Ooo dzięki bardzo. W ogóle która godzina? 

-Koło 8 chyba. -odpowiedział. 

-Tak wcześniej wstałeś? -zapytałam zdziwiona.

-I tak muszę załatwić sprawę, więc nie robi mi to dużej rocznicy. -stwierdził. 

-To dzięki bardzo. -uśmiechnęłam się i go przytuliłam. 

-Dobra Madziulka ja jadę, jak coś to dzwoń. -powiedział Krzychu. 

-Pa. -odpowiedziałam i zaczęłam jeść śniadanie. Po śniadaniu wzięłam czyste ciuchy i się ogarnęłam. Przed 9 już zaczęłam pracować. 

-------------

-O proszę jaka pracownisia. -zaśmiała się Kasia. 

-No właśnie, dzisiaj mamy kupę roboty, a ty o 10 przychodzisz. -również się zaśmiałam. 

-Ej, to, że ty tutaj spałaś i zaczęłaś wcześniej to nie znaczy, że ja też. -powiedziała. 

-W sumie i racja. -przytaknęłam. Wypiliśmy jeszcze kawę i wspólnie zaczęliśmy robić swoje. 

------------

-Jestem taka padnięta. -powiedziałam rzucając się na fotel. 

-A to jeszcze nawet nie połowa. -stwierdziła Kasia. 

-Która godzina? 

-17:20. -odpowiedziała mi. 

-Hejka! Przyprowadziłam pomoc. -powiedziała Marcysia wchodząc razem z Martą do domu. 

-W samą porę. -zaśmiałam się i przywitałam się z dziewczynami. 

-To co mówcie co trzeba zrobić. -powiedziała Marta. 

-Wszystko. -uśmiechnęła się Kasia. 

--------------

-Współczuję wam. Niby taka prosta praca, a jednak trzeba się namęczyć. -powiedziała Mariolka  kiedy już skończyliśmy. 

-Oj ta. -przyznała racje Kasia. 

-W ogóle Magda ty miałaś coś do jedzenia tutaj? Przecież pustka jak nie wiem. -zapytała Marta. 

-Rano Kamil przywiózł mi śniadanie, bo załatwiał jakąś pracę na mieście. -powiedziałam, 

-Uuu. -odpowiedziały mi dziewczyny. 

Przecież to normalne. 

-O co wam chodzi? -zapytałam z ''oburzającą się miną"

-No Krzychulec Ci śniadanie przywiózł, wiesz gadacie ze sobą, spędzacie dużo czasu. -stwierdziła Marcysia. 

-Błagam was, znamy się zaledwie tydzień. -powiedziałam lekko zawstydzona. -Jeśli coś ma przyjść to przyjdzie. 

-Ty od zawsze taka nieśmiała? -zaśmiała się Kasia. 

-Taka już jestem. -wzruszyłam ramionami. 

-Ale moim zdaniem pasowalibyście do siebie. -powiedziała Marta. 

Chciałabym... 

-Ooo rumieniec. -zaśmiała się Marcysia wskazując na moją twarz. 

-Weźcie już przestańcie. -zakryłam swoją twarz poduszką. 

-Oj Madzia, Madzia. Tak samo jak Krzychu taka wstydliwa jesteś. -powiedziała Kasia. 

-Dobra, skończmy temat, porozmawiajmy o czymś innym. -przyznałam. Chciałam jak najdalej uciec od tematu. 

--------------------

-Mariolka? Podwieźć Cię? -zaproponowałam kiedy dziewczyny już odjechały. 

-Jeśli Ci się chce. -stwierdziła ja jej pokazałam, żeby wsiadła i po chwili już jechaliśmy do domu ekipy. 

-Powiedz mi jak w ogóle poznałaś Matiego? Faktycznie w klubie? -zapytałam. 

-Tak, podczas koncertu Mateusz do mnie podbił i porozmawialiśmy chwilę. Później znalazł mnie na social mediach i tak się zaczęło. Nie żałuję ani trochę, bo jestem przeszczęśliwa z Matim. 

-Widać to. -uśmiechnęłam się. 

-A ty długo jesteś sama? -rzuciła pytaniem. 

-Od jakiegoś roku. Póki co nie jest mi z tym źle, że nie mam chłopa. Nie jestem typem dziewczyny, która na siłę go szuka, podrywa innych i w ogóle. 

-I to się ceni. -powiedziała. -Dobra to dzięki za podwózkę, buziaki. -dodała wychodząc z samochodu. 

Również się pożegnałam i odjechałam do mieszkania. 

Po 30 minutach byłam już na miejscu. 

-I jak tam? -zapytała Sylwia kiedy weszłam już do domu. 

-A git. Noc nie była tak straszna jak Ci pisałam. Od rana zapierdziel był. 

-Biedaczyna. A jak tam z Krzysiem twoim? -zaśmiała się. 

-Nie z MOIM, a po za tym dobrze wiesz, że nie podchodzę do takich rzeczy na chama. -odpowiedziałam jej wystawiając język. 

-Nie zachowuj się jak dziecko, Magdaleno. 

-Ja nim jestem, Sylwio. -powiedziałam siadając koło mojej przyjaciółki i włączając jakiś film. 

-I tak Cię kocham jak siostrę. -odparła lekko śmiejącym się tonem. 

-Ja też, jędzo. 


Angel/Poczciwy KrzychuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz