17 | boffola

132 10 48
                                    

Rozdział zawiera sporo puchatości ^^ 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rozdział zawiera sporo puchatości ^^ 

Mam nadzieję, że to Wam wynagrodzi moje opóźnienie w pisaniu  😌


boffola

1) żart lub wers w dramacie, scenariuszu, którego celem jest rozśmieszenie publiczności;

2) (o śmiechu) niepowstrzymany i serdeczny.


Nie no, chyba się przesłyszałam. Przesłyszałam się albo oszalałam, dopadły mnie halucynacje słuchowe czy coś — obie opcje były możliwe.

Przesłyszałam się, prawda?

Elias wcale nie powiedział przed chwilą, że wyciągnął z koszyka drugą wstążkę. Przecież to niemożliwe. Statystycznie prawie niemożliwe, wręcz nieprawdopodobne, żeby osoba, z którą chętnie spędziłabym resztę życia, wyciągnęła właśnie tę właściwą wstążkę. Zakrawało to na cud.

— Żartujesz, prawda?

— Nie żartuję.

Elias podciągnął rękaw mojej bluzy, by ujawnić wstążkę, wciąż owiniętą wokół nadgarstka — nie zdjęłam jej podczas przebierania się. Przebiegł po niej palcami i pociągnął za jeden z końców, odwiązując ją całkowicie. Położył ją na stole, razem z wstążką wyciągniętą z koperty, po czym sięgnął do własnej kieszeni po kolejną wstążkę — złotą, bardzo zbliżoną kolorem do pozostałych.

To chyba był dobry moment, by się histerycznie roześmiać lub paść na kolana i dziękować niebiosom za okazaną łaskę, ale z drugiej strony chyba jeszcze za wcześnie na okazywanie radości. W końcu mogło się okazać, że żadna ze wstążek nie jest tą właściwą, więc zmusiłam się do skupienia na prezentujących się na stole materiałach.

Starając się zachować zimną krew, obejrzałam wszystkie trzy wstążki. Jak się przekonałam, ta należąca do Flynna Donovana została ucięta w połowie i nie posiadała przypisanego numeru, a pozostałe dwie go miały. Serce nieznośnie mi waliło, gdy porównywałam obydwa kody — były identyczne, więc o żadnej pomyłce nie mogło być mowy i Elias nie kłamał. Siostra bliźniaczka mojej wstążki trafiła do niego.

— Są identyczne — wymamrotałam. — Są identyczne.

O cholera.

Byłam w takim szoku, że ledwo rozumiałam, co się wokół mnie dzieje. Słyszałam podniesione głosy, lecz nie docierało do mnie ani jedno słowo — na jakiekolwiek przetwarzanie danych nie pozwalał mętlik w głowie wywołany surrealizmem całej tej sytuacji. Siedziałam na krześle, tkwiąc w stuporze i nie wypuszczając z rąk sióstr-bliźniaczek.

spod znaku kosa | ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz