tequila

142 7 7
                                    

(TA CZĘŚĆ JEST BARDZO BEZWSTYDNA, OSTRZEGAM!!!  😅❤️)


— To prywatny klub, nie bój się. Mają dobrą ochronę, więc nawet, gdyby ktoś mnie rozpoznał, szybko by się zajęli potencjalnym delikwentem i jego zdjęciami. Robienie zdjęć i kręcenie filmów są tu zabronione, bo kręcą się po tej sali same VIPy. Teoretycznie już mnie nie powinni wpuszczać, ale nadal mnie tu uważają za królową. Chodź.

Chwyciłam Eliasa za rękę i pociągnęłam go w stronę baru. Miałam ochotę się dzisiaj upić — nie powstrzymałby mnie przed tym nawet sam diabeł. W końcu były moje urodziny.

— Nie jestem pewien, czy to taki dobry pomysł...

Uniosłam brwi.

— Raz w życiu chyba możesz zaszaleć? No, przyznaj się, kiedy ostatni raz piłeś alkohol? Podczas naszej nocy poślubnej? Podczas koronacji? Czy nawet wtedy nie...? Barman, lej tequilę!

Elias przewrócił oczami, widząc mój entuzjazm w zamawianiu drinków. Z pierwszym poszło mi całkiem nieźle, chociaż prawie przepalił mi gardło. Początkowo obyłam się nawet bez soli i limonki, ale przy drugim drinku już musiałam przegryźć. Skrzywiłam się, ale po moim ciele zaczęło się rozlewać cudowne ciepło. Elias skomentował moje grymasy uniesionymi brwiami. Sam w ogóle nie tknął swojego shota, więc mu go podebrałam. Po trzeciej dawce alkoholu zaczęło już mi się kręcić w głowie, ale nie zamierzałam na nim poprzestawać.

— Pij!

— Nie mogę. Ktoś musi cię pilnować.

Zrobiłam płaczliwą minę, która zawsze rozmiękczała mu serce.

— Ale to moje urodziny...

W odpowiedzi cierpiętniczo westchnął. Jego dłonie znienacka znalazły się na moich biodrach, pomagając mi utrzymać równowagę, gdy się odrobinę zatoczyłam. Najwyraźniej picie alkoholu nie szło w parze z koordynacją ruchową.

— Wypiję, ale tylko pod jednym warunkiem. — Elias się wreszcie poddał, a radośnie zatańczyłam. — Pod warunkiem, że będę mógł zlizać tequilę z twojego ciała. Odpowiada ci to?

Potrzebowałam momentu na przetrawienie jego słów. Zarumieniłam się — zarówno pod ich wpływem, jak i intensywnego wzroku Eliasa.

— O-odpowiada. Tak.

— Zdejmij koszulkę i właź na stół.

Cholera, to było seksowne, kiedy mi rozkazywał. Przygryzłam wargi, powoli zdejmując koszulkę; celowo to przedłużyłam, by zmusić Eliasa do czegoś więcej niż tylko słowa. Chciałam, żeby mnie dotknął, żeby mnie pocałował, żeby spędził ze mną całą, calutką noc. W nagrodę zresztą usłyszałam jęk i gdy napotkałam jego wzrok, zobaczyłam kłębiące się w tych cudownych niebieskich oczach pożądanie.

— Elias...

Nie odpowiedział; zamiast tego chwycił mnie za biodra i delikatnie popchnął w stronę barowego stołu. Podsadził mnie, bym mogła usiąść na blacie, i zanim nawet zdążyłam zanurzyć dłoń w jego poskręcanych włosach — uwielbiałam to robić — zmusił do położenia się na plecach. Blat był zimny, co przyjemnie chłodziło moje rozpalone od alkoholu ciało. Wyciągnęłam nogi, nie odrywając ani na moment wzroku od Eliasa. Nawet powietrze między nami wydawało się gorące, intensywne, usłyszałam nawet parę gwizdów.

spod znaku kosa | ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz