19 | birdie

130 11 86
                                    

Znów czuję się jak wolny ptak,Polecieć chcę,W niebo się pragnę wzbićI chociaż boję się,To wiemTen żar co drzemie w nascoś więcej znaczyć maI wiem, że loschce mi dziś szansę dać!Już nie wróci dawny mrok,Czas zrobić pierwszy krokI nic, i niktNie zdo...

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Znów czuję się jak wolny ptak,
Polecieć chcę,
W niebo się pragnę wzbić
I chociaż boję się,
To wiem
Ten żar co drzemie w nas
coś więcej znaczyć ma
I wiem, że los
chce mi dziś szansę dać!
Już nie wróci dawny mrok,
Czas zrobić pierwszy krok
I nic, i nikt
Nie zdoła sprawić, że
Zatrzymam się,
Odwrócę się,
Gdy ty zechcesz być
Blisko mnie

[Studio Accantus – Coś więcej]


Sukienka, którą wybrałam na własny ślub, należała do mojej matki. Zachowała się w kufrze w nienagannym stanie — potrzebowała tylko solidnego prania, wyprasowania oraz dopasowania do mojej figury. Najwyraźniej byłam szczuplejsza niż moja matka i miałam węższe biodra, pomijając jednak te drobne poprawki, sukienka leżała na mnie idealnie. Miałam pod tym względem dużo szczęścia, bo w przeciwnym razie raczej nie udałoby mi się zdobyć nowej sukienki w tak krótkim czasie i bez wzbudzania plotek, które na pewno ruszyłyby lawinowo, zwłaszcza że ojciec zgodził się ze mną w kwestii tego, że na razie powinniśmy utrzymać cały ślub w tajemnicy i bez większych protestów zgodził się na błyskawiczny termin. Emer niestety nie miała pod ręką żadnego białego materiału, odpowiedniego na ślub; co prawda proponowała przerobienie jakiejś innej starej sukienki, lecz odmówiłam. Wolałam założyć tę, którą kiedyś miała na sobie moja matka w dniu swojego własnego ślubu.

Jedna z dziewczyn ze sztabu do spraw piękności pod wodzą Emer mnie uczesała i pod jej palcami moje włosy zamieniły się w dzieło sztuki. Nie dawało się z nimi zrobić za wiele, bo były dość krótkie, sięgały zaledwie ramion, ale i tak udało jej się wyczarować misterne sploty przełożone główkami białych róż. Emer pomogła mi również z makijażem, niewymyślnym, lecz podkreślającym kolor moich oczu oraz usta i ukrywającym przy tym podkrążone oczy. Gdy po wszystkich zabiegach spojrzałam w lustro, prawie się nie poznałam. Wyglądałam znacznie lepiej niż podczas balu — czy to za sprawą bieli, fryzury, czy też uśmiechu, którego na pewno nie miałam na ustach, gdy wybierałam wstążkę.

Jednocześnie zupełnie nie mogłam wyjść z podziwu, jako że rano, zaraz po przebudzeniu, z całą mocą uderzyło we mnie to, że wychodzę za mąż. Tyle lat przeklinania przeznaczenia — a tu zupełnie niespodziewanie dostałam od niego prezent. Jasne, nie byłam całkiem gotowa na ten pospieszny ślub, ani teraz, ani w przyszłości, ale jeżeli już miałam stanąć z własnej woli przy ołtarzu, to tylko u boku Eliasa, którego obecność zresztą dodała mi otuchy rano, gdy zaczęłam panikować zaraz po obudzeniu się.

Drżały mi nogi, gdy dołączałam do czekającego na korytarzu ojca. Jego kamienna twarz nie zdradzała zupełnie żadnych emocji i każdy ruch był starannie wykalkulowany. Może to i lepiej; wolałam choćby w dniu swojego ślubu uniknąć kolejnej rundy kpin czy awantur, których w ostatnim czasie mieliśmy pod dostatkiem. Obojętność była pod tym względem znacznie lepsza.

spod znaku kosa | ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz