ACT OF MURDER

276 55 33
                                    

ROZDZIAŁ XVI

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

ROZDZIAŁ XVI

AKT MORDERSTWA

━━━━━━━━━━

          Grimmauld Place.
Ostatnio zbyt często bywał w tym miejscu. Zdecydowanie jego wizyty nie kończyły się dobrze.

Tym razem również nic nie wróżyło dobrego zakończenia. Razem z nim przed kołatką w kształcie smoka stało pięciu śmierciożerców. Rudolf Lestrange trzymał go w żelaznym uścisku. Oprócz niego obecni byli najgorsi z najgorszych: Lucjusz Malfoy, Bellatrix i Rabastan Lestrange. Młody Amycus Carrow trzymał jego różdżkę. Kiedyś nazywał go przyjacielem.
Rosier poruszył się niespokojnie. Nienawidził ich wszystkich i siebie za to całe gówno w jakim teraz się znajdował.

Evan w tamtym momencie stracił całą nadzieję.

Bellatrix zapukała w drzwi, które dopiero po jakimś czasie otworzyła Walburga. Pewnie Stworek nadal nie odpowiadał na wezwanie. Jeśli Regulus nie mógł liczyć na Syriusza ani Evana to na pewno wybrał skrzata na kompana.

— Bella? Co ty tu robisz?

— Muszę załatwić interesy ciociu. Przyprowadziłam kilku przyjaciół — powiedziała.

Rudolf nieprzyjemnie szarpnął jego ramieniem. Walburga spojrzała na Evana pełnym nienawiści spojrzeniem. Rosier spojrzał instynktownie na swoje buty.
Bellatrix jak zawsze pewna siebie ruszyła w stronę wnętrza domu rodziny Black. Walburga jednak stanęła jej na drodze.

— Pokrzyżuje ci palny kochana. — Kobieta wyciągnęła różdżkę kierując ją w stronę zaskoczonej Bellatrix.

Po chwili jednak Bella otrząsnęła się z zaskoczenia i zaśmiała maniakalnie.

Lucjusz pchnął Walburgę, a Rabastan przyłożył jej różdżkę do gardła.

Evan zaczął się bardziej uparcie wyrywać. Nie mógł jednak nic poradzić. Musieli go osłabić jakimś zaklęciem. Opadał co raz bardziej z sił.

W końcu dotarli do gabinetu Oriona. Miejsca z którego stary Black praktycznie się nie ruszał.

— Lucjuszu i Rudolfie jak miło was znowu widzieć. — Powiedział Orion, wyjmując z szuflady biurka różdżkę. — Nie mogę tego samego powiedzieć o tobie kochana bratanico.

Bellatrix obdarzyła swojego wuja czarującym, ale jednocześnie wymuszonym uśmiechem.

— Amycus, daj Evanowi różdżkę — rozkazała.

Rudolf puścił Evana, który musiał się postarać by nie upaść. Nie miał czucia w nogach. Za to wyraźnie czuł bicie swojego serca, które wyraźnie chciało uciec z jego plugawego ciała. Evan przez chwilę zastanawiał się gdzie mogłoby się ukryć. Przecież nie miało już nikogo.

— Evan przyszedł cię zabić — rzekła dumnie Bella.

Evan stał tam z różdżką w trzęsących się rękach. Podniósł ją na wysokość twarzy Oriona.

— Evan, jeśli tego nie zrobisz ja to zrobię za ciebie — szepnęła mu do ucha Bella. — Wtedy on będzie martwy i ty.

Evan pokiwał głową, choć wcale się z tym nie zgadzał.

— Wiem, że go nie skrzywdzisz. Kochasz tego słabeusza.

Śmiech Belli wypełnił pomieszczenie.
Evan rozejrzał się po pomieszczeniu. Zobaczył łzy na nieporuszonej z pozoru twarzy Walburgi. Nadal miała różdżkę Rabastana przy gardle.

Amycus i Lucjusz celowali różdżkami w niego, a Bella w Oriona. Jedyną osobą dla której to wszystko wydawało się obojętne był Rudolf.
On jedynie uważnie się przyglądał całej sytuacji. Evan dawno temu powierzyłby mu wszystko co miał.

— Evan. Evan, popatrz na mnie.

Niechętnie spojrzał w oczy Orionowi.

— Regulus żyje?

Evan był bliski załamania. Miał ochotę umrzeć w tym momencie, bo nie widział dla siebie żadnego rozwiązania.

— Zdradził! Nie żyje! — krzyknęła Bella. — Syriusz będzie następny.

— Nie powinnaś się odzywać niepytana.

Orion ponownie spojrzał Evanowi prosto w oczy.

— Nie spieprz mi tego Evan.

Evan poprawił chwyt na różdżce. Przełknął głośno ślinę. On albo Orion. Dlaczego tak trudno było mu wybrać?
Evan pokręcił głową w ostatnim geście zaprzeczenia. Nie potrafił.

— Jeśli ja umrę to Evan przeżyje?

Rudolf skinął głową. Orion spojrzał na niego i uśmiechnął się smutno.

— Do cholery jasnej Evan — szepnął.

Potem Evan zobaczył jak jego własna różdżka, różdżka rodziny Black, przechodzi szyję Oriona na wylot. Krew z tętnicy oblewa elegancki garnitur, a z oczu umykają ostatnie iskierki życia.

Słyszy krzyk Walburgi. Jakby z oddali.

Świat zamiera, gdy ciało Oriona Blacka opada na podłogę.
Evan mógł śmiało powiedzieć, że również umarł w tamtym gabinecie.

Widzi krew. Czuje pokrzepiające klepanie po plecach ze strony Rudolfa. Czuje, że w gabinecie ubywa ludzi. Jednak jest od tego odcięty.

Patrzy jedynie w szare oczy, które się nie zamykają. Ciemnieją, a Evan wie że oznacza to burzę.

ROSES FOR MY LOVE ━ syriusz black x evan rosier ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz