FUNERAL

285 54 56
                                    

ROZDZIAŁ XVII

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

ROZDZIAŁ XVII

POGRZEB

━━━━━━━━━━

          Evan Rosier nie powinien stać wśród żałobników. Nie mógł się jednak powstrzymać. Musiał tam być, nie tylko z powodu szacunku jakim dążył Oriona Blacka, ale również z powodu głębokiego poczucia winy.

Czuł, że komuś naprawdę mu bliskiemu należą się przeprosiny. Miał nadzieję, że Syriusz się zjawi. Chociaż na chwilę. 

Ceremonia zaczęła się już jakiś czas temu.
Evan nie zwracał zbyt dużej uwagi na każdy szczegół pogrzebu. Zamiast tego patrzył na wszystkich zebranych.
Większość była członkami śmietanki towarzyskiej świata czarodziejów. Nawet sam minister magii się zjawił.

Pewnie przeczytali o pogrzebie w gazecie. Evan nie mógł już znieść tych wszystkich plugawych nagłówków.

Śmierć Oriona stała się tematem numer jeden i ewulowała od niewinnej plotki do rozmiarów ogólnokrajowego skandalu.
Wszyscy już wiedzieli, że nie są bezpieczni. Każdy mógł nagle umrzeć i o każdym mogło być nazajutrz napisane w gazecie.

Pogrzeb Oriona Blacka śmierdział strachem.

Spojrzał na Walburgę stojącą na przedzie, tylko ona znała brutalną prawdę o śmierci Oriona. Na szczęście dla niego, jego towarzyszy zbrodni i samego Czarnego Pana, ostatnią rzeczą jaka wydostała się z jej ust był krzyk rozpaczy. Teraz czarny koronkowy welon zasłaniał jej twarz. Evan nie mógł się nawet dowiedzieć jak zareaguje na jego widok.

Zobaczył Andromedę z córką na rękach w towarzystwie swojego szlamowatego męża. Narcyza ocierała opuchniętą od płaczu twarz białą chusteczką. Lucjusz obejmował ją delikatnie co chwila posyłając Rudolfowi spojrzenia.

Ten dźwięk nadal odbijał się echem w jego przeciążonej żałobą głowie.

Spytał nawet Rudolfa, dlaczego pozwolono mu oddychać.
Lestrange powiedział jedynie, że obietnic złożonych Orionowi się nie łamie.

Patrzył jak druidzi szykują stos pogrzebowy.
Jego oczy były suche. Nie pozwalał sobie już na łzy.
Obserwował uważnie całą ceremonię. To jak drewno oblewane jest łatwopalną naftą. Zaraz będzie po wszystkim. Wystarczy podpalić ten cholerny stos. Należy tylko podłożyć ogień.

Cygnus stał przed wszystkimi zebranymi. Jego twarz była nieporuszona. Rosier miał nadzieję, że osoba posyłająca ciało Oriona będzie czuła jakikolwiek smutek po jego stracie.

Evan miał nadzieję, że zobaczy w tej roli Regulusa. Jednak gdyby się pojawił, mogłoby się okazać, że śmierć Oriona poszła na marne.

Popełnił samobójstwo. Z powodu Evana Rosiera, bo myślał, że nie ma dla kogo żyć.

Evan zacisnął powieki. Gdy je otworzył z zaskoczeniem stwierdził, że to nie Cygnus trzyma pochodnie.

Syriusz Black we własnej osobie. Wyprostowany z dumą dzierżący ceremonialny płomień.

Wszyscy dookoła zaniemówili. Evan spojrzał na Bellatrix która się niespokojnie poruszyła. Nie umknęła też uwadze Evana ręka Rudolfa powstrzymująca żonę przed zaatakowaniem kuzyna.

Cygnus stał za nim z nikłym uśmiechem na twarzy. Musieli to zaplanować. Rodzina Black potrafiła się zjednoczyć tylko w obliczu największego kryzysu.

— Mój ojciec nie żyje przez swoją własną głupotę — powiedział głośno.

Wszyscy zebrani podnieśli spojrzenia.

— Taki widziałem nagłówek w gazecie. Orion Black nie żyje przez syna. Najczystsza krew została przelana.

Syriusz zaśmiał się gorzko i po chwili wskazał płonącą pochodnią na zebranych żałobników. Coś w Evanie podpowiadało mu, że ten płomień wskazuje na niego.

— To przez was. Wszyscy opłakują kolejną ofiarę wojny, której nie chcecie powstrzymać. Myślicie, że jesteście panami świata, a pochylacie głowy przed półkrwistą sierotą.

Znów się zaśmiał i obszedł stos ojca tak by stanąć tuż przez Bellatrix.

— Orion Black się nie pokłonił. Chcę żebyście to zapamiętali. Aż do śmierci był wierny jedynie rodzinie.

Po tych słowach splunął pod nogi Bellatrix, którą Rudolf naprawdę mocno musiał trzymać, by nie udusiła Syriusza gołymi rękami.

Rudolf Lestrange był najbardziej honorowym człowiekiem jakiego Evan znał.

Syriusz zgrabnie obrócił się i podłożył ogień z pochodni pod owinięte w śnieżnobiały całun ciało Oriona.

Evan zobaczył jak zaraz po tym znika. Uśmiechnął się pod nosem i spojrzał w górę.
Patrzył jak czarny dym unosi się do szarego nieba.

ROSES FOR MY LOVE ━ syriusz black x evan rosier ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz