GOOD SOLDIER

258 49 25
                                    

ROZDZIAŁ XV

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

ROZDZIAŁ XV

DOBRY ŻOŁNIERZ

━━━━━━━━━━

          Evan widział znak na niebie i wiedział, że to obowiązkowe spotkanie. W dodatku ból w jego lewym przedramieniu nie pozwolił mu zwlekać. Deportował się i w mgnieniu oka znalazła się w Malfoy Manor.

Siedział przy stole razem z resztą. Już na wejściu doprowadził się do porządku. Teraz z dumą i bezczelnym uśmiechem na twarzy pozował na wzorowego śmierciożerce.
Pod stołem z roztargnieniem głaskał poraniony wierzch dłoni. Jego bitwy z wątpliwościami były widoczne i tylko dlatego, że nie był zbyt dobrym uzdrowicielem.

— Noc Duchów się zbliża, a razem z nią ostateczne zwycięstwo.

Głos Lorda Voldemorta był silny i pełen dumy. Evan zmarszczył brwi i spojrzał w stronę Rudolfa Lestrange. Jego twarz nie zdradzała nic szczególnego. Jednak szybko zauważył również Petera Pettigrew.

Co za żałosny i zdradliwy człowiek. Evan był w tym momencie hipokrytą, bo zdradził każdą możliwą stronę po której stał. Spojrzał jeszcze raz na opuchniętą i pełną siniaków twarz Gryfona. Wystarczyło odrobinę mugolskich tortur. Pokręcił delikatnie głową z dezaprobatą. Los Lily i Jamesa Pottera go nie interesował, ale on osobiście wolałby zginąć niż zdradzić przyjaciół.

Spojrzał na Czarnego Pana, który właśnie napawał się kolejnym masowym mordem na mugolach. Evan dawno temu uodpornił się na krzyki. Było łatwiej odkąd równie zabił.

Gdy wszyscy poszli uczcić coś co jeszcze się nie stało, on siedział nadal bez ruchu. Wpatrywał się w okno i rozmyślał o dzisiejszej burzy. Właśnie pierwsze promienie słońca przedostawały się przez mozaikę w oknach Malfoy Manor. Zero chmur, brak zmartwień. W sali obok słyszał wiwaty, a za sobą ciche kroki.

— Dlaczego Orion Black jeszcze oddycha?

Evana przeszedł dreszcz. Bellatrix zawsze potrafiła zaskoczyć.

— Chyba jego śmierć się już na nic nie zda. Nie uważasz kuzynko?

Jego twarz była marmurem, pod dłutem emocji. Nie mógł im pozwolić skruszyć swojej pozornej bezduszności.

— Owszem. Wiesz dlaczego jego śmierć teraz byłaby niepotrzebna?

— Nie mam pojęcia moja kochana.

Ballatrix wbiła nóż w stół tuż obok jego dłoni.

— Regulus zdradził — wyszeptała mu do ucha. — Jest tak samo słaby jak Syriusz. Jak Orion. — Czuł jej ciepły oddech na szyi i policzkach. — Jak ty Rosier.

Chwycił ją gwałtownie za rękę i przyciągnął do siebie. Patrzył prosto w jej szare i rozbiegane oczy.

— Nie jestem słaby.

Odepchnął ją od siebie. Bellatrix z impetem wpadła prosto w ramiona Czarnego Pana. Powinna mu podziękować za ten niespodziewany kontakt fizyczny z jej ukochanym Panem.

Lord Voldemort również ją odepchnął i Bellatrix upadła na ziemię tuż pod stopami jej męża, który nie pomógł jej wstać. Zamiast tego Rudolf usiadł po jego lewej stronie. Zaraz po tym Lord Voldemort we własnej osobie usiadł na krześle po jego prawej stronie.

Evan spojrzał w te czerwone oczy. Jako jeden z nielicznych widział ich ciemnobrązowy odcień.
Poczuł jak zimne palce jego Pana zaczynają głaskać jego dłoń, leżącą nadal na stole.

— Twój ojciec nie był słaby. Jeden z moich najlepszych ludzi i jedyny przyjaciel.

Evan zacisnął zęby na dźwięk troskliwego głosu Czarnego Pana. Ten ton nigdy nie wróżył dobrze.

— Niestety Edward umarł i to w okropnie żałosny sposób. Dławił się własnymi wymiocinami zmieszanymi z krwią.

Evan wciągnął gwałtownie powietrze. Nienawidził przywoływać tego wspomnienia.

— Orion Black nie odpowiedział na moje wezwanie. Jego synowie to zdrajcy, a żona na nic się nie przyda. Jedynie bratanica daje mu jakieś powody do dumy.

Bellatrix zamruczała z zadowolenia. Czarny Pan nadal głaskał jego dłoń. Chwycił ją, podniósł i przyjrzał się jej uważnie.

— Twój ojciec mnie zawiódł, ale po prostu nie był geniuszem za jakiego go miałem. Ty mnie zawodzisz, bo jesteś słaby, sentymentalny i zdradliwy — powiedział. — Rozumiem twoje wątpliwości. Naprawdę. — szepnął. Jego oddech owinął się wokół jego dłoni. — Orion Black musi zginąć!

Jego ręka została ściśnięta mocno, a czerwone oczy próbowały dostać dostęp do umysłu. Evan wiedział, że jeśli dadzą radę będzie po nim.

— Twój ojciec był dobrym sługą. Ty mu niestety nie dorównasz. Możesz być za to dobrym żołnierzem.

Evan nie widział co to może znaczyć, ale na pewno zaraz się dowie.

— Rudolf! Dopilnuj by tym razem wykonał zadanie.

Silne ramiona nagle podniosły Evana z krzesła. Rudolf Lestrange był silny.

Rosier zrozumiał, że już nie ma żadnych wymówek. Musi spełnić swój obowiązek jak na dobrego żołnierza przystało.

ROSES FOR MY LOVE ━ syriusz black x evan rosier ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz