11.▪︎Scott▪︎

420 31 0
                                    

Dobry wieczór trzeci na dziś <3

Dziś dzień w którym w końcu opuścimy ten dom. Ja, Liam, Theo i Brett mieliśmy jechać do galerii. Theo i ja mieliśmy iść po ubrania i inne pierdoły A Liam i Brett po jakieś jedzenie.

-Napewno to jest bezpieczne?-Brad wychylil się zza Minho za którym stał.

-Ze mną tak.-Brett podszedł i przytulił brata.-Minho masz to o co Cię prosiłem?

-Tak.-Minho podał Brettowi broń A nam gaz pieprzowy.

- Po co nam to?-Spytałem chowają gaz do kieszeni bluzy.

-Żebyście mogli się w razie czego obronić.-Minho spojrzał na nas posyłając nam delikatny uśmiech.

Brad przytulił się do jego boku A on otulil to ręka.

-Scotty tylko uważaj na siebie.-Zane puścił mi oczko A ja pokazałem mu środkowy palec.

- Brett proszę uważaj na Liama.-Mike podszedł i przytulił się do młodszego brata.

-Cały czas będzie ze mną obiecuje.-Poklepał go po ramieniu i po chwili wyszedł A my za nim.

-Uważaj na siebie laleczko.-Mike spojrzał na Theo ostatni raz A ten co totalnie olał.

Wsiedliśmy wszyscy do auta i Brett zaczął jechać w stronę centrum handlowego.

Wszyscy siedzieli w milczeniu i podziwiali uroki miasta. Mimo że kiedyś nie przygladalem się nigdy zbytnio bo miałem takie widoki na codzień. To teraz mogłem dostrzec wiele budynków na które nigdy nie zwracałem uwagi.

-A jak nas ktoś zobaczy? Jesteśmy uznani za zaginionych.-Spytałem ciekawy. Bo tak naprawdę jeśli policja nas zobaczy to zgarnia nas do domów.

- Po to wam gaz.-Brett gwałtownie zachamowal po czym wysiadl z auta. Również wysiadłem i przed sobą ujrzałem ogromne centrum handlowe.

- To wy macie kartę kredytową i idźcie coś kupić bo macie trochę mało rzeczy. A ja z Liamem po jakieś jedzenie.- Brett zamknął auto i wszyscy weszliśmy do galerii.

- Nie mogę iść z nimi?- Liam w tym momencie wyglądał jak małe dziecko.

-Obiecałem że Cię nie zostawię chociażby na krok więc nie.
Po chwili rozdzieliliśmy się.

Ja z Theo od razu natrafilismy na fajne bluzy więc od razu je zakupiliśmy.

Mimo że minęła już po ad godzina to jeszcze z Theo mieliśmy dużo sklepów do obejscia. Z Brettem umówiliśmy się o 17.00 na parkingu więc mieliśmy ponad pół godziny.

Pov.Brett

Weszliśmy do pierwszego sklepu. Po drodze wziąłem wózek i Liam od razu do niego wskoczył i usiadł tak że nogi wisiały mu poza jego nowym pojazdem.

-A kupimy czekoladę albo jakieś słodycze?-chłopak trzymał już parę wódek, bułki i inne duperele.

- Jak wyjdziesz z wózka to tak. Po pierwsze nie ma już w nim miejsca A po drugie ciężko się w tedy to pcha.

-Uważasz że jestem gruby?- Liam spojrzał na mnie oburzony.

-A to jakaś nowości?- usmiechnąłem się do niego zadziornie.

-A spierdalaj.-chlopak ostrożnie wyszedł z wózka i wszystko w nim ulorzyl.

Podjechalismy do kasy i gdy już wszystko popakowalismy wyszliśmy że sklepu i pokierowalismy się do windy ponieważ musieliśmy wejść do jeszcze jednego sklepu piętro wyżej.

Nagle winda stanęła w miejscu. Światło zgasło w niej Ale nadal było wszystko widać.

- To fajnie teraz nas urządzili.-szepnalem pod nosem.-Podobalo ci się?

First ShotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz