Dobry wieczór trzeci na dziś <3
Dziś dzień w którym w końcu opuścimy ten dom. Ja, Liam, Theo i Brett mieliśmy jechać do galerii. Theo i ja mieliśmy iść po ubrania i inne pierdoły A Liam i Brett po jakieś jedzenie.
-Napewno to jest bezpieczne?-Brad wychylil się zza Minho za którym stał.
-Ze mną tak.-Brett podszedł i przytulił brata.-Minho masz to o co Cię prosiłem?
-Tak.-Minho podał Brettowi broń A nam gaz pieprzowy.
- Po co nam to?-Spytałem chowają gaz do kieszeni bluzy.
-Żebyście mogli się w razie czego obronić.-Minho spojrzał na nas posyłając nam delikatny uśmiech.
Brad przytulił się do jego boku A on otulil to ręka.
-Scotty tylko uważaj na siebie.-Zane puścił mi oczko A ja pokazałem mu środkowy palec.
- Brett proszę uważaj na Liama.-Mike podszedł i przytulił się do młodszego brata.
-Cały czas będzie ze mną obiecuje.-Poklepał go po ramieniu i po chwili wyszedł A my za nim.
-Uważaj na siebie laleczko.-Mike spojrzał na Theo ostatni raz A ten co totalnie olał.
Wsiedliśmy wszyscy do auta i Brett zaczął jechać w stronę centrum handlowego.
Wszyscy siedzieli w milczeniu i podziwiali uroki miasta. Mimo że kiedyś nie przygladalem się nigdy zbytnio bo miałem takie widoki na codzień. To teraz mogłem dostrzec wiele budynków na które nigdy nie zwracałem uwagi.
-A jak nas ktoś zobaczy? Jesteśmy uznani za zaginionych.-Spytałem ciekawy. Bo tak naprawdę jeśli policja nas zobaczy to zgarnia nas do domów.
- Po to wam gaz.-Brett gwałtownie zachamowal po czym wysiadl z auta. Również wysiadłem i przed sobą ujrzałem ogromne centrum handlowe.
- To wy macie kartę kredytową i idźcie coś kupić bo macie trochę mało rzeczy. A ja z Liamem po jakieś jedzenie.- Brett zamknął auto i wszyscy weszliśmy do galerii.
- Nie mogę iść z nimi?- Liam w tym momencie wyglądał jak małe dziecko.
-Obiecałem że Cię nie zostawię chociażby na krok więc nie.
Po chwili rozdzieliliśmy się.Ja z Theo od razu natrafilismy na fajne bluzy więc od razu je zakupiliśmy.
Mimo że minęła już po ad godzina to jeszcze z Theo mieliśmy dużo sklepów do obejscia. Z Brettem umówiliśmy się o 17.00 na parkingu więc mieliśmy ponad pół godziny.
Pov.Brett
Weszliśmy do pierwszego sklepu. Po drodze wziąłem wózek i Liam od razu do niego wskoczył i usiadł tak że nogi wisiały mu poza jego nowym pojazdem.
-A kupimy czekoladę albo jakieś słodycze?-chłopak trzymał już parę wódek, bułki i inne duperele.
- Jak wyjdziesz z wózka to tak. Po pierwsze nie ma już w nim miejsca A po drugie ciężko się w tedy to pcha.
-Uważasz że jestem gruby?- Liam spojrzał na mnie oburzony.
-A to jakaś nowości?- usmiechnąłem się do niego zadziornie.
-A spierdalaj.-chlopak ostrożnie wyszedł z wózka i wszystko w nim ulorzyl.
Podjechalismy do kasy i gdy już wszystko popakowalismy wyszliśmy że sklepu i pokierowalismy się do windy ponieważ musieliśmy wejść do jeszcze jednego sklepu piętro wyżej.
Nagle winda stanęła w miejscu. Światło zgasło w niej Ale nadal było wszystko widać.
- To fajnie teraz nas urządzili.-szepnalem pod nosem.-Podobalo ci się?
CZYTASZ
First Shot
FanfictionW Nowym Yorku Thomas poznaje na pewnej imprezie mężczyznę który wpadł mu w oko. Nie wiem że jest to członek groźnego gangu przez co pakuje swoich przyjaciół w kłopoty. ~~~ Treść może zawierac wulgaryzmy oraz sceny 18+. Jest to kolejne opowiadanie o...