Wstałem bardzo wcześnie ponieważ dziś miałem odebrać Mike, Zane i Bretta z więzienia.
Przychodziłem do nich prawie codziennie dzięki czemu opracowaliśmy pewien plan aby dowiedzieć się co planuje Simon. Niestety ten plan wymagał ogromnego poświęcenia z mojej strony.
-A czemu tak szybko uciekłeś?-Teresa podeszła do mnie i mocno przytuliła od tylu.
-A tak jakoś. Muszę dziś pojechać do miasta.-Odwrocilem się do niej przodem przyglądając się jej twarzy.
- Po co?
-Załatwić sprawy na mieście.- usmiechnalem się fałszywie do niej.
-A nie jedziesz bo twoich byłych kumpli?- poczułem gniew gdy dziewczyna zaakcentowała "byłych".
-Nawet nie wiedziałem że wychodzą.-Przeweocilem oczami i odeszlem od nie aby zrobić sobie kawę.
- Nie rób ze mnie idiotki.-szarpnela mnie za ramie abym się do niej odwrócił.
- Nie robię. Po prostu muszę coś załatwić i tyle.
- Wiem że do nich jedziesz.- wstrzymalem oddech bo bałem się że zaraz nasz plan nie wypali.
-Powiedziałem że nie jadę to nie jadę!
-Myślisz że jestem głupia. Od samego poczatku mi cos nie pasowalo gdy chciales do mnie wrócic.- przygladałem się jej spokojnej twarzy.- Nigdy byś ich od tak nie zostawił. Poza tym sledziłam Cię i widziałam Cię jak ich odwiedzałeś. Co tu kombinujesz O'brien.
-Nic nie kombinuje.
- Nie kłam!Może spytam tej twojej blondynki co?
- Nie mieszaj go w nasze sprawy.
- Ale dlaczego. Może mi powie coś ciekawego. Lepiej mi wszystko wyspiewaj bo jak nie to wszystko powiem Simonowi i on załatwi to w mniej przyjemny sposób.- oddaliła się ode mnie i zaczęła wykrecać numer do Simona.
-Czekaj. Tak bardzo chcesz wiedzieć? Dobra. Wróciłem do Ciebie aby Cię zniszczyć zadowolona?!-Uderzylem mocno dłonią O stół.
-Masz szczęście że Cię kocham. Ale wynoś się stąd i lepiej pilnuj swojej blondyny bo źle skończy.- podeszła do mnie i spojrzała mi w oczy po czym szybko wymineła.
Szybko spakowałem swoje rzeczy i oposcilem mieszkanie.
Teraz musiałem wykonać druga część planu Ale później. Najpierw szybko muszę pojechać po moich przyjaciół A potem ochronić Thommego. Chciałem również mu wszystko wyjaśnić mając nadzieję że mi wybaczy. Przez te parę miesięcy bez mojego aniołka czułem się wykonczony, bezwartosciowy.Brakowało mi jego dotyku, zapachu, ust... jego pyskatego charakteru.
Wsiadłem do auta i szybko pojechałem pod więzienie.
Czekałem parę minut pod wejściem do więzienia i po chwili ujrzałem swoich przyjaciół. Podbiegłem do nich i mocno przytulilem.
-Teskniłem za wami.
-Oj uwierz że my za Tobą też i to bardzo.- Brett uśmiechnął się.
Niestety musiałem się troszkę cofnąć ponieważ moja komórka zaczęła dzwonić. Ujrzałem na wyświetlaczu imię mojego Thommego i od razu odebrałem.-Thommy?- byłem tak szczęśliwy że moje usłyszeć jego głos.
-Yy tak. Mam prośbę do Ciebie.
-Mów śmiało.-Bylem tak bardzo podekscytowany.
-Mógłbyś podjechać p-po Liama bo właśnie wychodzi ze szpitala.- poczułem się strasznie źle gdy jego głos się załamywał.
-Pewnie. Brett na pewno się ucieszy.
-Dziękuję. Cześć.-za nim zdążyłem coś odpowiedzieć chłopak się rozlaczył.
- Brett to twój szczęśliwy dzień jedziemy po Sezamka.- otworzyłem drzwi do auta i szybko wsiadłem ponieważ chłopaki już na mnie czekali w środku pojazdu.
- To na co czekasz jedź szybko.-Chlopak rozpromienił się jeszcze bardziej.
-Te ja też chce się przywitać z bratem.-Mike spojrzał na niego roześmiany.
- Ty pójdź do Theo pozniej ci go oddam bo musze isc do Brada.
-Wiesz co ze Scottym. Nie chciałeś mi nic powiedzieć wczesniej.-Zane wychylił trochę głowę poniewaz siedzial na tylnich siedzeniach.
- Nie wiem czy chcesz żebym zniszczył ci ten dzień.-Odparlem smutny. Niestety nie chce go zalamywac wiadomoscią że jego ukochany znalazł sobie dziewczynę.
-No mów.
-Znalazł sobie kogoś.- złapałem mocniej za kierownicę.
-Kogo? Zabije gnoja ze tknał moją księżniczkę.-Chlopak zaakceptował "moją".
-Nie gnoja. Jak juz dziwke. Nazywa sie Alison. Scott był załamany po tym jak cię wsadzili.Przykro mi-po mojej wypowiedzi chłopak już się nie odezwał.
Dotarliśmy pod szpital psychiatryczny gdzie siedział na schodach Liam.
Brett szybko wybiegł z auta i pobiegł w stronę chłopaka.- Brett!-gdy wysiadłem z auta ujrzałem jak Liam wstaje ze schodów i biegnie w stronę Bretta. Skoczył na chłopaka owijajac nogami wokoł jego bioder. Brett złapał go za pośladki i pocałował młodszego.
Gdy się oderwali od siebie Liam schował głowę w zagłębieniu jego szyi. Brett delikatnie postawił chłopak ciągle go przytulając.-Tak bardzo teskniłem Sezamku. Cholernie mocno Cię kocham, przepraszam za wszystko za to że Cię zostawiłem i pozwoliłem ci być w Tym okropnyn miejscu. Teskniłem za Tobą. Za twoim uśmiechem, za tym jak codziennie obrażasz się na mnie bo w tedy marszczysz tak słodko nosek. Za tym jak wtulasz się we mnie kazdej nocy, wiem że to nie jest najbardziej romantyczny moment ani nie zbyt dobra pora na to pytanie Ale muszę je zadać. Chce w koncu moc mowić ze jesteś tylko i wyłacznie moj. Obiecuje że jak już wszystko się ułoży zabiorę Cię na milriad randek. Czy zostaniesz moim chlopakiem Liam.
-Och Brett. Oczywiście że tak. Ja tez cię bardzo kocham.-Chlopcy patrzyli sobie w oczy. Brett położył swoja dłoń na policzku chłopaka i wytarł łze.
- Nie chce wam przerywać ale chce przywitać się z bratem.- Mike się wtrącił i przyciągnął Liama do siebie. Ja majac dosc tej slodyczy wsiadlem spowrotem do auta.
- On mnie już nie kocha.- Zane który cały czas siedział w aucie po prostu się załamał.
- Na pewno Cię kocha. Walcz o niego poki go całkiem nie straciłeś.
CZYTASZ
First Shot
Fiksi PenggemarW Nowym Yorku Thomas poznaje na pewnej imprezie mężczyznę który wpadł mu w oko. Nie wiem że jest to członek groźnego gangu przez co pakuje swoich przyjaciół w kłopoty. ~~~ Treść może zawierac wulgaryzmy oraz sceny 18+. Jest to kolejne opowiadanie o...