6.▪︎Scott▪︎

636 30 15
                                    

Obudziłem się i ujrzałem pustą połowę łóżka. Czyli Zane musiał zejść na śniadanie. Stwierdziłem że zrobię to samo i szybko udałem się do kuchni.

-Ała! Kurwa mac!- na sam początek dnia ujrzałem Liama który zajebał głową w szafke.

-Oj Sezamku wczoraj w łazience głośniej krzyczałeś.-Brett uśmiechnął się do niego zadziornie.

-Czekaj co?!- Mike opluł się kawą.

-Gówno!- Liam wziął łyżkę i uderzył Bretta mocno w głowę.

- Ej co Ty robisz!- Wyrwałem mu z ręki łyżkę i odłożyłem na miejsce.

-Sprawdzam czy coś w łbie jest. Tak jak myślałem pusto!- chłopak obrażony wyszedł z kuchni.

Brett nadal trzymał się za bolące miejsce.

Bo zjedzonym śniadaniu poszedłem do pokoju A za mną szedł Zane.

Usiadłem wygodnie na łóżku który wcześniej pościelałem.

-Znaj mają dobrać. Poukładam ci reszta ubrań.- wskazał na ostatnie bluzki i spodnie które leżały na regale.

Patrzyłem na Zane'go, który układał moje ubrania do szafy.

- Czy naprawdę nie możesz spać z Brettem- odezwałem się w końcu.

- Nie bo on się rozpycha poza tym spanie z tobą jest o wiele ciekawsze- uśmiechnął się jak pedofil kiedy wypatrzy małego chłopczyka na huśtawce.

- Co ty proponujesz?- popatrzyłem na niego z politowaniem. Czemu wszyscy w tym domu myślą o ruchaniu?

- Mogę zaproponować seks- nie chcąc więcej tego słuchać, założyłem słuchawki odcinając się. Zastanawiała mnie tylko jedna rzecz, czy tylko ja tu jestem hetero?
Zane wyszedł z pokoju, prawdopodobnie posiedzieć z przyjaciółmi, ja natomiast miałem do nadrobienia serial.

Pov.Zane

Z uśmiechem na ustach wyszedłem z pokoju. Zszedlem na dół i pokierowałem się do salonu.

-Zane pozwól na moment.- Dylan machnął do mnie ręką.

-No co tam?

-Musimy obgadać jakiś plan. Za tydzień trzeba iść na zakupy. - Brett rozsiadł się wygodnie na kanapie.

-Wow! To ja mam pomysł Minho I Dylan Bierzemy się za dział mięsny. Ty i Zane dział że słodyczami A ja biorę alkohol.- Mike zaśmiał się cicho pod okiem że swojego planu.

- Bardzo śmieszne debilu. Wy zostajecie, jadę ja i dzieciaki.- powiedział Brett.

-O nie ja swojego brata nigdzie nie puszcze. A tak poza tym wkurwiaja mnie twoje żarty Brett. Nawet nie próbuj go tknać. - mężczyzna podszedł do Bretta A potem wyszedł.

-Liam jedzie z nami. Zostaje Brad i Thomas.- Brett krzyknął w stronę Mike.

-Niby czemu twój brat ma zostać A mój ma iść!

-Bo Brad nawet muchy nie skrzywdzi A Liam sobie poradzi. A Thomas... spójrz na niego jaki szczypior.- Brett podszedł do Mike.-Twoj brat będzie ze mną bezpieczny. Obiecuje.

-Niech mu tylko włos z głowy spadnie.- Mike pogroził mu palcem.- A powiesze Cię za jaja.

Mike odszedł A Brett wrócil na swoje miejsce.

-Biorę dzieciaki bo Simon ich nie zna. A ja idę tam na wszelki wypadek. Poza tym trzeba jeszcze załatwić jakąś broń dla nich i to robota dla Ciebie Minho.- Brett westchnął cicho.

- Ej poradzimy sobie. - Dylan przytulił lekko przyjaciela. Każdy widział to że bardzo się martwi o nas i czuje się odpowiedzialny za nas.

-Wiem, bardziej martwię sie O młodych. Może lepiej jakby zostali w domach?

-Teraz to i tak za późno. Ochronimy ich zobaczysz. -Usmiechnąłem się.- Co wy na to żeby zrobić w domu imprezę? Wiecie tylko my muzyka, alkohol?

-Czemu nie. Ale to za tydzień bo nam się alkohol skończył.- Dylan wzruszył ramionami.

-No to ja wracam do mojej brunetki.- wstałem i pokierowalem się do pokoju w którym najprawdopodobniej był Scotty.

First ShotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz