Syknęłam z bólu. Żelazo pod skórą to nie dobre połączenie dla kotołaka.
- Jaka wataha - stał przede mną brunet. Ten sam, który pytał się o mnie wcześniej.
- Mówiłam już, że jestem banitą! - krzyknęłam i zaczęłam się szarpać na krześle.
- Kłamiesz!
- Luke - odezwał się strażnik do bruneta. - Alfa.
Luke tylko kiwnął głową, popatrzył na innego strażnika i wyszedł. Reszta podeszła do mnie, założyła kajdanki i prowadziła do celi.
~~~
Siedziałam w celi. Czułam energię z metalowych krat i sufitu. Jedynie ściany były z kamienia. Przysłuchiwałam się dźwiękom z zewnątrz. Śmiechy, czasami powarkiwania i pocałunki wilków. Co było dla mnie żenujące.
W celi obok siedziała kobieta. Zdecydowanie po trzydziestce. Obita, ubrana w łachmany blondynka. W celi naprzeciwko leżał facet. Również obity, młody szatyn. Kobieta pachniała ziemią i lasem, a chłopak pachniał popiołem i papierosami.
- Kim jesteś? - spytała się kobieta. Spojrzał na mnie.- Jestem Hope - odpowiedziałam znudzona.
- Lisa. Zaatakowałam ich alfe - ciągnęła kobieta.
- Wbiegłam na ich teren i próbowałam uciec - odpowiedziałam patrząc się na leżącego chłopaka.
- Ryan. Zastrzeliłem ich gamme i delte - dołączył się szatyn. - Delta.
- Ja beta - odezwała się Lisa.
- Alfa - powiedziałam po krótkiej ciszy. Reszta zaczęła się śmiać cicho. - Wierzcie mi lub nie, mam to w dupie - śmiechy ucichły. - Jaka wataha?
- Wataha Wods - powiedział beta. Jedna z większych watah, ale i słabszych.
- Wataha Hexe - odezwała się Lisa. Hexe to mała wataszka. - A ty, młoda?
- Banita - prychnęłam. Nie uwierzyli mi. - Rodzice nie żyją, reszta rodziny to nawet nie wilkołaki. A poza tym nie lubię ludzi.
- My nie jesteśmy ludźmi - odezwała się beta. Odpowiedziałam westchnięciem.
Po dłuższej chwili przyszedł beta watahy Walker. Stanął przy mojej celi.
- No już. Idziesz do alfy - powiedział Luke rozkazująco. Wstałam zrezygnowana.
~~~
Siedziałam w ciszy na krzesełku przy biurku. Obok mnie stał Luke. Na skórzanym fotelu siedział Kasper, a za fotelem mała kłamczuszka - Amanda. Spojrzała się na mnie gniewnie.
- A więc jesteś banitą? - spytał się alfa.
- Tak - powiedziałam od razu. Na odpowiedź dostałam kopniaka w kostkę od bety.
- Ranga?
- Alfa - dostałam mocniejszego kopniaka w kostkę. - Odwal się ode mnie! - krzyknęłam, wstając i patrząc na betę. Amanda schowała się bardziej za fotel. Usiadłam znowu na krzesło.
- Groziłaś Amandzie, wtargnęłaś na mój teren i kłamiesz - powiedział sucho Kasper. Nie patrzył mi w oczy.
Spojrzałam na okno - zamknięte. Nie mam drogi ucieczki. Postanowiłam powiedzieć prawdę. Może nie całą, ale prawdę.
- Jestem Hope, moja ranga to alfa i jestem banitą. Nie mam watahy, ponieważ moja rodzina, która żyje, nie są wilkołakami. A ja jestem jakimś magicznym cudem wilkołakiem i kotołakiem - powiedziałam szybko. Hybrydy zdarzają się rzadko, ale nie jest to nowość, żeby robić z tego aferę.
- Tak napewno - powiedział sarkastycznie Luke.
- Tak napewno - spojrzałam na alfę. - I nigdy nie groziłam twojej lasce!
- Zamknij się! - krzyknął alfa. Podniosłam głowę i przełknęłam łzy. - Odprowadź ją.
Luke złapał mnie za bark i pociągnął. Spojrzałam na Kaspera groźnym wzrokiem, a ten pobladł.
Pora by plan B wkroczył do akcji.
~~~
Dostaliśmy jedzenie. Jakąś żółtą papkę i kawałek chleba. Zjadłam to z lekkim obrzydzeniem, ale musiałam.
- Lisa, wiesz może, czy strażnicy tu są w nocy? - spytałam się kobiety.
- Tak, wiem - odpowiedziała. Posłałam jej pytające spojrzenie. - Stoją przy wyjściu szopy na zewnątrz. A co?
- Planuje ucieczke - szepnęłam.
Ryan się zaśmiał.
- Stąd nie ma ucieczki - powiedział. Popatrzyłam na niego spojrzeniem typu "zobaczymy" i podniosłam brew.
CZYTASZ
Trybryda ✔
Science FictionUWAGA! SPOJLERY Z 5 SEZONU THE ORIGINALS! Alfa dwóch ras. Do tego demon. Czy warto się poświęcać? Czy warto kochać? Czy warto być sobą? Czy warto być trybrydą? UWAGA! LUDZIE KTÓRZY MAJĄ BÓL TYŁKA O BŁĘDY W FABULE, KTÓRĄ WYMYŚLIŁA I PISAŁA 12-LATKA Z...