🅅🄸🄸🄸

6.7K 298 39
                                    

Czwarte okrążenie. Słabsze wilkołaki, czyli omegi lub dzieci, wybiegły z naszego "węża" i ruszyli do domu. Biegłam ostatnia. Nie chciałam wstawać o czwartej rano, żeby potem biegać. Odstawałam od grupy. Nie miałam zamiaru ich gonić zwłaszcza, że nikt mnie nie akceptował. Czemu sie dziwić, przecież uwolniłam więźniów.

Przypomniałam sobie o Lisie i Ryanie. Uśmiechnęłam się powoli. Zwolniłam, aż w końcu stanęłam w miejscu. Zamknęłam oczy i zaczęłam szukać Ryana. Kiedy pierwszy raz go dotknęłam poczułam jego energię i ją zapamiętałam. Ryan był blisko. Tak jakby mnie obserwował. Otworzyłam oczy. Widziałam go, leżał na drzewie w formie swojego czarnego wilka. Uśmiechnęłam się do niego wiedząc, że mnie obserwuje.

Ktoś szturchnął mnie ramieniem. Jakiś chłopak. Odwrócił się do mnie. Byl to brunet o ciemniejszej karnacji. Spojrzałam mu w oczy. Miał heterochromię, czyli oczy różnego koloru. Jedno oko niebieskie, a drugie piwne. Wyglądał pięknie.

- Przepraszam - powiedział. Miał miękki głos pomieszany z żalem. - Nie chciałem.

- Nic nie szkodzi - odpowiedziałam szybko. - Jestem Hope - brunet przytaknął.

- Marcus. Jestem gammą. Młodszym bratem Kaspera.

- Alfa - powiedziałam. Czasami ranga alfy nie pomagała mi w zawieraniu znajomości. A czasami była wręcz pomocą w grożeniu komuś.

- Widze, że nasza wilczyca się troche zmęczyła - usłyszałam głos Amandy za sobą. - I kogo my tu mamy? Marcusa. Najgorsza parka. Alfy, a takie wolne.

Amanda nas wyminęła. Spojrzałam pytająco na Marcusa. Ten tylko potaknął.

- Tak jestem alfą. Nie lubie się tym chwalić.

Uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam biec. Wyprzedziłam Amandę machając jej. Po chwili podbiegł do mnie Marcus.

- Kto pierwszy przy bramie? - spytał wyzywająco. Uśmiechnął się i ruszył przed siebie. Bez zastanowienia ruszyłam za nim.

~~~

- Nie jesteś wilkołakiem - powiedziałam od razu, kiedy Marcus usiadł na moim łóżku.

- Jestem ale nie tylko - pokiwał potwierdzająco głową. - Jestem hybrydą.

Uśmiechnęłam się na tą odpowiedź. Nie chciał mnie okłamać i nie skłamał.

- Skąd wiedziałaś?

- Zazwyczaj zgaduje, jednak teraz po prostu wiedziałam - powiedziałam szybko.

- Ty też nie jesteś wilkołakiem - Marcus spojrzał na mnie podejrzliwie. - Hybryda wilkołaka i kotołaka - pokiwałam głową. - Witaj w klubie, tych których nikt nie lubi.

Spojrzałam się zdziwiona na chłopaka. Też był hybrydą wilkołaka i kotołaka. Nie jestem w tym sama.

Spojrzeliśmy sobie prosto w oczy. Jego zalśniły kolorem żółtym, moje zaś - jak się domyśliłam - kolorem czerwonym. Odwróciłam szybko wzrok. Marcus złapał za mój pod bródek i obrócił do siebie. Poczułam motylki w brzuchu. Zatapiałam się w jego oczach, a on w moich. Nie wiedziałam co robić.

Byłam zbyt zaślepiona, żeby zobaczyć Kaspera stojącego w progu sypialni.

- Nie przeszkadzam wam? - spytał się retorycznie chłopak.

Razem z Marcusem spojrzeliśmy na biało włosego. Kasper spojrzał groźnie na hybrydę. Gdy Marcus wstał, alfy zaczęły na siebie warczeć. Obserwowałam to, jakże dziwne zdarzenie, z zaciekawieniem. Co mogło wzbudzić taką furię u Kaspera?

- Hope, wyjdź - warknął na mnie Kasper, nie odrywając wzroku od Marcusa. Wstałam z łóżka ale nie drgnęłam z miejsca. - Wyjdź! - dalej nie ruszyłam sie z miejsca. Marcus dotknął mojego ramienia, również nie spuszczając z oczu Kaspera.

Prosze wyjdź - przekazał i myślami brunet. Rozluźniłam mięśnie i ruszyłam do wyjścia z sypialni. Kasper złapał mnie za nadgarstek.

Czekaj przed domem - powiedział żałośnie. Wyrwałam nadgarstek z jego uścisku i wyszłam przed dom, nie mając zamiaru czekać na alfę watahy.

Trybryda ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz