🅅

7.4K 308 29
                                    

Dostawałam kolejne kopniaki. Raz w żebra, raz w brzuch, a raz w nogi. To jeszcze nic. Wcześniej musiałam trzymać tojad w buzi. Ręce w metalowych kajdankach, które były mocno ściśnięte na moich nadgarstkach i owinięte sznurem. Miałam wkładane druty pod skórę. Podgrzewali metal i powoli odkładali metal na moją skórę. Kładli mi mokrą szmatę na twarz i polewali ją wodą. Miałam uczucie, że się topie.

Pytali się mnie ciągle, jak udało mi się uciec. Nigdy im nie odpowiadałam. I tak przez tydzień lub dwa...

Karmili mnie jednym kawałkiem chleba i kieliszkiem wody. Po paru dniach nie miałam nawet siły oddychać.

Dlaczego mnie nie zabili?

Otworzyłam oczy. Poszli. Zostawili mnie na zimnej posadzce. Znajdowałam się w małej celi, która nie przepuszczała żadnych dźwięków. Nie byłam tym zachwycona. Mimo wszystko mieli klimatyzacje, którą zawsze włączali na największy tryb i zawsze było zimno.

Zamknęłam oczy po raz kolejny. Zobaczyłam w ciemności siebie biegającą po drodze. Siebie, która skakała z drzewa na drzewo. Siebie, która miała pełno energii. Siebie, która była szczęśliwa, która była sobą.

~~~

Obudził mnie kopniak w żebra. Luke. Podał mi talerz z kromką chleba i kieliszkiem wody. Wyszedł. Westchnęłam z boleścią. Po chwili beta wróciła, na co się zdziwiłam. Chłopak podał mi czerwoną różę i czerwone jabłko.

- Trzymaj - powiedział szorstko. - Nie mogę ci powiedzieć od kogo. Możesz mi zadać jedno pytanie. Wola alfy.

Przytaknęłam.

- Dlaczego mnie jeszcze nie zabiliście? - spytałam z trudnością po chwili. - Przecież za to co zrobiłam, powinnam zginąć.

- Alfa zabronił nam cię zabić, ale pozwolił robić Ci krzywdę - skrzywiłam się na słowa Luka. Ten zauważywszy to dodał krótko - Nie dużą krzywdę tak jak głodowanie czy łamanie ci kości.

Powiedział to z takim przekonaniem, jakby nic mi się nie działo. Luke stał dalej i patrzył się na moje brudne nogi. Od razu je skuliłam za siebie. Beta spoważniał i wyszedł.

Genialnie.

~~~

Po paru godzinach przyszli do mnie. Dwóch mężczyzn. Kolejny raz będę bita? Wystraszyłam się. Łza spłynęła mi po policzku, a bardzo rzadko ukazywałam swoje słabości.

Podeszli do mnie i zamiast dostać kopniaka, tak jak myślałam, podnieśli mnie i popatrzyli z obrzydzeniem. Czułam zażenowanie.

Złapali mnie za przed ramiona i szarpnęli ku wyjściu. Syknęłam z bólu. Byłam tak osłabiona, że nawet nadepnięcie na mrówkę mogło być bolesne. Wilkołaki zluźniły uścisk.

Wyszliśmy z wiezienia i ruszyliśmy do jakiegoś domu. A raczej małej chatki z drewna. Słońce zaszło już dawno, dlatego nie było na zewnątrz żadnych wilkołaków. Mało tego była nów księżyca. Nic szczególnego się nie dzieje podczas nowi, ale nie które kotołaki, najczęściej alfy, mają bardziej wyostrzone zmysły. W moim przypadku tak się stało i na moje nie szczęście, słyszałam pocałunki, a po chwili głos Amandy. Jej partner - podejrzewam, że Kasper (na co ukuła mnie igła zazdrości) - się nie odzywał.

Zbliżyliśmy się do chatki i weszliśmy przez drzwi. Domek w środku wyglądał mało interesująco, ale można było przeżyć. Trzy pomieszczenia. Jedno było połączeniem aneksu kuchennego i salonu. Drugie pomieszczenie zajęła sypialnia i trzecie - łazienka.

Wilkołaki puściły moje barki.

- Co ja tu robię? - spytałam się powoli.

- Będziesz tu nocować - powiedział sucho jeden z mężczyzn. - Jutro przyjdzie alfa i się dogadacie.

Podniosłam jedną brew do góry. Przewróciłam oczami i przytaknęłam głową. Wilkołaki wyszły z chatki. Zostałam sama w domu.

Ruszyłam do kuchni. Blat zajmował większość miejsca, ale i tak znalazło się miejsce dla lodówki, zmywarki, piekarnika i dwóch szafek. Wszystko koloru szaro czerwonego. Zajrzałam do lodówki. Ku mojemu zdziwieniu była cała wypełniona jedzeniem. Sięgnęłam po jabłko, później zjem coś porządnego. Popatrzyłam na salon. Szara, mała kanapa z dwiema czarnymi poduszkami i stolik kawowy na czerwonym, futrzastym dywanie, a naprzeciwko kanapy telewizor. Uśmiechnęłam się lekko. Ruszyłam do sypialni. Łóżko dwuosobowe, kolejny dywan i szafa. Nad łóżkiem wisiał piękny, diamentowy żyrandol. Podeszłam do szafy. Kilka luźnych ubrań i sukienka. Pełny luksus. Ostatnim pomieszczeniem była łazienka. Morskie kafelki, wanna oraz toaleta, a na dodatek umywalka ze złotym lustrem.

- Postarał się - powiedziałam do siebie, przekonana, że zrobił to dla mnie alfa.





Trybryda ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz