🅇🄸🄸🄸

5.7K 253 41
                                    

- Cholera!

Krzyknęłam, gdy nie zauważyłam w domu chłopaka. Zaczęłam się wściekać, chociaż nawet nie wiedziałam z jakiego powodu.

Zaczęłam rozwalać wszystko w moim domu. Talerze, sztućce, szklanki, kwiatki latały po domu niczym kamienie wystrzelone z katapulty kierowane przez moje ręce.

Dopiero po chwili zauważyłam, co zrobiłam.

- Cholera...

Pokoje wyglądały jakby tornado przez nie przeleciały. Ręce bezwładnie opadły wzdłuż ciała.

Jeśli komuś bym powiedziała o braku kontroli zdecydowanie pomyślałby o takich skutkach. Jednak to nawet nie była jedna czwarta mojego braku kontorli.

Kiedy traciłam kontrole... wzywałam wszystkie hybrydy - nie ważne czy wampira i wilkołaka, czy kotołaka i czarownicy, wszystkie związane z kotołakami lub wilkołakami - z najbliższej okolicy, żeby pomogły mi w... hmm... bitwie? W starciu z moim przeciwnikiem? Nie wiem jak to nazwać. Po prostu walczyły u mojego boku, żaden zmiennokształtny nie byłby w stanie oprzeć się mojemu "wezwaniu". A co gorsza, ja sama zamieniałam się w bezwzględnego demona, który niszczy wszystko co stoi na jego drodze.

Kiedyś próbowałam zapanować nad bestią w środku mnie lecz skończyło to się strasznie... Podobno zaatakowałam całą wioskę. Prawdopodobnie bez mojego oporu demon we mnie zabiłby tylko połowę lub tylko garstkę ludzi.

Moja matka... znalazła jakiś sposób na bronieniem sie przed utratą kontroli. Niestety przez to, musiała zostać, tu na ziemi, a Neydarlia, która spadła na jej barki straciła Lucyfera - mojego dziadka.

W Neydarlii zapanował chaos, bóstwa i potwory zaatakowały i Neydarlię i Natsopol - królestwo aniołów - moja mama nie wiedziała co się dzieje w jej królestwie i wróciła dopiero, gdy ktoś wysłał jej wiadomość telepatyczną. Niestety zginął mimo tego, że był nasilniejszym demonem po mojej mamie.

Mama pognała na ratunek Neydarlii, a potem nie wróciła... Moja rodzina twierdzi, że nadal walczy w innym świecie, a ja twierdzę, że zginęła...

Każdy kiedyś zginie. Nawet nieśmiertelna hybryda - Klaus Mikaelson, pół wampir, pół wilkołak - zginął. Zawsze jest sposób na zabicie kogoś lub czegoś.

Spodziewałam się jednak, że przeżyje dłużej. W końcu była córką samego diabła i do tego, jak sie okazało, była kotołakiem. Tak, moja matka, kotołak. To dlatego jestem trybrydą wilkołaka - po tacie -, kotołaka - po mamie -, i demona - również po mamie.

Dlaczego więc nie jestem jeszcze wampirem? W sumie sama nie wiem. Może wszechświat stwierdził, że zadużo bym miała frajdy? Tsa... Bardzo śmieszne, Hope, zero frajdy z bycia trybrydą. A zwłaszcza z TAKIEGO połącze...

Ktoś przerwał moje myśli popychając mnie do ściany. Moje ręce przylegały do własnych pleców przetrzymywane przez szorstkie ręce. Do nosa wbiegł znajomy zapach.

- Czym jesteś?! - spytał się chłopak. Zaśmiałam się gorzko na co Marcus przygniutł mnie bardziej do ściany. - Gadaj Hope!

- Witaj w świecie nie lubianych... - wychrypiałam. Znów mną szarpnął. - Trybryda...

- Gadaj prawde!

- No przecież mówie! - odpowiedziała szarpiąc się. No cóż... Alfa i do tego hybryda jest silniejszy niż zwykły wilkołak.

Odepchnęłam się mocniej od ściany zrzucając Marcusa na zepsutą kanapę. Odwróciłam się szybko i rozluźniłam się.

- Jestem trybrydą.

Marcus podniósł brew poprowiając się na kanapie, najwyraźniej nie przeszkadzało mu, że jest poszarpana.

Głosno wzdechnęłam.

- Ja pierwsza - powiedziała z przekonaniem Tamara. Już po chwili zamieniłam się w białego tygrysa, który zobaczył Marcus jako pierwsze zwierze. Natychmiast zmieniłam się w czarnego wilka - Amarę.

- Dalej ci nie wierze - powiedział z przekonaniem Marcus. Przewróciłam oczami.

Nie zamykaj oczu - powiedziałam telepatycznie do Marcusa.

Zamieniłam się w człowieka. Chłopak wyszczerzył zęby czekając na moje nagie ciało, w końcu po przemianie każdy zmiennokształtny tracił ubrania. Jednak po zauważeniu moich ubrań hybryda otworzyła szeroko oczy, a uśmiech zniknął z jego twarzy.

- Czarownica...

Pokręciłam przecząco głową. Zamknęłam oczy i pochwili na mojej głowie pojawiły się czarne rogi demona, a za nogami zjawił się cieniutki sznureczek zakończony również czarnym, odwruconym sercem.

- Demon - powiedziałam, kiedy Marcusowi opadła szczęka.

- Teraz ci wierze - powiedział i się zaśmiał. Do mojego ciała dotarła znajoma energia wilkołaka. - chociaż...

Nie dane mu było dokończyć. Podbiegłam do Marcusa i zatkałam mu usta ręką. Zaczęłam nasłuchiwać. Ten głos... Kilka warknięć... Znów głos... Kolejne warknięcie... I skomlenie...

Trybryda ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz