Alyssa po długim pożegnaniu z przyjaciółmi, udała się wraz z innymi uczniami na stacje Hogsmeade, gdzie pociąg miał bezpiecznie zawieźć ich na dworzec King's Cross.
Dosiadła się do przedziału, gdzie siedziały jej współlokatorki. Nie brała udziału w rozmowach z dziewczynami. Wolała ten czas poświęcić na naukę. Wiedziała, że lepiej być do przodu z materiałem, więc otworzyła książkę do eliksirów i zaczęła czytać.
Gdy pociąg zatrzymał się w na peronie 9 i ¾, Alyssa zabrała swój kufer i klatkę z Puppisem, a następnie skierowała się do wyjścia z wagonu. Na stacji czekało już pełno rodziców, jednak Alyssa rozglądała się za jedną osobą. Po chwili zobaczyła machającą do niej mamę. Szybko ruszyła w jej stronę.
Rodzicielka zamknęła ją w długim uścisku. Odebrała od niej klatkę z sową, po czym obie kobiety udały się w stronę domu.
*
– Nareszcie przerwa od nauki – odparła Alyssa, siadając na sofie.
Paige zajęła miejsce zaraz obok swojej córki, podając jej kubek gorącej czekolady. Obie kobiety wpatrywały się w kominek, w którym tańczyły płomienie, w całkowitej ciszy. Żadna z nich nie miała na tyle odwagi, aby zacząć temat. Alyssa wiedząc, że lepiej mieć już to za sobą, wreszcie zebrała w sobie siły i zwróciła się w stronę mamy.
– Mogę wreszcie poznać prawdę?
– Alysso – westchnęła Paige. – Wiem, że chcesz znać prawdę, ale to nie jest takie łatwe, jak ci się wydaje.
– Wiesz, domyśliłam się, że nie jest to łatwe. W końcu ukrywasz to przede mną już trzynaście lat.
– Mam powody, żeby ci tego nie mówić. Mogę sobie wyobrazić, że zmieni to twoje nastawienie do wielu spraw.
– Mamo nie przedłużaj! – warknęła Alyssa. – Nie mam dziesięciu lat, jestem gotowa, aby poznać prawdę. Mam tylko ciebie, nie chce żyć w wiecznym kłamstwie.
– Powiem ci wszystko, tylko nie wiem, od czego zacząć.
– Najlepiej od samego początku.
Paige zamknęła na chwilę oczy i głośno westchnęła. Wstała z sofy i wyszła z pokoju, by po chwili wrócić z albumem ze zdjęciami w dłoniach.
– No więc historia rozpoczyna się mojego pierwszego dnia w Hogwarcie. Tak jak ty trafiłam do Gryffindoru. Byłam bardzo szczęśliwa, że jestem w domu Lwa. Twoi dziadkowie byli bardzo szczęśliwi – w jej oczach zebrały się łzy, na wspomnienie rodziców.
– Szkoda, że nigdy nie mogłam ich poznać – odparła cicho Alyssa, patrząc na swoją rodzicielkę.
– Wiesz, wojna zabiera za sobą naprawdę bardzo dużo niewinnych dusz. Nic na to niestety nie poradzimy. Trzeba tylko pamiętać, że ważne dla nas osoby, mimo śmierci są nadal z nami. O tutaj – rzekła i wskazała w miejsce, gdzie znajduje się serce. – No ale kontynuując, byłam naprawdę dobrą uczennicą. Najlepiej szło mi z eliksirów i z zielarstwa.
– To na pewno nie podałam się z umiejętnościami na ciebie – zaśmiała się Alyssa. – Eliksiry to najgorszy przedmiot, jaki istnieje, a o nauczycielu szkoda nawet wspominać.
– Profesor Snape jest naprawdę dobry w tym, co robi i możesz się od niego dużo nauczyć. Co prawda jest specyficzną osobą, ale...
– Masz na myśli chyba to, że jest wrednym dupkiem – przerwała Alyssa.
– Alysso Rose! Zważaj na słowa!
– No dobrze, przepraszam. Kontynuuj, bo jak na razie to niczego się nie dowiedziałam.
CZYTASZ
Ray of Hope | Fred Weasley
Fanfiction„Fred wpatrzony był w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stała Alyssa. Trzymając się za policzek, który dotknęła swoimi ustami, nie zwracał uwagi na otaczający go świat. - No ładnie Freddie - powiedział George, opierając się na ramieniu brata. - W...