Biblioteka wydawała się dla Alyssy najlepszym schronieniem. Zajęła miejsce, znajdujące się w ciemnym kącie, tak aby nikt jej nie przeszkadzał. Schowała twarz w dłonie i głośno westchnęła.
Sama do końca nie była pewna, dlaczego tak zareagowała, na wiadomość, że Fredowi podoba się jakaś dziewczyna. Powinna być szczęśliwa, że jej przyjaciel może w końcu sobie kogoś znajdzie, lecz informacja o tym zakuła ją w serce.
Nie mogła znieść myśli o tajemniczej dziewczynie. Chciała wiedzieć, kim ona jest. Już z góry wiedziała, że jej nie polubi, nawet jakby okazała się piękna, miła i mądra. Poczuła ukłucie zazdrości. Nie chciała oddawać Freda w ręce tej dziewczyny. Z niewiadomych jej przyczyn lubiła chłopaka bardziej niż kogokolwiek innego. Mimo tego, że nie raz ją denerwował i droczył się z nią to i tak go uwielbiała.
Czy to jest możliwe, że jej się podoba? Nie znała odpowiedzi na to pytanie. Przynajmniej tak sobie wmawiała. Był przystojny i na swój sposób wyjątkowy. Traktował Alyssę inaczej niż innych przyjaciół. W nim miała oparcie w tych najtrudniejszych chwilach, nie zostawił jej na mistrzostwach samej, nie puścił jej dłoni ani na chwilę. Czy to coś znaczyło? Chyba musiało... wobec nikogo nie był tak troskliwy.
Czy to możliwe, że czuł to samo co ona? Tylko zasadniczym pytaniem w tej sytuacji było, co ona dokładnie czuła? Między nimi zrodziła się dziwna więź, której nie potrafiła opisać. Gdy tylko zaczęli się przyjaźnić, od razu go polubiła. Za każdym razem był przy niej, gdy go potrzebowała. Chronił ją i nie chciał, aby stała jej się krzywda.
Na domiar wszystkiego, co miała znaczyć sytuacja w opuszczonej klasie? Ewidentnie chciał ją wtedy pocałować. Nie mogła tego inaczej odczytać. Zbliżali się do siebie, ich oddechy się zmieszały, a w brzuchu toczyła się walka motyli. Przy nikim nigdy czegoś takiego nie czuła. Fred jako jedyny potrafił obudzić w niej nieznane uczucie, które coraz bardziej się pogłębiało.
Spodobał jej się.
Nie było innej opcji. Zauroczyła się w swoim najlepszym przyjacielu, a jemu podoba się ktoś inny. Gorzej chyba nie mogła na tym wyjść. On będzie chodził po Hogwarcie z tą dziewczyną, siedział z nią na lekcjach i przy stole, a ona będzie musiała na to patrzyć.
– Mogę się dosiąść? – rozległ się głos.
Alyssa przerwała rozmyślanie na temat Freda i tajemniczej dziewczyny. Wbiła wzrok w chłopaka stojącego obok. Nie znała go, więc domyśliła się, że chodzi do Durmstrangu lub Beauxbatons.
– Jasne i tak zaraz się miałam zbierać – odparła i wysiliła się na lekki uśmiech.
– Tak właściwie to chciałem posiedzieć z tobą – powiedział cicho. – Jestem Daniel.
– Alyssa, jesteś z Durmstrangu?
– Tak – odpowiedział, a na jego twarzy pojawił się oszałamiający uśmiech.
Daniel był przystojnym i dobrze zbudowanym chłopakiem. Alyssa wiedziała, że na pewno jest w typie większości dziewczyn. Lekkie, czarne loki opadały mu na czoło. Gdy się uśmiechnął, na jego twarzy pojawiły się dołeczki, które potrafiły oczarować. Jednak jego prawie czarne oczy sprawiały, że Alyssa w nich utonęła.
Musiała przyznać. Daniel był ideałem chłopaka. Jednak w jej głowie cały czas był pewien rudy chłopak, z psotnym uśmieszkiem na twarzy.
– Dlaczego siedzisz tutaj sama? – zapytał.
– Chciałam się na chwile oderwać od moich znajomych i posiedzieć w samotności, poczytać...
– Od kilku minut siedziałaś w jednej pozycji. Myślałem, że coś się stało.
CZYTASZ
Ray of Hope | Fred Weasley
Fanfic„Fred wpatrzony był w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stała Alyssa. Trzymając się za policzek, który dotknęła swoimi ustami, nie zwracał uwagi na otaczający go świat. - No ładnie Freddie - powiedział George, opierając się na ramieniu brata. - W...