Większość uczniów była już spakowana. Koniec roku nadszedł szybko, w bardzo smutnej i przygnębiającej atmosferze. Hogwart poniósł okropną stratę. Jeden z najbardziej koleżeńskich i uczciwych uczniów zginął.
Alyssa do dzisiaj przeżywała tę sytuację, lecz najgorzej miał Harry. Przeżywał to i obwiniał się, że nic wtedy nie zrobił. Nikt nie miał go za winnego, każdy mu współczuł. Na oczy widział śmierć kolegi, z którym sobie pomagał podczas turnieju. Dotknęli oboje fałszywego pucharu i byli świadkami powstania Lorda Voldemorta, niestety tylko jeden wyszedł z tego cało.
Cedric Diggory znalazł się tak naprawdę w niewłaściwym miejscu, o niewłaściwym czasie. Każdy uczeń Hogwartu, Durmstrangu oraz Beauxbatons zapamięta go jako dobrego człowieka, wspaniałego przyjaciela oraz nad wyraz inteligentnego Puchona. Udział w Turnieju Trójmagicznym mógł przynieść mu wieczną chwałę, pieniądze, a jednak skończyło się tragicznie. Nawet osoby, które chłopaka tak dobrze nie znały, cierpiały. Strata kogoś takiego, kim był Cedric, zabolała każdego, bez wyjątku. Nawet Ślizgoni odczuli stratę i poszanowali jego przyjaciół z domu, nie wyżywając się na nich. Po prostu odpuścili.
Uczta na zakończenie kolejnego roku szkolnego przebiegła w całkowitej ciszy. Wielka Sala nie tryskała energią tak jak zawsze. Dekoracje zostały zdjęte, a jedyne co można było zobaczyć to czarne banery z herbem Hogwartu.
W powietrzu unosiła się ponura atmosfera, która każdemu dawała się we znaki. Nikt nie miał apetytu, żeby jeść. Alyssa leniwie grzebała widelcem w swoim posiłku, tak samo, jak Harry, który ze spuszczoną głową wpatrywał się w podłogę. Nawet bliźniacy siedzieli pogrążeni w ciszy. Nie rzucali żartami na prawo i lewo, jak to mieli w zwyczaju podczas posiłków.
Fred trzymał dłoń Alyssy, gładząc ją delikatnie. Dziewczyna wiedziała, że taki mały gest potrafi pomóc i wesprzeć. Chłopak robił wszystko, aby ciemnowłosa nie czuła się w tym sama. Wspierał ją, jak tylko potrafił. Doskonale zdawał sobie sprawę, że przeżyła w ostatnim czasie wiele. Widok martwego ciała kolegi, stan Harry'ego, a do tego wszystkiego potraktowanie cruciatusem. Alyssie było ciężko, a on nie mógł sobie wybaczyć tego, że wtedy puścił ją gdzieś samą. Gdyby tylko poszedł za nią, może wtedy ta sytuacja nie miałaby miejsca? Chociaż gdyby nie ona Harry mógłby już nie żyć. W końcu Barty Crouch Junior, który podawał się przez ten cały czas za Alastora Moody'ego, miał coś z głową, a jak wiadomo, osoby niepoczytalne są zdolne do wszystkiego.
Gdy uczniowie skończyli posiłek, Albus Dumbledore wstał z miejsca. Na jego twarzy nie było widać tego serdecznego uśmiechu, którym obdarowywał wszystkich za każdym razem, gdy tylko zaczynał przemowę. Na jego twarzy można było dostrzec smutek, który udzielił się nawet Snape'owi.
– Moi drodzy – zaczął mężczyzna. – Kolejny rok w Hogwarcie dobiegł końca. Jak wiecie, ponieśliśmy ogromną stratę. Tragedia, która miała miejsce, jest dla każdego z nas bolesna, dlatego chciałbym, abyście wszyscy wstali i wznieśli puchary za Cedrica Diggory'ego.
Uczniowie, słysząc słowa dyrektora od razu powstali i z uniesionymi pucharami.
– Cedric Diggory był wspaniałym człowiekiem, dumnym członkiem Hufflepuffu, dobrym i wiernym przyjacielem. Jego osiągnięcia w szkole były godne podziwu. Zawsze odznaczał się pracowitością i ogromnym koleżeństwem. Jego śmierć dotknęła nas wszystkich, również naszych gości z innych szkół, dlatego myślę, że każdy z was powinien wiedzieć, jak zginął...
Alyssa popatrzyła kontem oka w stronę Harry'ego, który bacznie wpatrywał się w Dumbledore'a. Dla oboju była to bardzo trudna chwila, ponieważ bardzo dobrze wiedzieli, jak zginął chłopak, a raczej kto stoi za jego śmiercią. Ta świadomość była okrutna i doskonale zdawali sobie sprawę, że teraz już nic nie będzie takie samo. Świat czarodziejów po raz kolejny stoi nad przepaścią. Kolejna wojna będzie nieunikniona, a wiadomość o powrocie Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać, wywoła panikę i niedowierzanie.
CZYTASZ
Ray of Hope | Fred Weasley
Fanfiction„Fred wpatrzony był w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stała Alyssa. Trzymając się za policzek, który dotknęła swoimi ustami, nie zwracał uwagi na otaczający go świat. - No ładnie Freddie - powiedział George, opierając się na ramieniu brata. - W...