Chłopcy leżeli wtuleni w siebie na rozłożonej kanapie w salonie. Gerard kurczowo trzymał ramię Franka, obejmując go swoją ręką. Z tego co zauważył, młodszy od niego zaczął powoli przysypiać, co zdecydowanie go rozczuliło. Spojrzał na zegarek na swojej dłoni i następnie na napisy końcowe wyświetlane na ekranie telewizora. Było późno, a na niebie od dłuższego czasu znajdował się księżyc.
- Frankie? - wyszeptał, patrząc na swojego ukochanego.
- Hm? - mruknął senny i zmusił się do otwarcia oczu.
- Film się już skończył, może przeniesiemy się do sypialni? Bo potem znowu będziesz narzekał na plecy - rzekł, głaszcząc go po włosach.
Brunet podniósł się do siadu i rozciągnął swoje ręce w różne strony. Propozycja jego chłopaka wydała mu się dość śmiała, nigdy jeszcze u niego nie nocował i skłamałby, gdyby powiedział, że się nie stresuje.
- Chyba powinienem wrócić do domu - odparł, przeczesując kosmyki do tyłu głowy.
- Jest strasznie późno, nie pozwolę Ci wyjść, bo jeszcze coś ci się stanie. Wstał i przytulił się do jego ramienia. Frank uśmiechnął się na dźwięk troski w jego głosie, to była jedna z rzeczy, które w nim najbardziej kochał. Był czułym i troskliwym mężczyzną z delikatnym sercem. Nim się obejrzał, uległ starszemu. Może i byli ze sobą krótki czas, ale brunet ufał mu i w jego ramionach czuł się bezpiecznie.
Oboje mizernie wstali z kanapy, zabrali koc oraz poduszki i przenieśli się do pokoju obok. Ułożyli się na wygodnym, dwuosobowym łóżku, a Gerard od razu przyciągnął do siebie kochanka, pozwalając mu wtulić się w jego pierś. Od niższego z nich czuć było niesamowite ciepło, które kojąco zadziałało na drugiego z nich. Czarnowłosy odkąd pamięta miał problemy z zasypianiem i bezsenność zazwyczaj dręczyła go przez pół nocy. Tym razem jednak było inaczej, odkąd poczuł na swojej czyi miarowy oddech chłopaka obok, czuł jak senność opanowuje jego umysł. Nim się obejrzał, zasnął z uśmiechem na twarzy oraz z uroczym chłopcem na swojej klatce
Jednak nic nie może być zbyt idealne. W nocy, z pozycji leżącej zerwał się Frank. Jego oddech załamywał się co chwile, tak, jakby się właśnie dusił. Dłonie, które były wplecione w jego włosy, niesamowicie drżały. Do oczu napływało mu coraz więcej łez, a mięśnie stawały się coraz bardziej napięte. Stało się coś, czego się obawiał śpiąc u boku Gerarda. Koszmary były nieodłączną zmorą jego nocnego życia. Nienawidził ich całym sercem, chyba ze wzajemnością. W tym stanie nie mógł opanować swojego szlochu, który najprawdopodobniej obudził jego miłość leżącą obok. Brunetowi było wstyd, że ten drugi musiał oglądać go w tej niekorzystnej wersji samego siebie. To, co mu się śniło wywołało w nim fale strachu i po prostu nie mógł się opanować.
Przez to całe oszołomienie nawet nie zauważył rąk, które powolnie oplotły jego tors. Gerard przytulił go do siebie od tyłu, a swoją głowę umieścił na jego plecach, wsłuchując się w jego szybko bijące serce i nieopanowany oddech.
- Już spokojnie, Frankie - wyszeptał, po czym ucałował go w kark. - Jestem tu, nie masz się czego bać - rzekł, słysząc jego głośniejsze łkanie.
Niższy gwałtownie odkręcił się do niego i wepchnął się w jego ramiona, ściskając go z całej siły. Dalej się trząsł, ale przynajmniej strach opuścił go już w jakimś stopniu. Czuł bliskość Gerarda, która znacznie mu w tym pomagała. Czarnowłosy zaczął głaskać jego plecy, pozwalając mu wypłakiwać tonę łez w jego koszulkę. Nigdy nie widział kochanka w takim stanie i był odrobinę wstrząśnięty tym widokiem. Chwyciło go to za jego serce i w tym momencie obiecał sobie, że choćby nie wiadomo co, nie da go nikomu skrzywdzić.
- Oddychaj - poprosił, zaczynając się delikatnie huśtać, aby go uspokoić.
- Prze-Przepraszam, Gee - wyjąkał, mocniej zaciskając dłoń na jego koszulce.
- Nic się nie stało, naprawdę - chłopak starał się być opanowany, aby wesprzeć kochanka. - Kocham Cię - szepnął z zaparciem i odsunął od siebie bruneta.
Spojrzał na jego poczerwieniałą i zapłakaną twarz, po czym chwycił ją w swoje dłonie. Uparcie patrzył w jego przekrwione oczy, widząc, jak powoli zaczyna uchodzić z niego cały strach i zdenerwowanie. Swoimi kciukami ścierał jego coraz to nowsze łzy i pocieszał go czułymi słowami. Po około piętnastu minutach przytulania się przestał słyszeć płacz, a jego chłopak w końcu opanował swój strach. Gdy tak siedzieli w swoich ramionach, Gerard oparł swoją głowę na jego i przymknął swoje ciężkie powieki. Był strasznie zmęczony.
- Może położymy się z powrotem spać? - spytał, ale nie uzyskał odpowiedzi, na którą czekał jeszcze przez pół minuty.
Spojrzał na twarz Franka i dojrzał, że młodszy zasnął na siedząco oparty o niego. Wyższy uśmiechnął się delikatnie na ten uroczy widok i najdelikatniej jak tylko mógł położył go na materacu. Sam również ułożył się i przytulił się do niego od tyłu, na tak zwaną łyżeczkę, oplatając jego rozgrzane ciało ramionami. Dla niego ta emocjonalna kulka znaczyła więcej niż każdy inny człowiek i gdyby przyszłoby mu budzić się codziennie w nocy z winny jego koszmarów, zrobiłby to bez wahania.
CZYTASZ
Remember, don't trust me, baby | Frerard one shots ✔
FanfictionKrótkie, od tysiąca do kilku, pojedyncze opowiadania o tematyce Frerarda. [ZAKOŃCZONE] Data założenia - 06.05.19.