4. In the face of pain there are no heroes

420 34 29
                                    

lol, zawsze chciałam napisać takiego one shota

ponad 6k słow
___________________________________

Leżałem na łóżku, zatapiając się w myślach. Z utęsknieniem czekałem na Gerarda, którego czas powrotu strasznie mi się dłużył. Co chwilę zerkałem na zegarek, mając wrażenie, że stanął w miejscu. Westchnąłem głośno, zagryzając dolną wargę. Mógłbym być teraz z nim, ale oczywiście musiał mi tego zabronić, twierdząc, że "Lepiej będzie gdy sam odbierze wyniki". Prychnąłem pod nosem, czując się jak jakieś dziecko.

Bałem się jak cholera, jednak starałem się być twardy, aby w razie potrzeby, być pełnym wsparciem dla mojego partnera. Tak jak przez całe życie nie wierzyłem w Boga, tak teraz byłem gotów się modlić, aby tylko te badania wyszły pozytywnie.

Zatopiłem twarz w poduszkach, starając się uspokoić swoje dudniące serce. Zacisnąłem mocno swoje powieki, rozważając wszystkie opcje, jakie mogłyby się wydarzyć. Jednocześnie, wciąż miałem świadomość, że gdy dojdzie już do naszej rozmowy to całe moje obmyślenia i tak trafi szlag. Nigdy nie umiałem zapanować nad swoimi emocjami.

Niespodziewanie usłyszałem, jak ktoś wchodzi do mieszkania. Od razu zerwałem się na równe nogi i w mgnieniu oka popędziłem do ukochanego. Wepchnąłem się w jego ramiona, zanim zdążył wykonać jakikolwiek inny ruch. Poczułem, jak oplata całe moje ciało swoimi trzęsącymi się rękoma. Zaniepokoił mnie ten fakt, ale zdecydowałem się to przemilczeć. Przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi.

-Jak było...?- szepnąłem, czując jak mój głos dziwnie zadrżał, pewnie z nadmiaru nerw. Poczułem, jak bierze duży w dech i odsuwa się ode mnie na nieznaczną odległość.

-Porozmawiamy za chwilę, dobrze? Najpierw się przebiorę- jego głos wydawał się dziwnie smutny, przez co zestresowałem się jeszcze bardziej.

-Okej... Zaparzę nam kawy- stwierdziłem, wypuszczając go z objęć i z troską patrząc na jego twarz. Nie byłem w stanie wyczytać z niej czegokolwiek, wbił tępo wzrok w podłogę. Obawiałem się najgorszego.

Powolnym krokiem wszedłem do kuchni i nastawiłem wodę. Chwyciłem za dwa kubki, nasypałem do nich kawy i w ciszy czekałem, aż w pomieszczeniu zjawi się również Gerard. Nerwowym ruchem pukałem palcami o czarny blat, słysząc kroki, a następnie odsuwanie krzesła. Z transu wybudził mnie dźwięk świadczący o tym, że woda się zagotowała. Zalałem oba kubki, posłodziłem i trzęsącymi się dłońmi, postawiłem na stole. Odsunąłem drugie krzesło i zasiadłem na nim, wyczuwając coraz bardziej napiętą atmosferę. Nawet się nie zastanawiając, chwyciłem go za dłoń i lekko ścisnąłem, chcąc dodać mu otuchy. Wzdrygnął się na ten ruch i posłał mi krótkie spojrzenie. Splótł nasze palce, głaszcząc kciukiem moją dłoń.

-Opowiedz mi, na spokojnie...- starałem się go zachęcić.

Wyjął z kieszeni kopertę, która była zgięta na pół i położył ją na stole. Jak się domyśliłem, w środku niej znajdowały się wyniki.

-Nie dam rady...- jęknął, a mnie jakby zatrzymało się serce. -Po prostu to przeczytaj- szepnął, chowając twarz za jaskrawoczerwonymi włosami.

-D-Dobrze...- odpowiedziałem, czując, jak robi mi się słabo.

Złapałem go ostrożnie w dłonie i rozchyliłem miejsce, gdzie był rozcięty. Spojrzałem na niego, który nerwowo zaciskał ręce na porcelanowym kubku. Wziąłem głęboki oddech i rozchyliłem papier, wyjmując z niego starannie złożone na pół kartki. Wstrzymałem powietrze, najzwyczajniej bojąc się o to co mogę przeczytać. W końcu przemogłem się i zbiłem wzrok w dokumenty. Przeleciałem po nich wzrokiem dobra kilka razy, czując jak cały zamieram i nie jestem w stanie wykrztusić z siebie żadnego słowa. W moich oczach zebrały się łzy, uniemożliwiając mi dalsze czytanie. Zakryłem usta dłonią, starając się nie wypuścić z nich szlochu. Ręka zaczęła mi się niesamowicie trząść, więc odłożyłem kartkę na stół. Spojrzałem na Gerarda, który nie był w stanie dłużej powstrzymywać łez. W jednej chwili poczułem, jak cały mój świat, całe moje życie, zawala mi się na głowę. Gwałtownie wstałem, pociągając go za rękę i zmuszając do tego samego. Przyciągnąłem Gee do swojego torsu, oplatając ramionami i pozwalając mu płakać w moje ramię.

Remember, don't trust me, baby  | Frerard one shots  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz