26. Sleeping

177 24 4
                                    

Frank leżał na poniszczonym i pobrudzonym materacu. Po jego twarzy spływały krople potu wymieszanego z brudem. Oddychał ciężko, jakby niewidzialny głaz leżał na jego żebrach. Ból promieniował przez całe jego ciało i utrudniał wykonanie jakiegokolwiek ruchu.

- Spróbuj zasnąć, Frankie - jego przyjaciel pogłaskał go po policzku, po czym położył na jego rozżarzonym czole wilgotną szmatkę.

- B-Boje się - wyszeptał z trudem, czując rozsadzający ból głowy oraz brzucha. Od zapachu krwi i pleśni było mu niedobrze.

- Masz bardzo wysoką gorączkę, powinieneś odpoczywać - usiadł na skrawku metalowego łóżka i położył dłoń na jego ramieniu.

Oboje nagle usłyszeli huk, na który młodszy drgnął przerażony.

- Gerard, nie chcę umierać - wypłakał, ściskając cienki koc, którym był przykryty.

- N-Nie umrzesz, zrobię wszystko co w mojej mocy, aby do tego nie doszło... - pociągnął nosem, starając odpędzić od siebie rozpacz. - Spójrz na mnie - rozkazał, chwytając jego brodę dwoma palcami i przekręcając tak, aby na niego patrzył. - Nic ci się nie stanie, będę czuwał całą noc - umieścił swoją dłoń na jego policzku, sam próbując nie płakać.

- Co jeśli wpadną tu i nas rozstrzelają...? - wychrypiał. - Albo spadnie na nas bomba, spalą nas żywcem, zabiorą do obozu?

To pytania Way zadawał sobie codziennie.

- To nie jest czas na takie rozmyślania, jesteśmy bezpieczni - patrzył w jego pokryte łzami bursztynowe oczy, w których skrywała się tęsknota, ból i chęć walki. - Sąsiedzi nas kryją, nikt się nie dowie - szeptał, delikatnie przecierając jego twarz z potu.

- Wykrwawię się tutaj, w dodatku ta gorączka - jęknął, zaciskając powieki. - Nie dam rady.

- Dasz radę, walcz dla mnie, proszę - odsunął szmatkę od jego twarzy. - Jesteś silnym człowiekiem, jeszcze dożyjemy wolności - uśmiechnął się przez smutek.

- Chcę żebyś coś wiedział przed moją śmiercią... - przełknął głośno ślinę, krzywiąc się na ostry, kujący ból. - ...Kocham cię, całym swoim sercem i nie chcę, aby cokolwiek Ci się stało - wyszeptał tak, że Gerard ledwo to dosłyszał siedząc tuż obok.

- F-Frank - wyjąkał i odsunął się. - To pewnie przez tą temperaturę, masz omamy...

- Nie mam żadnych omamów do cholery - warknął.

Way przez chwilę nie odzywał się, patrząc na jego niespokojnie unoszącą się klatkę piersiową. Jego stan był, cóż... ciężki. Stracił dużo krwi, miał świeżo zszytą ranę postrzałową i do tego gorączkę. Gerard wcale mu się nie dziwił, że myślał tak pesymistycznie, jego umysł był teraz przeciążony. Ledwo uciekł z rąk śmierci.

Wbrew pozorom, gdy usłyszał wyznanie przyjaciela poczuł przepływ nadziei i szczęścia. Dla niego nigdy nie był zwykłym przyjacielem, lecz niestety miłość dwojga mężczyzn w tych czasach nie miała racji bytu, a Way to wiedział, dlatego też nigdy nic nie mówił. Teraz, gdy to Frank zaryzykował i powiedział prawdę, praktycznie na łożu śmierci poczuł, jak chce mu się płakać.

- Wiedziałem, że to nie przejdzie - usłyszał nagle, przez co wyrwał się z zamyślenia. - Zdechnę samotnie w tej norze, ale przynajmniej nie muszę niczego ukrywać - wyszeptał, wzdychając.

Starszy chłopak opłukał ścierkę w metalowej misce i z powrotem umieścił na czole chłopaka, który syknął na ten ruch. Następnie mocniej okrył go kocem, kładąc się obok niego i składając mały pocałunek na jego policzku. Niższy otworzył szeroko oczy i spojrzał na twarz przyjaciela.

- Czuję podobne uczucia, Frankie, ale to nie czas na tak poważne rozmowy - odparł smutno Way. - Naprawdę powinieneś chociażby spróbować zasnąć, widzę, że jesteś wymęczony.

- D-Dobrze - widocznie się uśmiechnął.

- Przez cały czas będę leżał obok, gdyby cokolwiek się działo, mów - poprosił, głaszcząc jego włosy.

- Gerard, z-zimno mi, czy mógłbyś...?

- Jasne.

Przylgnąłem do jego ramienia, przy okazji obejmując go. Tak jak obiecałem - nie spał przez całą noc, pilnując jego stanu oraz ich bezpieczeństwa. Jego poświęcenie było warte uśmiechu, który przywitał go z samego rana. Wtedy poczuł, że wszystko dookoła może się walić, ale, gdy jest przy nim czuje się szczęśliwy. 

Remember, don't trust me, baby  | Frerard one shots  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz