Rozdział 10

13 1 0
                                    

Właściwie to nie miałam dodawać dzisiaj tego rozdziału, ale pomyślałam że skoro mam odrobinę wolnego czasu to co mi tam szkodzi. Miłego czytania dziubki 😘

~°~

Dziewczyna siedziała pod drzwiami
własnego pokoju obgryzając paznokcie niekiedy aż do krwi. Niesamowicie martwiła się o chłopaka. Co prawda nie znała go zbyt długo osobiście, ale znała go za to z długich opowieści swojego przyjaciela. Tak Kyun zawsze miał niezwykle dużo do powiedzenia na temat Lee. Zawsze paplał tylko i wyłącznie o nim jakby świat przestał istnieć. Jednak ona nigdy nie miała mu tego za złe, uwielbiała widzieć szczęśliwego przyjaciela. Uśmiechnięta twarz ChangKyun'a sprawiała, że ona sama się uśmiechała. Więc nie musiała znać długo Jooheon'a. On sprawiał, że Kyun był szczęśliwy więc uszczęśliwiał również i ją.

HyunWoo widząc, w jak tragicznym stanie są pogryzione dłonie dziewczyny złapał je w swoje z lekkim westchnięciem. Kiedy ona chciał je wyrwać zacieśnił uścisk sprawiając, że dziewczyna spojrzała na niego lekko zirytowana, jednak w środku była mu wdzięczna. Czarnowłosa pierwszy raz od dłuższego czasu mogła się przyjrzeć chłopakowi. Musiała niezaprzeczalnie przyznać, że HyunWoo był niezwykle przystojny. Miała niesamowitą ochotę by poprawić chłopakowi włosy wpadające mu do oczu. Nie miała jednak takiej możliwości. Chłopak miał niezwykle mocny uścisk, ale nie przeszkadzał jej ani nie sprawiał bólu. Oboje spojrzeli na drzwi przez które wyszedł zmęczony mężczyzna w białym kitlu. Podniósł wykończony wzrok patrząc Mei przenikliwie w oczy. Pokiwał przecząco głową, a pod dziewczyną ugięły się nogi przez co czarnowłosy musiał ją mocniej złapać by nie upadła.

-Powiedz, że on przeżyje. P-proszę JinYong powiedz, że wszystko będzie okej! – dziewczyna mimowolnie zaczęła płakać. Czuła się winna za postrzelenie Lee. Mogła zrobić cokolwiek. Krzyknąć, pchnąć chłopaka, zagadać Parka.

-Mei. – zaczął spokojnie chłopak. Znał się z dziewczyna kupę czasu. To on zazwyczaj pomagał jej gdy miała głębsze lub poważniejsze urazy.

-Proszę powiedz że nic mu nie będzie! Nie mogę stracić kolejnej osoby! Po prostu nie mogę! – czarnowłosa zacisnęła swoją małą dłoń na nadgarstku Sohn'a. Nawet nie zauważyła, kiedy chłopak uwolnił jej ręce.

-Mei! – krzyknął Go starając się zwrócić na siebie uwagę roztrzęsionej dziewczyny. Było mu jej szkoda, ostatni raz widział ją w takim stanie jak przyjechała do jego mieszkania po zaginięciu Kyun'a. Hou spojrzała na niego nieobecnym wzrokiem. – Jego szanse na przeżycie są marne. – przerwał by wziąć oddech jednak widząc ponowną panikę dziewczyny odezwał się ponownie. – Jednak są. Jest silny, da radę.

Go JinYong nie wierzył w szanse wybudzenia się chłopaka, jednak nie chciał bardziej dołować przyjaciółki. Widok jej w takim stanie był okropnym. Chłopak ścisnął ramie dziewczyny. Przejechał dłonią po jej lśniących włosach i wyszedł nie mówiąc ani słowa.

Mei czuła jak jej wnętrze się rozpada. Nie chciała tego. Naprawdę nie chciała by Lee znalazł się w takim stanie. Otarła szybko łzy i wyrywając się z uścisku Sohn'a ruszyła w stronę pokoju gdzie leżał nieprzytomny Jooheon, pociągając nosem. Chłopakowi było niezwykle ciężko patrząc na dziewczynę w takim stanie. Nie mógł powiedzieć, że znał ją niesamowicie długo bo kilka godzin to nie światowy rekord. Jednak nie była mu obojętna. Może to nie była wielka miłość, a zwykłe zauroczenie ale nie mógł pozwolić by była załamana.

Czarnowłosa otworzyła cicho drzwi i przeszła przez próg nie domykając wejścia. Przysunęła krzesło do łóżka, patrząc przez moment na pogrążoną we śnie twarz chłopaka bez chwili wahania złapała go za rękę. Wtuliła jego dużą dłoń w swój policzek i uśmiechnęła się lekko.

-Kyun ma podobne dłonie. – powiedziała cicho wzdychając ze łzami w oczach. –Yah, Lee Jooheon! Przez tyle czasu nie poddałeś się i szukałeś go gdzie popadnie, a teraz co? ChangKyun kocha cię bezgranicznie, nawet nie masz pojęcia ile razy miałam ochotę dać mu w twarz za samo ciągłe gadanie o tobie! Wkurzał mnie. – mruknęła nie spuszczając wzroku z bladej twarzy czarnowłosego. –Jednak, kiedy opowiadał mi o tobie był tak niesamowicie szczęśliwy, że nigdy nie miałam odwagi powiedzieć mu żeby się zamknął. Jeśli go kochasz, rusz tą twoją grubą dupę i wstawaj nie możemy marnować czasu. Znajdziemy go. Obiecuję, że znajdziemy go. Choćby za najwyższą cenę.

Sohn HyunWoo westchnął głęboko opierając się o ścianę. Słowa, które usłyszał z ust dziewczyny sprawiły, że zrobiło mu się dziwnie przykro. Wychodziło na to, że Lee nie był z nim szczęśliwy, ale to przeszłość. Ruszył powolnym krokiem w stronę kuchni by zająć czymś myśli, nie mógł przecież ciągle wracać do przeszłości. Zwłaszcza teraz, gdy miał obok siebie tak uroczą istotkę.

Mei wyszła z pokoju zamykając cicho drzwi ruszyła w stronę kuchni z której dobiegły ją odgłos uderzeń garnka. Spojrzała przelotnie na Shownu myjącego naczynia. Nie zatrzymując się wdrapała się na szafkę wyciągając z najwyższej, butelkę z dobrym starym winem i korkociąg. Usiadła na blacie otwierając alkohol. Pociągnęła pierwszego łyka przenosząc wzrok z podłogi na stojącego przy kranie chłopaka, który patrzył na nią karcącym jak i zmartwianym wzrokiem.

-Chcesz trochę? – zapytała głupio, myśląc że o to rozchodzi się czarnowłosemu. Sohn wytarł dłonie w ręcznik i podszedł do Mei układając swoje dłonie po obu stronach jej bioder. Dziewczyna zaskoczona złapała go za rękę ściskając lekko. Czując żyły pod palcami przegryzła wargę. Coś co totalnie ją fascynowało to żyły na rękach u facetów. Uważała to za niezwykle sexowne.

-Przestań przegryzać wargę. To sprawia, że mam ochotę cię pocałować. – powiedział cicho przejeżdżając kciukiem po dolnej wardze dziewczyny.

-Co cię powstrzymuje? – czarnowłosa nie była do końca pewna czy bardziej zszokowało ją to, co oznajmił jej chłopak czy może jej odpowiedź.

HyunWoo nie trzeba było powtarzać dwa razy. Gdy tylko dostał pozwolenie dziewczyny jego usta wylądowały na tych jej. Z początku pocałunek był delikatny i zupełnie niepewny. Sohn nie wiedział na ile może sobie pozwolić. Mei rozwiała jego wszelkie wątpliwości pogłębiając pocałunek zaplątując palce w jego przydługie włosy. Oderwali się od siebie tylko na moment w którym dziewczyna zdjęła koszulkę chłopaka, zagryzając wargę. Z głośnym jękiem położyła dłonie na jego umięśnionym brzuchu. Jak ktoś taki mógł istnieć? Chłopak wyznaczał ścieżkę mokrymi pocałunkami wzdłuż szyi dziewczyny zdejmując jej przeszkadzającą koszulkę. Oboje nie marnowali ani odrobinę czasu rozbierając się nawzajem, w końcu Shownu spojrzał Mei w oczy szukając jakiegokolwiek zaprzeczenia. Kiedy dostrzegł jednak jej szeroki uśmiech i to jak oblizuje kącik warg nie powstrzymywał się już ani na chwilę wchodząc we wnętrze dziewczyny, która wygięła ciało niczym kotka pod wpływem przyjemności jaką doznała. Chłopak zaczął zwiększać tępo nie powstrzymując się przed pozostawianiem nowych malinek na ciele ciemnowłosej. Przez cały czas przytrzymywał dziewczynę jedną z dłoni by nie przesuwała się po blacie, a druga została oparta o blat dla stabilności.

-HyunWoo. – cichy jęk dziewczyny tuż przy uchu Sohn'a sprawił, że mimowolnie poczuł jak spełnienie jest coraz bliżej.

Mei starała się panować nad sobą przy pozostawianiu czerwonych śladów na plecach chłopaka. Nie chciała zrobić mu krzywdy jednak nie kontrolowała tego. Wygięła ciało z głośnym jękiem czując jak zaciska się na penisie chłopaka, który dosłownie sekundę po niej doszedł z równie głośnym jękiem co dziewczyna. Byli spoceni, spełnieni i co zadziwiające szczęśliwi. Nawet nie myśleli by się teraz od siebie oderwać. HyunWoo wysunął się z wnętrza dziewczyny, pocałował ją w czoło wtulając w siebie jej kruche ciepłe ciało. Otoczył ja ramionami chcąc chronić przed złem tego świata już zawsze, a jej wcale by to nie przeszkadzało.

Find You || JookyunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz