y o u r

335 38 36
                                    

show me your...

Możesz odebrać mi koronę i godność, ale nie odbierzesz mi szlacheckiej krwi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Możesz odebrać mi koronę i godność, ale nie odbierzesz mi szlacheckiej krwi.

🏯🌅

– Witaj, Yeonjun – odezwał się Yoongi. Spacerował o poranku po świątyni. Chciał poznać każdy najmniejszy szczegół, który uległ zmianie podczas jego nieobecności.

– Witaj, wasza mości. Noc była spokojna? – zapytał, kłaniając się w pas.

– Owszem. Zważywszy na okoliczności – Choi spojrzał na niego, ale natychmiast odwrócił wzrok z grzeczności. Min wiedział, że chłopak jest z natury ciekawski i gdyby dobre wychowanie mu na to pozwalało, zasypałby go pytaniami. – Zapewne zastanawia cię gdzie byłem przez te trzy lata...

– Nie, nie! Wścibstwo to bardzo niepożądana cecha wśród cesarskiej służby – splótł ręce za plecami. Wyglądał na zakłopotanego. Yoongi rozejrzał się, sprawdzając, czy ktoś oprócz jego Czarnej Amii jest w pobliżu.

– Właśnie, wśród zwykłej, pospolitej służby... – wznowił marsz, a jasnowłosy młodzieniec ruszył za nim.

– Należę do klasy niewolniczej, panie... – speszył się.

– Nie ty, twój ojciec należał. Majętny magnat, władca królestwa Goyang, Choi Drugi Kiwoo. Przegrał wojnę wypowiedzianą przez Sanbul, a po utracie korony i niepodległości kraju, mógł skazać siebie i ciężarną żonę na śmierć lub niewolnictwo.

Yeonjun odwrócił głowę. Nie wolno mu było o tym mówić ani nawet pamiętać. Jego matka wbrew zasad wyznała mu prawdę na łożu śmierci. Ród, z którego się wywodził przeszedł do zakazanej księgi.

– Tytuł niewolnika jest dziedziczny. Moje nazwisko jest objęte wieczną hańbą – powiedział tak cicho, że Yoongi ledwie go dosłyszał.

– Czyżbyśmy nie rozumieli się doskonale? Popatrz na mnie, Yeonjunie. Również zostałem objęty hańbą, a jednak zwracasz się do mnie jak do pretendenta. Dlaczego?

– Nie śmiałbym nie okazać ci szacunku, wasza mości – ciekawość wygrała nad manierami. Przyjrzał się bliźnie Mina.

– I ja również, książę Yeonjunie.

– Proszę tak do mnie nie mówić! Jeszcze ktoś mógłby usłyszeć! – podskoczył w miejscu, rozglądając się nerwowo po dziedzińcu. Jego życie może nie było tym, co sobie wymarzył, ale nie chciał go jeszcze tracić.

– Obaj utraciliśmy należne nam tytuły z winy innych ludzi. To nie na nas powinna ciążyć hańba, a na nich. Jeśli wciąż wierzysz w moją szlachetność, ja wierzę w twoją.

Yeonjun przełknął ślinę i zamilknął. Był wystraszony. Wiedział, że ich rozmowa nigdy nie powinna mieć miejsca. Zachowywał się niestosownie, łamał najważniejsze zasady, na których pozwalano mu mieszkać i pracować na cesarskim dworze. Gdyby ktoś usłyszał, że pozwolił nazwać się księciem, ścięli by mu za to głowę.

dynasty  》bxb, taegi ✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz