"Możesz zakopać w ziemi moje nazwisko, ale to nie będzie oznaczało, że jestem martwy."
🏯。:*•.───── 🔥🔥 ─────.•*:。🏯
Min Yoongi - dzięki manipulacjom niejakiego Kim Taehyunga od trzech lat uznany za zmarłego. Lecz śmierć nie przystoi Panowi Czarnej...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Sprawiasz, że serce moje wojuje z umysłem. Że ogień rozpala się w całym moim wnętrzu.
⚔🪔
– Już zdecydowałem, pani – powiedział, kłaniając się jej. Trzymał ręce splecione przed sobą, a jego wzrok był bezdyskusyjny. Cesarzowa zmarszczyła brwi.
– To zła decyzja – odrzekła ze złością. Byli sami w alkowie, więc nie dbała nawet o odpowiednie tytułowanie. – Czy kiedykolwiek brałeś udział w tak wielkiej wojnie? Czy masz dostateczne doświadczenie w walce, że porywasz się w ramiona śmierci?
– Chcę odebrać to, co moje. I chcę, by Japonia zdała sobie sprawę, że ród Joseonów to nie tchórze!
– Nikt nie będzie tak uważał, jeśli twoja armia wygra wojnę! – w jej oczach tlił się gniew. Od wielu dni próbowała przekonać męża do zmiany decyzji. Nie rozumiała skąd w nim ta nagła zawziętość.
– STARCZY!! – wrzask Yoongiego poruszył baldachimem i zasłonami. – Kobieta nie będzie decydować za mnie!!
Chialing nie czuła się zastraszona. Podeszła do niego, wyciągając rękę. Min pochylił się w tym czasie, więc z jego winy dotknięcie czoła zamieniło się w uderzenie.
– Czy ty chorujesz? Może powinnam wezwać medyka? Może kazać sprawdzić twoje jedzenie i herbatę? Czy na pewno nie truje cię ten cały... Kim Taehyung. – Rzekła z pogardą. Gdyby nie była wysoko postawioną kobietą, splunęłaby za siebie jak wiejskie chłopy.
– Czy to ty kazałaś mu pracować na kuchni wśród kobiet?
– Na to zasłużył!
Yoongi dotknął swoich blizn. Blizn, które pasowały doskonale do palców jego kochanka.
– Nie powinnaś wydawać rozkazów bez konsultowania ich ze mną. Dałem ci zaufanie, za które powinnaś być wdzięczna. Jesteś tutaj ważna, bo to ja tak zarządziłem. Zacznij to doceniać, w innym wypadku odbiorę ci te prawa i będziesz TYLKO moją żoną i matką moich dzieci.
Tsai nie wycofała się, gdyż była zbyt pewna swego. Nie zamierzała ustępować w słusznej sprawie.
– Powinieneś mieć nałożnika. Mężczyznę z dobrego domu, silnego, posłusznego, takiego, który będzie na każde twoje zawołanie.
– To moja sprawa z kim legnę – stanął pod oknem, wyjrzał na zimne i surowe ogrody. Róże nie kwitły.
– Cała służba rozprawia o nierządzie cesarza. Nie byłoby tego wszystkiego, gdybyś posiadał nałożnika. Wtedy nikt nie pisnąłby słowem – stanęła za nim, spojrzała w miejsce, w które on patrzył.
– Uczyńmy z Kim Taehyunga mojego nałożnika.
Chialing zacisnęła pięści. Jej twarz niemalże dotykała pleców Joseona, ale nie była w stanie ruszyć się po tym, co usłyszała.