14. Beatrice

407 47 110
                                        

Uwaga! W rozdziale znajduje się scena przemocy seksualnej. Co prawda nie opisałam jej bardzo szczegółowo, tak domyślam się, że są tu osoby, które zwyczajnie nie chcą tego czytać. Jeśli nie czujesz się na siłach, proszę, przerwij tekst mniej więcej w połowie.

Pamiętaj, jeżeli Ty lub bliska Ci osoba padła ofiarą przemocy seksualnej, możesz uzyskać pomoc, dzwoniąc na Ogólnopolski Telefon dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia" – 801 120 002 lub pod numer 112.

Więcej informacji na ten temat uzyskacie na stronach, które postaram się dodać w komentarzu przy tym akapicie.

Pamiętajcie, dziewczyny, każda z nas zasługuje na odpowiednią pomoc i opiekę. Nie jesteśmy w tym same.

~*~

To była jedna z tych nocy, która miała odebrać Beatrice cząstkę siebie.

Kiedyś koszmary nawiedzały ją niemal codziennie. Nie pomagały leki, nie pomagały wizyty u terapeutki, nie pomagała kojąca obecność Bena.

Pomógł czas.

Tylko że to wracało. Coraz rzadziej, ale równie intensywnie, równie boleśnie, równie przerażająco.

Znów była na tamtej imprezie. W dłoni trzymała szklankę do połowy wypełnioną whisky z colą, siedziała wygodnie na kanapie i machała głową w rytm elektryzującej muzyki. Dookoła pachniało marihuaną, którą ktoś wypalał na balkonie, na podłodze walały się puste plastikowe kubeczki, ale nie miało to większego znaczenia, bo przyjemny szum w uszach świadczył o tym, że była idealnie pijana – czuła się pewnie, wszystko kontrolowała, ale wiedziała jednocześnie, że jeszcze kilka łyków i może odpłynąć.

Wtedy drzwi wejściowe się otworzyły, do środka weszło dwóch obcych chłopaków. Beatrice przestała na moment machać głową i przyjrzała się uważnie temu wyższemu.

Szczupły blondyn z inteligentnym błyskiem w oku, który od razu dziwnym trafem odnalazł wzrokiem Beatrice. Gdy tylko ich spojrzenia się skrzyżowały, po kręgosłupie Bee przebiegł potężny dreszcz, który w mig ją wytrzeźwił. To było tak dziwne i abstrakcyjne, że zaczęła się zastanawiać, czy to na pewno działo się naprawdę.

Poprawiła spódniczkę i dyskretnie podciągnęła grube rajstopy. Pewnie cały makijaż dawno jej się rozmazał, a włosy sterczały na wszystkie strony, bo wciąż nie znalazła sposobu, jak je ujarzmić. Mimo wszystko nadal czuła na sobie te ukradkowe spojrzenia, które chłopak rzucał jej przez ramię. Sama starała się to ignorować, choć kątem oka zerkała w jego stronę, co chwila poprawiając włosy.

Do tej pory miała tylko jednego chłopaka, z którym chodziła w liceum, ale związek skończył się po kilku tygodniach – Beatrice uznała, że nie mogą budować relacji jedynie na namiętnych pocałunkach w szkolnej toalecie.

Jej doświadczenie w obyciu z mężczyznami ograniczało się więc do minimum.

Koleżanka, która ją tu zaciągnęła, już dawno zniknęła w sypialni z nowo poznanym studentem architektury, więc Bee musiała sobie radzić sama – co ją przerażało, bo chłopak już nawet nie krył się ze spojrzeniami i posyłał jej delikatne uśmiechy, na widok których serce Beatrice trzepotało w piersi.

Muzyka dalej buzowała w pomieszczeniu, Bee wymieniała prowokujące spojrzenia z blondynem, a świat i jej oddech zatrzymywały się, gdy tak jawnie flirtowała językiem ciała. Na moment czmychnęła do łazienki (odprowadzana jego wzrokiem, który czuła na plecach), poprawiła makijaż i przeczesała palcami włosy.

Ucieszyła się, że wyglądała ładnie (dzięki owulacji, a gdzieś kiedyś wyczytała, że kobiety właśnie w tym czasie wydawały się najpiękniejsze dla otoczenia), oczy jej błyszczały, kości policzkowe wystawały – patrząc wtedy w lustro, musiała stwierdzić, że prezentowała się wręcz rewelacyjnie, nawet jeśli pod dolną powieką nieco rozmazał jej się tusz do rzęs.

CinnamonLoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz