8. Koszmar

2.9K 140 8
                                    

Rzeczy byłego gryfon czekały na niego w jego komnacie. Wraz z nimi był Torpor, którego, zostawił zanim wszedł do łódki.

- Potter mam się obrazić. - Malfoy stał oparty o framugę i przyglądał się stworzeniu na rękach właściciela.

- Cokolwiek. - mruknął i sięgnął po rzeczy, potrzebne do wieczornej toalety.

Minął zaskoczonego arystokratę i ruszył do łazienki, aby wziąć rozluźniający prysznic.

Zagubiony chodził w kółko po swojej sypialni. Dzisiejszy dzień należał do tych bardziej skomplikowanych. Najpierw Potter w ich przedziale, potem zostaje ślizgonem, następnie broni ich przed jego byłymi przyjaciółmi, jeszcze później wzbudza szacunek u młodszych roczników, a na koniec okazuje się być synem jego ojca chrzestnego.

- Skomplikowane. - mruknął i stanął w miejscu.

- Łazienka wolna. - Draco lekko podskoczył zaskoczony.

Harry odłożył rzeczy na swoje miejsce, poczym zaczął szukać eliksirów. Z przerażeniem odkrył, że zapomniał o nich i zostały w komnatach ojca. Westchnął zmęczony, najwidoczniej tej nocy będzie musiał sobie poradzić, ułożył się wygodnie na wielkim łóżku, a obok niego położył się Torpor, zasnął do dźwięku płynącej wody.

Tron zaprojektowany z kości jego wrogów, był wygodnym miejscem gdzie lubił przesiadywać, wokół na ścianach wisiały jego nowe zdobycze, które cichutko pojękiwały, błagając o śmierć.

W dłoni trzymał kieliszek, zapełniony krwistą cieczą i smakował jej niczym koneser. Rozprowadził ją delikatnie po ściankach naczynia, wpatrując się niczym zaczarowany.

- Wyborna.- mruknął zachwycony i zwrócił się do jego niewolnika. - czyją jest ?- spojrzał w czarne oczy swego sługi.

- Czarnego Pana, krew należy to Voldemorta. - czuł obrzydzenie, jednak jego wyśniona postać, wydawała się być zachwycona tym co usłyszała.

- A jak moja nowa zdobycz? - szaleńczy śmiech rozniósł się po sali, odbijając się od kamiennych ścian.

- Wyśmienicie Panie. - uniósł kpiącą wargi i skierował wzrok, na nową osobę która właśnie została wprowadzona.

Posadzili go na krześle i zaklęciem wiążącym, zabezpieczyli nogi i ręce, by nie mógł się uwolnić i uciec. Jego twarz była brudna, a w oczach tańczyła nienawiść tak głęboka, że miał wrażenie, iż może się w niej utopić.

- Piepsz się Potter, teraz niczym się nie różnisz od tego szaleńca. - splunął na czarodzieja. Ręka Harrego wystrzeliła i zostawiła czerwony ślad na twarzy blond włosego.

- Myślisz się, ja jestem potężniejszy od niego. - sięgnął po zardzewiały nóż, po woli z szaleństwem wymalowanym na twarzy, przyłożył do nadgarstka arystokraty.

- Wiedz Potter, że cię nienawidzę. - Harry chciał krzyczeć, gdy rozrywał nadgarstek Draco, chciał krzyczeć i już nigdy nie móc przeżywać tego na nowo, w chwili zamoczenia ust w tej lepkiej cieczy, chciał umrzeć i już nigdy nie ujrzeć niczego.

Arystokratę obudziły krzyki dochodzące z pokoju obok, jak oparzony wyskoczył z łóżka i popędził aby rozeznać się w sytuacji. Potter leżał na łóżku, po jego policzkach spływały łzy, a usta, wydawały z siebie przerażającą melodię.

Pokaż mi uczucia... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz