Harry wyniosłym i dumnym krokiem ruszył prosto w stronę wicedyrektorki. Każdy z zaciekawieniem wpatrywał się w nastolatka.
- Witam was serdecznie w nowym roku szkolnym. - przyjemnie ciepły głos dyrektora rozbrzmiał, i niósł się echem. - Nim jednak zaczniemy ceremonię przydziału, chciałbym pogratulować Panu Potterowi, który wykazał się odwagą ratując dziewczynkę, która wpadła do zaczarowanego jeziora, dzięki szybkiej interwencji, dziecko jest całe i zdrowe. Chciałbym przyznać Panu 50 punktów. - w sali rozbrzmiały gromkie brawa.
- Dyrektorze, z przyznaniem należnych mi punktów proszę wstrzymać się do końca ceremonii. - oziębły ton rozniósł się po sali, przez co, oklaski ustały, a stół ślizgonów, zrobił się zaciekawiony postawą tego-który-przeżył.
Dyrektor skinął tylko głową. Harry nadal stał na środku, przez co wzbudził zaciekawienie każdego znajdującego się na sali, każdy zadawał sobie pytanie dlaczego, on nadal tam stoi i dlaczego nie usiądzie wraz z gryfonami.
- Ostatniego o zajęcie miejce na stołku jest.. - wszyscy wstrzymali oddech, a młody czarodziej zajął miejsce. - jest Pan panie Potter. - nauczucielka transmutacji nałożyła na głowę wybrańca, tiare.
~ Więc panie Potter, czy znów będzie się pan ze mną kłócił? ~
- Tym razem zdam się całkowicie na ciebie, mam nadzieję, że wiesz co robisz. ~ wyobraził sobie jak tiara uśmiecha się kpiąco.
- Slytherin - słowo to zawisło w powietrzu, jednak Harry nieprzejęty ciężką ciszą ruszył do stołu swojego nowego domu, zajął miejsce obok Pansy.
- A więc, 50 punktów dla Slytherinu. - uśmiechnął się ciepło do nastolatka. - Mam nadzieję, że należycie przyjmiecie swojego nowego domownika, oraz prefekta. - dyrektor za machnięciem czarodziejkiej różdżki, wyczarował na piersi Harrego plakietkę prefekta naczelnego, domu Salazara.
Nieprzejęty wzrokiem wypalającym w nim dziury, sięgnął po kromkę chleba posmarował słodką czekoladą i dodał kawałki banana. Zrobił pięć takich łakoci, jedną teleportował do swego ojca, a resztą się podzielił.
- Spróbujcie jest naprawdę pyszna. - na potwierdzenie własnych słów wgryzł się i przymknął oczy.
- Potter... - warknięcie jego imienia zmusiło go do otworzenia oczu.
- Nosy do talerzy i zająć się swoim życiem. - posłał wszystkim nieprzyjemne spojrzenie i już po chwili na sali można było usłyszeć szepty.
- Spokojnie Malfoy, martwie się, że ta pulsująca żyłka na twoim czole zaraz wybuchnie. - parsknął śmiechem, a Pansy wraz z Zabinim do niego dołączyli. Co wywołało niemałe zamieszanie i kolejne szybkie spojrzenia w ich stronę.
Spojrzał w stronę stołu nauczycielskiego, kompletnie nie słuchając co się do niego mówi. Zauważył, ogniki szczęścia, w oczach Mistrza Eliksirów na widok słodkiej kanapki, tylko on widział te ogniki, były zarezerwowane tylko dla niego. Odwrócił się z powrotem w stronę stołu czując delikatne szarpnięcie.
- Harry, gryfoni na czwartej. - szept Pansy dotarł do ucha byłego gryfona i ze spokojem odłożył zaczętą kanapkę.
- Harry. - delikatny i miękki szept Hermiony zmusił Harrego do wstania.
CZYTASZ
Pokaż mi uczucia...
FanfictionWojna się skończyła, tak samo jak dawne oblicze złotego chłopca, zmienił się i nie tylko on to dostrzegł. Wiele się zmieniło, coś się skończyło, a coś zaczęło, sprawę z tego doskonale zdawał sobie młody gryfon, a może już nie taki gryfon... Odnośni...