10. Śniadanie

2.9K 156 14
                                    

Przetarł zaspane oczy i lekko się poruszył, czuł obejmujące go ramię. Spojrzał w górę i zauważył blond włosy, uśmiechnął się delikatnie i zaskoczony zauważył, iż później nie miał już żadnych koszmarów.
Polizał zagłębienie szyi i z satysfakcją spojrzał na ślizgona, z którego ust wyrwał się cichy jęk.

- Potter, zabije cię. - zaspane lodowe oczy spojrzały na te w kolorze Avady.

- Wstawaj, później będziesz mi groził. - Harry wyplątał się z uścisku arystokraty.

Sięgnął po czarne spodnie, golf w kolorze butelkowej zieleni, oraz krawat domu Salazara. Rozczesał włosy, umył dokładnie twarz oraz zęby, ubrał to co przyszykował, narzucił jeszcze szatę, ubrał czarne skórzane rękawiczki oraz sięgnął po buty, zgarnął torbę i był gotowy.
W salonie czekał na niego ślizgon.

- No, no Potty, muszę przyznać, że twój styl, znacznie się poprawił. - zaśmiał się, a Harry uznał, że to najpiękniejszy dźwięk jaki w życiu usłyszał. Przeraził się własnych myśli, że niby śmiech Malfoy'a, jest piękny, dobre żarty.

- Chodź już zanim się zapowietrzysz, pierwsze mamy eliksiry, a ja chciałbym jeszcze coś zjeść.- minął go i przeszedł przez dziurę, kiedy to obraz się rozsunął.

- Jak sobie Pan Potter życzy, jednak oczekuję czegoś dobrego w zamian, wczorajszy smakołyk, był naprawdę dobry. - zaśmiał się na słowa arystokraty i z niedowierzaniem pokręcił głową.
Droga do wielkiej sali minęła im w przyjemnej ciszy.

- Witaj Pansy, jak zawsze promieniująco piękna. - zaśmiał się przyjaźnie w stronę nastolatki. - a ty Zabini, jak zwykle emanujesz seksem. - mulat wypiął dumnie klatkę piersiową, jednak po chwili wszyscy zaczęli się śmiać, przez co zwrócili na siebie uwagę.

- Więc Harry jak pierwsza noc, z tą tlenioną fretką. - wymieniony nastolatek sięgnął z uśmiechem po okrągłego gofra który złożony był z pięciu serduszek.

- No cóż, - sięgnął po dżem składający się z owoców leśnych. - podczas kąpieli, niesamowicie denerwowały mnie jego kroki, które zapewne wydeptały dziurę w jego pokoju, - wszyscy się zaśmiali, Draco patrzył na niego z mordem w oczach, natomiast on spokojnie nakładał bitą śmietanę, kilka borówek, truskawek i malin. - jednak mimo wszystko nie mogę narzekać. - przesłał im oczko, dodając do swojego dzieła startą skórkę cytryny, banana i sos czekoladowy, gdy skończył przełożył danie na talerz arystokraty.
Nikt nie skomentował gestu byłego gryfona. Pansy wraz z Zabinim, uśmiechali się delikatnie, gdy blond włosy chłopak uśmiechał się wdzięcznie do drugiego.

- Potter te rękawiczki nie przeszkadzają ci w jedzeniu. - Harry spojrzał na nie nerwowo, nie lubił pokazywać blizny po spotkaniu z Dolores Umbridge. Zaprzeczył ruchem głowy i zajął się swoim śniadaniem.

Po chwili jednak para ślizgonów również zajęła się swoim śniadaniem, gdyż wybraniec dla nich też zrobił taki smakołyk.

- Potter może i są moimi przyjaciółmi, ale nie życzę sobie, aby twoje smakołyki dostawali też oni. - droga do sali eliksirów, mijała na przyjacielskiej kłótni. - one są tylko dla mnie. - zaśmiali się wesoło.

Jednak tą sielankę przerwał profesor wchodzący do sali, Harry przeczuwał, że ta lekcja będzie jedną z tych mniej udanych.

Pokaż mi uczucia... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz