12. Potter Liczysz na Szybki Numerek?

2.7K 137 10
                                    

Wszyscy w pośpiechu opuszczali sale. Harry upewniając się, że wszyscy wyszli zrobił to samo, a gdy zauważył winowajcę całego zajścia, wkurzony złapał za szatę rudego głupca i pchnął na ścianę. Atmosfera towarzysząca całemu temu przedstawieniu robiła się coraz bardziej napięta, a magia która opuszczała ciało wybrańca, sprawiała wrażenie duszącej i gęstej.

- Czyś ty kompletnie zwariował ? - jego głos przypominał warkot dzikiego zwierzęcia. - możesz robić ze mną co tylko zechcesz, jednak nie mieszaj w to niewinnych osób. - arystokracie nie podobały się słowa wybrańca.- możesz mnie zabić, jeśli tylko to zapewni bezpieczeństwo innym. - Draco zbladł na te słowa.

- Z przyjemnością, popatrzę na to jak umierasz, zdrajco. - moc Harrego była przytłaczająca.

Snape widząc w jakim stanie jest jego syn, chciał podejść i podać mu eliksir uspokajający, bez którego nie zapanuje nad mocą, jednak ku jego zaskoczeniu, dzięki dotyku młodego Malfoy'a, wybraniec uspokajał się, doszedł do wniosku, że musi się temu bliżej przyjrzeć.

- Minus 50 punktów dla Gryffindoru panie Weasley, za atak na ucznia, spowodowanie uszkodzenia sali lekcyjnej, oraz narażenia pozostałych uczniów, a także szlaban na kolejne 2 tygodnie u Pana Filch'a, koniec lekcji na dziś, panowie Potter i Malfoy, proszę za mną. - tak też zrobili, reszta uczniów rozeszła się w swoje strony.

Szli spokojnie przemierzając puste korytarze, gdyż jeszcze trwały lekcje.
Draco przyglądał się obojętnej twarzy jego kolegi, jego oczy były puste, co niepokoiło i przerażało arystokratę. Zajął miejsce na fotelu, a Potter, ku jego zaskoczeniu, usiadł na oparciu jego fotela. Snape z nieodgadnionym wyrazem twarzy spojrzał na nastolatków.

- Zapomniałeś wczoraj eliksirów. - obydwaj spojrzeli na siebie w tym samym czasie.

- Poradziłem sobie, nie musisz się martwić. - mruknął. - nie musisz przygotowywać mi już eliksirów, daje sobie radę. - czarne oczy wpatrywały się w te w kolorze Avady, próbując coś z nich wyczytać.

- W porządku, jednak pamiętaj, że możesz zawsze po nie przyjść. Możecie już iść. - skinęli na pożegnanie i ruszyli w stronę szklarni numer 1, gdzie mieli mieć następną lekcje, niestety również z uczniami domu Godryka.

- Hej złoty chłopcze, wszystko okey ? - spojrzał w stronę mulata i Parkinson.

- Tak, jak widać żyje. - zaśmiali się radośnie.

- Do lekcji jeszcze 30 minut, co robimy. - Harry ruszył przed siebie, czuł, że jego towarzysze idą za nim. Krążył między murami, by następnie skręcić i zniknąć za jednym z nich, tutaj nikt nie mógł ich zobaczyć.

- Potter liczysz na szybki numerek ? - uniósł brew, i spojrzał z kpiną na swojego współlokatora.

- Accio mugolskie papierosy. - mruknął i już po chwili w dłoni trzymał paczkę. Wyjął jednego i za pomocą różdżki odpalił.

- Panie Potter, jako prefekt naczelny powinien Pan dawać przykład.- zaśmiał się i poczęstował towarzyszy, Pansy odmówiła, jednak została z nimi i wesoło gawędziła.

Pokaż mi uczucia... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz