4. Niefortunny Wypadek i Rozmowa....

3.2K 156 37
                                    

Płynęli w ciszy, którą czasami przerywały śmiechy dzieciaków.

- Ej oddaj moją różdżkę. - Harry spojrzał w stronę jednej z łódek. Na środku stał chłopiec, który wymachiwał różdżką tak, by jedna z dziewcząt nie mogła jej dosięgnąć.

- To obrzydzające, widzieć szlame trzymającą różdżkę. - wrzucił ją do wody, niestety, dziewczynka skoczyła za nią.

Potter zaklął siarczyście i skoczył za dziewczynką. Tafla czarodziejskiego jeziora pochłonęła go w odmenty ciemności.
Przez chwilę nie widział nic, bał się, że było już za późno, dostrzegł ruch sylwetki w ciemnościach i chwycił za rękę jedenastolatki by wyciągnąć ją na powieszchnie.
Podał nieprzytomną dziewczynkę w dłonie olbrzyma, który okrył ją od razu kocem, natomiast nastolatek, wrócił na łódkę, w której był jego ojciec.

- Potter. - warknął i podał mu szatę, gdy zauważył, że cały się trzęsie, bez słowa ją założył. - Teraz trochę mnie przypominasz.- rzucił z przekąsem, jednak potem przybrał poważny wyraz twarzy. - pan Bloom, wywodzi się z jednej ze czystokrwistych rodzin, oczywiście zostanie surowo ukarany. - skinął głową i opatulił się szczelniej szatami ojca, które pachniały mieszanką pomarańczy z cynamonem, zapach wbrew wszystkiemu był przyjemny i „ciepły".

Severus siedział w ciemnych spodniach oraz czarnej koszuli, bez tych szat wyglądał na przystojniejszego.

- Potter, mimo, że jesteś moim synem, nie zamierzam ci pobłażać na lekcjach. - wzrok skupiony miał na swoim dziecku, było to dziwne uczucie, przez tyle lat, patrzeć z dala i nie móc powiedzieć prawdy, to go powoli zabijało, jednak w końcu się doczekał, chłopiec o wszystkim wie, i zaskoczył go swoją dojrzałością gdy zamiast panikować, uścisnął mu dłoń i szepnął, że jest dumny ze swojego ojca, to był pierwszy i ostatni raz gdy widział iskierki szczęścia w oczach nastolatka, teraz był to tylko wrak człowieka, gubiącego się w odmętach swojej psychiki, a widok nieszczęśliwego syna, powodował ból, jednak nie zamierzał się do tego przyznać, wolał w ukryciu obserwować i nie pozwalać mu upaść.

- Wiem, wiem również, że zwracać mam się do ciebie jak każdy uczeń, oraz, że nauczyciele o tym wiedzą, a także zdaje sobie sprawę z tego, że w pewnym momencie uczniowie zaczną coś podejrzewać. - lodowaty ton głosu, zasmucił profesora.

- W moich prywatnych komnatach, do których oczywiście masz stały dostęp, możesz zwracać się do mnie jak tylko dusza zapragnie. - nie dał po sobie poznać jak wielki ogarnął go ból i smutek.

- Wiem profesorze, i ty też powinieneś wiedzieć, że będę stałym gościem, zapewne każdej nocy. - ten tylko skinął, zawsze przygotowywał dla Harrego eliksir uspokajający oraz słodkiego snu, odkąd wojna się skończyła, Harry miewał coraz to gorsze koszmary, niestety u wujostwa nie posiadał eliksirów przez co strasznie cierpiał.

Do płynęli do brzegów już bez rzadnych niespodzianek i skierowali się ze wszystkimi do wliekiej sali.

- Zatrzymaj szatę, może i już wyschłeś, ale jest ona ciepła, więc powinieneś w niej zostać. - skinął głową i prowadząc pierwszaków, zamiast profesor McGonagall, przekroczył progi sali.

Pokaż mi uczucia... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz