Stał paląc papierosa.
- Od kiedy ty palisz? - mruknął Weasley.
- Odkąd wojna się skończyła, ale nie o tym mieliśmy mówić. - spojrzał krzywo na chłopaka.
- Nie wiem o co ci chodzi. - zacisnął pieści i przyglądał się wyprostowanej sylwetce byłego gryfona.
- Tsa, mógłbym wiedzieć, o co ci chodzi, bo na pewno nie o moją orientację. - jego głos był przerażająco spokojny.
- Masz rację, nie obchodzi mnie ona, bardziej obchodzi mnie ty i twoja gówno warta osoba. - Harry pokręcił rozbawiony głową.- zamknij się, ty parszywy zdrajco. -jego głowa odskoczyła na bok, gdy ta spotkała się z pięścią Weasley'a, poczuł krew w kąciku ust.
- Jesteśmy prefektami, czy naprawdę chcesz się w to bawić. - odpowiedzią była seria ciosów od mieszkańca domu Godryka tym razem przeciął łuk brwiowy wybrańca, jednak ten nie odpowiedział agresją, stał tam, patrząc z powątpieniem na postać towarzyszącą mu.
Nie bronił się, gdy kolejna z pieści, trafiła w czułe miejsce, przez co pozostawiła sino-fioletowe cienie wokół oka, w końcu znudziło mu się to i chwycił w dłoń, dłoń rudego.
- A teraz kulturalnie zostawisz mnie w spokoju i pozwolisz wrócić, abym mógł dokończyć mój ryż. - warknął i ruszył w stronę wielkiej sali.
Prezentował się okropnie, na jego golfie powstały ciemne plamy krwi, która spływała z rozciętego łuku, dolna warga zdążyła już spuchnąć, prawy policzek ozdobiony był zielonym siniakiem, a lewe oko usłane było fioletem. Wchodząc do środka, wywołał niemałe zamieszanie.
Skierował się do swojego stołu nim jednak usiadł, usłyszał jak Ronald wchodzi do środka.- Słuchajcie Ślizgoni. - cisza i wzrok każdego skupiony był na jego osobie. - spójrzcie, w jaki sposób konflikty rozwiązują członkowie domu lwa. - w jego głosu nie było oburzenia, był w nim wstręt tak silny, że wywołał dreszcze na ciele domowników wymienionego domu. - wy musicie być ponad nimi, nie macie prawa spaść tak nisko jak oni to zrobili, bądźcie dumni z domu z którego się wywodzicie, pamiętajcie bądźcie sprytni i przebiegli, tylko tacy wygrają w tym okrutnym świecie. - usiadł na swoim miejscu, natomiast członkowie domu węża, wstali, zaczęli klaskać i wykrzykiwać imię wybrańca. Uniósł dłoń, dając znak, że wystarczy i wrócił do swojego posiłku.
- Musicie wybaczyć, jednak musimy przełożyć dzisiejszą imprezę. - wysłał przepraszający wzrok parze ślizgonów i kończąc posiłek wstał od stołu, pod czujnym okiem jego współlokatora.
Dopiero na korytarzu z dala od ciekawskich spojrzeń pozwolił sobie na chwilę słabości, kiedy to jego nogi odmówiły współpracy.
- Potter, zabije cię kiedyś. - spojrzał na arystokratę, a z jego oczu wypłynęła samotna łza. - chodź idziemy do naszego dormitorium. - skinął głową i pozwolił się objąć, był wdzięczny chłopakowi.
Kątem oka spojrzał na lodowe oczy, oczy, które pokochał całym sobą, oczy które były niczym lekarstwo na każdy ból, nieważne czy ten psychiczny, czy też fizyczny.
CZYTASZ
Pokaż mi uczucia...
FanfictionWojna się skończyła, tak samo jak dawne oblicze złotego chłopca, zmienił się i nie tylko on to dostrzegł. Wiele się zmieniło, coś się skończyło, a coś zaczęło, sprawę z tego doskonale zdawał sobie młody gryfon, a może już nie taki gryfon... Odnośni...