Siete

1.1K 53 14
                                    

-Dobrze, ostatecznie jaki mamy plan?- chyba za dużo czasu spędzałam z Profesorem.

-Rio, bierze kluczyki do samochodu Profesora, w tym czasie Denver musi go czymś zająć. Będziemy czekać na was u mnie w pokoju, bo jest najbliżej wyjścia pożarowego.- Tokio omówiła nam wszystko jeszcze raz, obok w mieście odbywał się festiwal, a my byliśmy zmęczeni siedzeniem 4 miesięcy w Toledo.

Ten błogi czas powoli się kończył, za chwilę gdy zostaną tylko dwa tygodnie przygotowania będą jeszcze cięższe. Po Profesorze było już widać stres, za to Berlin minowany tydzień temu, dowódcą był spokojny jak nigdy.

Śniadanie właśnie się skończyło, przy stole została nasza piątka. Można powiedzieć, że tworzyliśmy młodszą połowę bandy. Za chwile mieliśmy zaczynać zajęcia z okularnikiem, dzisiaj robiliśmy powtórkę z wszystkich planów dodatkowych.

-Zurych, może pomożesz mi z Profesorkiem wieczorem?- zapytał Denver.- Wiesz, jesteś kobietą jak coś to się..., nie wiem otrzesz o niego czy coś.- chłopak podrapał się po potylicy.

-Jesteś ohydny, ale pomogę ci żeby ci pokazać, jak łatwo to można rozwiązać.- obdarzyłam go przesadnym uśmiechem na co ten zarechotał.

-Dobra wszystko wiemy, a teraz dziewczynki idziemy, przepraszamy panowie ale mamy baaardzo ważną rzecz do załatwienia.- Nairobi pociągnęła nas do domu i od razu do jej pokoju.

-To... co musimy zrobić?- zapytała Tokio. Tak samo jak ja nie wiedziała, co się do cholery dzieje.

-Wybrać kreację!- zapiszczała kobieta, zaśmiałyśmy się tylko i zapominając o sytuacji po prostu zaczęłyśmy oglądać co ma do zaoferowania brunetka. Dziewczyna wybrała dla siebie ciemną sukienkę, a Tokio pożyczyła od niej czarny top. Ja niestety miałam duży problem.

-A to?- Nairobi wyciągnęła ciemnogranatowe, jeansowe spodenki. Miały wysoki stan i podwijane nogawki.- Przymierz.

Szybko zdjęłam obecne spodnie i wciągnęłam na tyłek ubranie. Były trochę za luźne w pasie, ale czego nie załatwi pasek? Podobały mi się bardzo.

-Świetnie! Mam do nich idealny pasek, będzie pasował. Co na górę?- zapytała Tokio. Szczerze, świetnie się bawiłam przebierając się jak dziecko. W tym momencie wpadł mi do głowy idealny pomysł.

-Już wiem, ale chyba zrobie wam niespodziankę. Poczekajcie pójdę zobaczyć czy pasuje.- wybiegłam szybko z pomieszczenia i udałam się do swojego pokoju, gdzie pod stertą moich rzeczy leżała, upragniona część garderoby, kolorowa koszula Denvera. Uśmiechnęłam się do siebie, szybko sprawdziłam czy wszystko gra, gdy tak było przebrałam się z powrotem w zwykłe ciuchy.

-Drogie panie, wszystko gotowe.- uśmiechnęłyśmy się wszystkie.- A teraz! Na zajęcia! Czas napełnić czymś te puste głowy!- wybiegłam z pokoju ale jak to ja, potknęłam się o próg. Padłam jak długa na ziemie. Nikt mnie nie złapał. Ja to zawsze mam szczęście pomyślałam. Jednak spojrzałam w górę i zobaczyłam, że dziewczyny, Denver z Rio jak i również Berlin, stali i patrzyli na mnie z konsternacją.

-Mam déjà vu.- zaśmiałam się i reszta poszła w moje ślady. Berlin wyciągnął rękę by pomóc mi wstać, ja złapałam ją i podniosłam z ziemi.

DWIE GODZINY PÓŹNIEJ

Profesor omawiał kolejny aspekt planu a ja siedziałam i się nudziłam. Nie to, że nie interesował mnie plan, po prostu chciałam już iść na festiwal. Nagle poczułam jak ktoś kładzie coś na mojej ławce. Siedziałam ostatnia, więc nikt nie mógł jej rzucić. Obejrzałam się po klasie, zauważyłam Denvera z nie normalnie wyciągniętym karkiem. Rzuciłam mu spojrzenie mówiące "Tío, what the fuck?".* Ten spojrzał na kartkę na moim blacie, wywróciłam oczami i otworzyłam kawałek papieru.

Jesteś strasznie uparta, wiesz?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz