Nueve

914 44 10
                                    

Upadłam na ziemię. Miałam zamknięte oczy, ale słyszałam jeszcze krzyki przerażonych kobiet.

-Tokio, powiedz mi, napewno prawidłowo się rozwijałaś w łonie matki?- usłyszałam głos naszego dowódcy, szczerze uspokoiłam się.

-Skąd miałam wiedzieć, że to ona! To mógłby być każdy, ten typ mógł trzymać, dosłownie każdego!- krzyknęła dziewczyna.

-Dlatego uderzyłaś ją w głowę? Jakbyś złapała gwałciciela na gorącym uczynku, ogłuszyłabyś obie osoby?- Berlin był spokojny co jeszcze bardziej denerwowało Tokio. 

Poczułam, że zostaje podnoszona i nie spodziewanie poczułam, że to Denver. Rozpoznałabym jego zapach na kilometr. Zdziwiłam się ponieważ nie słyszałam aby tu był albo wchodził. Wiedziałam, że gdzieś idziemy. Dalsze głosy się zlewały, nic już nie pamiętam. Odpłynęłam w ciemność, która wydawała się bardzo przyjemna.


-Co mamy kurwa zrobić, Berlin! Ona leży bez życia, nie może tu zostać!- zdenerwowany głos Denvera był pierwszą rzeczą jaką usłyszałam.

-Hej...jeszcze raz coś takiego powiesz, to ci przypierdolę.- zawołałam słabo do bruneta. Odwrócił się nie spodziewanie i podszedł do mnie. Patrzył na mnie chwilę po czym po prostu przytulił.- Już, już przecież żyje, spokojnie- spojrzałam na Berlina -Tak szybko się mnie nie pozbędziecie.- mężczyzna uśmiechnął się. 

-Jak jeszcze raz coś odwali to nie wiem co jej zrobię. Walnęła cię w głowę bo cię nie poznała.- powiedział zirytowany chłopak.

-To bez sensu, nawet nie miałam peruki.- zmarszczyłam brwi i zastanowiłam się chwile nad głupotą ciemnowłosej.- Nie jest to teraz ważne, która godzina?- zapytałam siadając na kanapie. 

-Zaraz wychodzimy z pieniędzmi.- powiedział Berlin spoglądając na zegarek.

-Świetnie, idę się przebrać i możemy iść.- wstałam z kanapy lekko się chwiejąc, ale nie zwróciłam uwagi na pulsująca głowę i podeszłam do stołu. Zaczęłam szukać ubrania, które było w wielkiej torbie.

-Może zostaniesz z zakładnikami, zamiast wychodzić?- Denver podszedł i usiadł na blacie stołu.

-Denver, każdy ma jakąś robotę, póki jestem w stanie sama chodzić, będę ją wykonywać, albo nawet jakbym na wózku miała jeździć.- znalazłam czerwony kombinezon, wzięłam go i ruszyłam do łazienki. Jedak chłopak złapał mnie za przedramię.

-Zurych...

-Denver, nie próbuj mnie powstrzymać, wiesz że i tak ci się nie uda.- brunet puścił moją rękę a ja w końcu mogłam iść się przebrać. 

Kiedy wróciłam do pomieszczenia Berlin i Denver wyglądali jakby mieli sobie skoczyć do gardeł, na szczęście jeszcze nie celują do siebie z broni. 

-A z wami co, kłótnia małżeńska?- zapytałam mężczyzn, dając znak, że wróciłam.

-Tak, Denver się spiera, że ma lepszy tyłek. Ja się oczywiście nie zgadzam- mruknął do mnie starszy z mężczyzn.

-Oczywiście, jak można w to wątpić.- powiedziałam po czym specjalnie spojrzałam na jego tyłek.- Ale klatę to Denver ma lepszą. Dobrze, jak skończyliśmy te gejowskie zapędy, nie żebym uważała was za złe połączenie, chodźmy rozpocząć plan. A jeszcze jedna sprawa! Pokażecie mi później który taki odważny chciał mnie zastrzelić w biurze, zajmę się nim poprawnie- gdy te słowa opuściły moją buzię, wzięłam M-16 ze stołu i wyszłam na korytarz. Widziałam jeszcze jak mężczyźni wymieniają lekko przestraszone spojrzenia. Oboje byli bardzo świadomi, że w tańcu się nie pierdole.

 Zobaczyłam tam tłum ludzi stojących w dwóch rzędach. Zeszłam po schodach i podeszłam do jednej z kobiet, którą miałam się opiekować. Kilka miesięcy temu przeszła zawał i miała w związku z tym problemy z sercem. Sprawdziłam czy wszystko u niej w porządku, tak jak chwile później u reszty z mojej grupy. Podeszłam do Nairobi która przechadzała się pomiędzy rzędami. 

-O, mała wstałaś! Myślałam, że normalnie zabije Tokio za tą akcje. Żebyś tylko słyszała jak jej Denver powytykał, tragedia.- kobieta objęła mnie ramieniem i razem szłyśmy w tą i z powrotem.

-O czym mówił Denver?- byłam bardzo ciekawa czego chłopak nagadał dziewczynie.

-Szczerze, głównie na nią klął i jeszcze coś o jakiś gwiazdach i papierosie, nie wiem był w jakimś szale, na prawdę.- te słowa mnie zaniepokoiły, nie mam pojęcia co stało się tamtej nocy  po tym jak poszłam spać. Nie wiem czy chłopak powiedział o tym Tokio, czy nie. 

Moje rozmyślenia przerwał Berlin oznajmiając, że wychodzimy. Razem z Nairobi podążyłyśmy za mężczyzną do holu tuż przy wejściu. Mieliśmy wyjść w piątkę. Ja, Nairobi, Tokio, Denver i Rio. Stanęliśmy w grupie i słyszeliśmy w słuchawkach jak Profesor odlicza sekundy. 30 sekund.        Ta informacja utknęła na długo we mnie w związku co się stało. 

-Teraz!- Tokio chciała wybiec te cholerne pół minuty wcześniej, ale w porę złapałam ją mocno za kaptur kombinezonu.

-Trzymaj się cholernego planu idiotko.- powiedziałam, po czym puściłam i wyszliśmy z Mennicy.

Wszystko działo się strasznie szybko, zaczęliśmy strzelać, jednak policja również. Postrzelili Rio. Nie wiedzieliśmy czy żyje czy już tańczy z aniołkami po drugiej stronie. Tokio chyba jednak jest pesymistką, ponieważ przyjęła tą drugą wersje i zaczęła strzelać do ludzi. Nie dało się jej powstrzymać. Zaczęliśmy się wycofywać i zabraliśmy po drodze Rio, albo już samo jego ciało. Kiedy drzwi się zamknęły, dziewczyna rzuciła się na młodego chłopaka i zdjęła z niego maskę, brunet żył. 

-Kurwa, pieprzona pierwsza zasada!- Denver, jak i wszyscy był zdenerwowany i krótko mówiąc wkurwiony na krótkowłosą. 

-Powtarzaliśmy to milion razy! MILON! Tokio, kurwa!- tym razem była to Nairobi. Szczerze sama nie wiedziałam co ja miałam czuć w tamtym momencie. Oczywiście, byłam ostro wkurzona na dziewczynę, ale z drugiej strony, gdyby te skurwysyny postrzelili, albo co gorsza zabili Denvera, nie wiem czy nie postąpiłabym tak samo. Znaczy, ogólnie wspólnika. Wolałam się teraz do tego nie przyznawać. Wiedziałam jedno, przez to jedno wydarzenie, nic nie będzie takie, jak zakładał plan.

------------------------

Trochę ostanie was rozpieszczałam długimi rozdziałami, dlatego ten jest krótszy. Nie wiem jak teraz będzie z regularnością, ponieważ zaczynam bardzo niedługo egzaminy. 

P.S Wiem że w tym rozdziale pewnie @magiera11 skacze z radości 😉😘( mówiłam cierpliwości)

Dziękuję za wszystkie komentarze i gwiazdki.

Studentka bez domu.

Jesteś strasznie uparta, wiesz?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz