Kilka godzin później Helsinki wrócił do mnie i po raz pierwszy od wypadku wstałam z kanapy. Kiedy spuściłam nogi na ziemię do pomieszczenia wpadł Denver. Uśmiechnęłam się do niego, co chłopak oddał.
-Wychodzisz na spacer?- zapytał stając przy mnie.
-Spacer to dużo powiedziane, chłopie. Kółko dookoła pokoju.- powiedział Serb. Stanęłam w pionie i poczułam napływ migreny. Złapałam się za głowę i nogi ugięły mi się w kolanach. Na szczęście Helsinki mi pomógł, więc nie upadłam.
Denver stanął po drugiej stronie i wziął mnie pod rękę. Podziękowałam mu delikatnym uśmiechem i zaczęłam powoli stawiać kroki do przodu. Powoli doszłam do dużego stołu, westchnęłam zmęczona.
-Spokojnie mała, będzie lepiej, potrzeba czasu.- pocieszył mnie brunet. Helsinki wyszedł aby obejrzeć jak idzie praca z "tunelem", który budowali zakładnicy w piwnicy.
Kiedy zostaliśmy sami, usiadłam na krześle. Byłam roztrzęsiona, ręce mi się trzęsły. Młody chłopak spojrzał na mnie zaniepokojony i usiadł obok.
-Zurych, wszystko dobrze?- położył rękę na moim ramieniu, a w tym momencie z moich oczu popłynęły łzy.
-Nie, okey. Tylko, co jeśli nie powrócę do zdrowia?- spojrzałam w jego stronę zamazanym wzrokiem.- Tracąc powietrze, byłam przerażona, że nigdy już cię nie zobaczę.- powiedziałam cicho.
-Mnie?- podniósł słodko brwi.
-Znaczy, was.-mruknęłam ale Denver i tak się zaśmiał.- Zamknij się idioto.
-Też byłem przerażony jak chuj, miałem wyjąć te nożyczki, które z mojej winy się tam znajdowały. Nie wybaczę sobie tego nigdy. Tak samo jak to, że dwa razy cię straciłem.- jego twarz przybrała smutny wyraz.
-Nie wybaczysz tego sobie?- zapytałam a on zdziwiony przytaknął.- Czy zakochałeś się w Monice czy to był tylko samo destrukcyjny ruch?- to pytanie pulsowało w mojej głowie od jakiegoś czasu.
-Perfekcyjna samo destrukcja.- odpowiedział szczerze i trochę zażenowany.
-Dobrze. Również nie jestem pewna czy ci wybaczę, ale możesz niektóre rzeczy naprawić.- odrzekłam powoli. Chłopak gwałtownie podniósł głowę ze złożonych rąk.-Nie patrz tak na mnie, uratowałeś mi życie, chcę się jakoś odwdzięczyć, a danie ci okazji na naprawienie swoich błędów będzie najlepszym pomysłem.- brunet uśmiechnął się do mnie rozczulająco.
-Jesteś niesamowita.- pocałował mnie w policzek na co ja uśmiechnęłam się szeroko.- Obowiązki wzywają, mała.- wyszedł z pomieszczenia, a ja powoli poniosłam się i podeszłam do szafki zrobić sobie herbatę.
Siedziałam na kanapie i zastanawiałam czy popełniłam błąd dając Denverowi szansę. Nagle zaczęłam słyszeć krzyki z biur a potem jak grupa ludzi przechodzi korytarzami. Mimo że byłam zmęczona, wstałam przykładając dłoń do klatki piersiowej. Rana po tępych nożyczkach była, jak opowiadał mi Helsinki, poszarpana na brzegach i w nieregularnym kształtem, co znacznie utrudniało jej zszycie. Miałam na niej dużo szwów oraz specjalny opatrunek z folią. Prawie wyczołgałam się przez drzwi salonu i zaczęłam kierować się w stronę dźwięków. Szłam do łazienek co zajęło mi więcej czasu niż myślałam. Usłyszałam głos Tokio. Nacisnęłam klamkę, jednak drzwi nie ustąpiły.
-Tokio, co się dzieje? Co robisz?- wysiliłam się i powiedziałam to najgłośniej jak potrafiłam.
-Spełnia moje brudne myśli, przyjdź później Zurych!- głos Berlina był śmiały i zadowolony. Przyłożyłam ucho do drzwi i przysłuchałam się co mówiła dziewczyna.
-...to są ostanie dni życia. Powiedz nam, czym jest Plan Czarnobyl?- powiedziała kobieta, a ja otworzyłam szeroko oczy.
-Ughh, Tokio! Otwieraj!- walnęłam w drzwi otartą dłonią, jednocześnie syknęłam przypominając sobie o ciętej ranie na ów części ciała. Przy całym bólu płuc i obojczyka kompletnie o niej zapomniałam. Usłyszałam odgłos tłuczonego szkła, i śmiech Berlina.
-Ahahahaha, Tokio, taka dorosła w nie których sprawach a taka dziecinna w innych.- uśmiechnęłam się pod nosem.
Jednak szybko zszedł mi z twarzy, gdy usłyszałam dźwięk magazynku rewolweru.
-Ja jebie, Tokio! Czy ty chcesz grać w rosyjską ruletkę?!- krzyknęłam jak mogłam.
-Co się dzieje?- podbiegła do mnie Nairobi i Denver. Odetchnęłam z ulgą, że nie ma go w środku.
-Ci idioci grają w rosyjską ruletkę z Berlinem!- powiedziałam wkurzona.
-Nie powinnaś tak długo chodzić.- zawiadomił mnie chłopak. Nairobi za to podeszła i negocjowała z Tokio.
-Spokojnie, dam radę.- uśmiechnęłam się do niego. Przysłuchiwałam się krzykom krótkowłosej ze środka.
-...miałaś szanse na lepsze życie, miałaś dziecko i wszystko przejebałaś!- wstrzymałam oddech i odepchnęłam się od Denvera.
-Tokio, zamknij ten pieprzony otwór, który śmiesz nazywać twarzą!- objęłam Nairobi ramieniem.
-Wiesz nie słyszę cię za dobrze, może wyjdziesz i powiesz mi to w twarz?!- mulatka odsunęła się i odbezpieczyła broń. Chciałam wytrącić ją z jej ręki, jednak wtedy ona przekierowała ją na mnie.
-Nairobi...?-spojrzałam na nią zmartwiona. Na szczęście z drugiej strony podbiegł Moskwa i opuścił jej broń. Przyniósł również taran, którym od razu wyważył drzwi. Wszedł do łazienki i ja zaraz za nim.
-Ber...Tokio, co do cholery?!- krzyknęłam na dziewczynę, a ta tylko przewróciła oczami. Podeszłam do mężczyzny i zaczęłam go odwiązywać od krzesła. Po chwili wszyscy wyszli z pomieszczenia, jednak ja jeszcze nie skończyłam rozwiązywać Hiszpana.
-Nieźle się napracowała, suka jedna.- mówiłam do siebie pod nosem i usłyszałam śmiech mężczyzny.
-Mówiłem, spełniała moje pragnienia.- powiedział ze śmiechem.
-Ciesze się, że nic i nie jest.- kiedy już odwiązałam go od siedzenia, przytuliłam go. Oddał go delikatnie i spojrzał na mnie.
-Sama tu przyszłaś?- podniósł brew do góry, a ja uśmiechnęłam się zadziornie.
-Wątpiłeś we mnie? Prawda, zajęło mi to chyba 30 minut, ale jestem.- zaśmiałam się- Przyszłam sama, ale nie dam rady wrócić, pomożesz mi?- Berlin od razu podszedł do mnie i złapał mnie w pasie. Zaczęliśmy iść w stronę salonu.
Po wszystkim, leżąc na kanapie prowadziłam lekką rozmowę z Rio. Zobaczyłam jak podchodzi do okna i jego twarz zmienia się drastycznie.
-Rio, co się dzieje? Rio, policja interweniuje? RIO!- krzyknęłam.
-TOKIO!- chłopak wydarł się na cały głos, na co ja rzuciłam na niego niezrozumiałe spojrzenie.- Tokio...ona jest, eeeeee...przed mennicą.- odparł oszołomiony.
-CO?
--------------------
Witajcie!
Drugi dzień maratonu, jutro kolejny rozdział.
Dziękuje wam również za ponad 3k wyświetleń!
Studentka bez domu.
CZYTASZ
Jesteś strasznie uparta, wiesz?
FanficNigdy nie sądziłam, że jedna pijacka noc może kompletnie zmienić moje życie. Do dzisiaj śmieje się z tamtych dni. Jeden shot mniej i nigdy by mnie tu nie było. Podobno Szwajcarzy nie piją za dużo, mimo tego jestem Zurych, a tak to się zaczęło. !UWAG...