Diecinueve

702 37 2
                                    

Kilka godzin później Helsinki wrócił do mnie i po raz pierwszy od wypadku wstałam z kanapy. Kiedy spuściłam nogi na ziemię do pomieszczenia wpadł Denver. Uśmiechnęłam się do niego, co chłopak oddał.

-Wychodzisz na spacer?- zapytał stając przy mnie. 

-Spacer to dużo powiedziane, chłopie. Kółko dookoła pokoju.- powiedział Serb. Stanęłam w pionie i poczułam napływ migreny. Złapałam się za głowę i nogi ugięły mi się w kolanach. Na szczęście Helsinki mi pomógł, więc nie upadłam. 

Denver stanął po drugiej stronie i wziął mnie pod rękę. Podziękowałam mu delikatnym uśmiechem i zaczęłam powoli stawiać kroki do przodu. Powoli doszłam do dużego stołu, westchnęłam zmęczona. 

-Spokojnie mała, będzie lepiej, potrzeba czasu.- pocieszył mnie brunet. Helsinki wyszedł aby obejrzeć jak idzie praca z "tunelem", który budowali zakładnicy w piwnicy.

Kiedy zostaliśmy sami, usiadłam na krześle. Byłam roztrzęsiona, ręce mi się trzęsły. Młody chłopak spojrzał na mnie zaniepokojony i usiadł obok.

-Zurych, wszystko dobrze?- położył rękę na moim ramieniu, a w tym momencie z moich oczu popłynęły łzy. 

-Nie, okey. Tylko, co jeśli nie powrócę do zdrowia?- spojrzałam w jego stronę zamazanym wzrokiem.- Tracąc powietrze, byłam przerażona, że nigdy już cię nie zobaczę.- powiedziałam cicho.

-Mnie?- podniósł słodko brwi.

-Znaczy, was.-mruknęłam ale Denver i tak się zaśmiał.- Zamknij się idioto. 

-Też byłem przerażony jak chuj, miałem wyjąć te nożyczki, które z mojej winy się tam znajdowały. Nie wybaczę sobie tego nigdy. Tak samo jak to, że dwa razy cię straciłem.- jego twarz przybrała smutny wyraz.

-Nie wybaczysz tego sobie?- zapytałam a on zdziwiony przytaknął.- Czy zakochałeś się w Monice czy to był tylko samo destrukcyjny ruch?- to pytanie pulsowało w mojej głowie od jakiegoś czasu. 

-Perfekcyjna samo destrukcja.- odpowiedział szczerze i trochę zażenowany. 

-Dobrze. Również nie jestem pewna czy ci wybaczę, ale możesz niektóre rzeczy naprawić.- odrzekłam powoli. Chłopak gwałtownie podniósł głowę ze złożonych rąk.-Nie patrz tak na mnie, uratowałeś mi życie, chcę się jakoś odwdzięczyć, a danie ci okazji na naprawienie swoich błędów będzie najlepszym pomysłem.- brunet uśmiechnął się do mnie rozczulająco. 

-Jesteś niesamowita.- pocałował mnie w policzek na co ja uśmiechnęłam się szeroko.- Obowiązki wzywają, mała.- wyszedł z pomieszczenia, a ja powoli poniosłam się i podeszłam do szafki zrobić sobie herbatę.

Siedziałam na kanapie i zastanawiałam czy popełniłam błąd dając Denverowi szansę. Nagle zaczęłam słyszeć krzyki z biur a potem jak grupa ludzi przechodzi korytarzami. Mimo że byłam zmęczona, wstałam przykładając dłoń do klatki piersiowej. Rana po tępych nożyczkach była, jak opowiadał mi Helsinki, poszarpana na brzegach i w nieregularnym kształtem, co znacznie utrudniało jej zszycie. Miałam na niej dużo szwów oraz specjalny opatrunek z folią. Prawie wyczołgałam się przez drzwi salonu i zaczęłam kierować się w stronę dźwięków. Szłam do łazienek co zajęło mi więcej czasu niż myślałam. Usłyszałam głos Tokio. Nacisnęłam klamkę, jednak drzwi nie ustąpiły. 

-Tokio, co się dzieje? Co robisz?- wysiliłam się i powiedziałam to najgłośniej jak potrafiłam.

-Spełnia moje brudne myśli, przyjdź później Zurych!- głos Berlina był śmiały i zadowolony. Przyłożyłam ucho do drzwi i przysłuchałam się co mówiła dziewczyna. 

-...to są ostanie dni życia. Powiedz nam, czym jest Plan Czarnobyl?- powiedziała kobieta, a ja otworzyłam szeroko oczy. 

-Ughh, Tokio! Otwieraj!- walnęłam w drzwi otartą dłonią, jednocześnie syknęłam przypominając sobie o ciętej ranie na ów części ciała. Przy całym bólu płuc i obojczyka kompletnie o niej zapomniałam. Usłyszałam odgłos tłuczonego szkła, i śmiech Berlina. 

-Ahahahaha, Tokio, taka dorosła w nie których sprawach a taka dziecinna w innych.- uśmiechnęłam się pod nosem. 

Jednak szybko zszedł mi z twarzy, gdy usłyszałam dźwięk magazynku rewolweru. 

-Ja jebie, Tokio! Czy ty chcesz grać w rosyjską ruletkę?!- krzyknęłam jak mogłam. 

-Co się dzieje?- podbiegła do mnie Nairobi i Denver. Odetchnęłam z ulgą, że nie ma go w środku. 

-Ci idioci grają w rosyjską ruletkę z Berlinem!- powiedziałam wkurzona. 

-Nie powinnaś tak długo chodzić.- zawiadomił mnie chłopak. Nairobi za to podeszła i negocjowała z Tokio. 

-Spokojnie, dam radę.- uśmiechnęłam się do niego. Przysłuchiwałam się krzykom krótkowłosej ze środka. 

-...miałaś szanse na lepsze życie, miałaś dziecko i wszystko przejebałaś!- wstrzymałam oddech i odepchnęłam się od Denvera. 

-Tokio, zamknij ten pieprzony otwór, który śmiesz nazywać twarzą!- objęłam Nairobi ramieniem. 

-Wiesz nie słyszę cię za dobrze, może wyjdziesz i powiesz mi to w twarz?!- mulatka odsunęła się i odbezpieczyła broń. Chciałam wytrącić ją z jej ręki, jednak wtedy ona przekierowała ją na mnie. 

-Nairobi...?-spojrzałam na nią zmartwiona. Na szczęście z drugiej strony podbiegł Moskwa i opuścił jej broń. Przyniósł również taran, którym od razu wyważył drzwi. Wszedł do łazienki i ja zaraz za nim. 

-Ber...Tokio, co do cholery?!- krzyknęłam na dziewczynę, a ta tylko przewróciła oczami. Podeszłam do mężczyzny i zaczęłam go odwiązywać od krzesła. Po chwili wszyscy wyszli z pomieszczenia, jednak ja jeszcze nie skończyłam rozwiązywać Hiszpana. 

-Nieźle się napracowała, suka jedna.- mówiłam do siebie pod nosem i usłyszałam śmiech mężczyzny. 

-Mówiłem, spełniała moje pragnienia.- powiedział ze śmiechem.

-Ciesze się, że nic i nie jest.- kiedy już odwiązałam go od siedzenia, przytuliłam go. Oddał go delikatnie i spojrzał na mnie. 

-Sama tu przyszłaś?- podniósł brew do góry, a ja uśmiechnęłam się zadziornie. 

-Wątpiłeś we mnie? Prawda, zajęło mi to chyba 30 minut, ale jestem.- zaśmiałam się- Przyszłam sama, ale nie dam rady wrócić, pomożesz mi?- Berlin od razu podszedł do mnie i złapał mnie w pasie. Zaczęliśmy iść w stronę salonu. 

Po wszystkim, leżąc na kanapie prowadziłam lekką rozmowę z Rio. Zobaczyłam jak podchodzi do okna i jego twarz zmienia się drastycznie. 

-Rio, co się dzieje? Rio, policja interweniuje? RIO!- krzyknęłam. 

-TOKIO!- chłopak wydarł się na cały głos, na co ja rzuciłam na niego niezrozumiałe spojrzenie.- Tokio...ona jest, eeeeee...przed mennicą.- odparł oszołomiony. 

-CO?

--------------------

Witajcie!

Drugi dzień maratonu, jutro kolejny rozdział. 

Dziękuje wam również za ponad 3k wyświetleń!

Studentka bez domu.

Jesteś strasznie uparta, wiesz?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz