─── ・。゚☆: *.☽ .* :☆゚. ───
Paola była zaniepokojona. Zaniepokojona powoli pojawiającym się murem między nią a jej kuzynką, zaniepokojona napadem i, przede wszystkim, zaniepokojona widocznie pojawiającymi się sentymentami Cayetany wobec de Fonollosy Gonzalvesa. Sama jednak nie wiedziała który z tamtych powodów przelał szalę goryczy, sprawiając, że postanowiła złożyć brunetce niezapowiedzianą wizytę.
Kobieta wysiadła z białej taksówki, trzaskając drzwiami nieco mocniej niż powinna; puściła mimo uszu przekleństwo kierowcy, który mamrotał coś o rozwydrzonych pannicach ze stolicy, i odgarnęła jasnobrązowe włosy za ucho, po czym szybkim krokiem skierowała się w stronę mieszkania Azaroli Herrery.
Skrzywiła się, gdy hiszpański gorąc uderzył w nią całą swoją mocą. Po części ucieszyła się, że była ubrana cała na biało — miała na sobie biały top z rękawami 3/4, naprawdę jasnokremową spódnicę za kolano, gdzieniegdzie pokrytą szarymi różami i popielate szpilki. Fakt, w końcu zawsze się mówiło, żeby latem nosić jasne ubrania, bo to one odbijają promienie słoneczne, ale kobieta powoli zaczynała wątpić w jakąkolwiek prawdziwość tej tezy.
Głośno zapukała do drzwi, zupełnie jakby zapomniała, że zawsze miała do dyspozycji dzwonek. Gdy po raz kolejny nie otrzymała jakiejkolwiek odpowiedzi, zwyczajnie złapała za klamkę.
Miała wrażenie, że nigdy nie była aż tak zdecydowana, by wyrzucić coś brunetce z głowy. I chociaż zawsze jej wychodziło, tym razem sama nie była pewna własnego sukcesu. Tym bardziej, że zwyczajnie martwiła się o bezpieczeństwo własne oraz samej Cayetany i doskonale zdawała sobie sprawę, że to nie był dla niej argument.
Weszła do salonu i gdy zobaczyła kuzynkę, zapukała we framugę. Tamta najwyraźniej nawet jej nie usłyszała, bo jedynie uśmiechnęła się do telefonu, który trzymała w dłoniach, po czym szybko zaczęła pisać odpowiedź.
— Hej, Cay — zaczęła, przybierając lekki uśmiech i tylko przy okazji przyprawiając młodszą Hiszpankę o przysłowiowy zawał.
Azarola Herrera wydała z siebie coś na kształt pisku, po czym teatralnym ruchem złapała się za serce i spojrzała w stronę, z której dochodził głos. Po części miała wrażenie, że popadała w paranoję, ale przez króciutką chwilę przeszło jej przez myśl, że wszystko się posypało, a właśnie odwiedzili ją tajniacy z Guardii Civil.
Na szczęście, zamiast mężczyzn z pistoletami, dostrzegła Rosón Rujillo.
— Jak tu weszłaś?
Jej słowa w pewnym stopniu zagłuszył dźwięk przychodzącej wiadomości. Kobieta jedynie spojrzała na ekran, uśmiechnęła się pod nosem kolejny raz, po czym znów spojrzała na szatynkę stojącą w drzwiach.
— Znowu nie zamknęłaś drzwi — stwierdziła Paola nonszalancko, a gdy przyszła kolejna wiadomość, nieznacznie się skrzywiła. — Kto nie jest w stanie bez ciebie żyć i tak się dobija?
CZYTASZ
𝐋𝐀𝐃𝐑𝐎́𝐍 𝐃𝐄 𝐀𝐑𝐓𝐄. ᵃⁿᵈʳᵉ́ˢ ᵈᵉ ᶠᵒⁿᵒˡˡᵒˢᵃ ᵍᵒⁿᶻᵃˡᵛᵉˢ
Fanfiction❝ I KNOW MY VALUE AND I KNOW HOW TO SHOW THIS ASSHOLE WHAT HE HAD LOST. ❞ 𝑪ayetana Azarola Herrera z pewnością była twardą kobietą, która nie dawała sobie w kaszę dmuchać, o ile można było tak powiedzieć. Dlatego, kiedy tylko dowiedziała się o t...