Witam tego pięknego poniedziałku.
Jako, że jest mała obsuwa, wstawiam podwójny rozdział. Cieszcie się więc z tego wszyscy :DMissIgnorant - Możesz się popisać jak będziesz miała czas xD
PolneMaki - Żebyś miała jakieś zaskoczenie, a co :D
Wiktorynoks66, Donttaczmajfejsu, Cordellia123455 - dla nowych czytelników <3
Betowała najwspanialsza hiderigami.
***
— Jak czułeś się po tym, gdy opuściłeś szpital?
— Jak gówno. Przepraszam, za wyrażenie, jednak...
— Nie przejmuj się. Mów to, co czujesz.
— Więc to właśnie czułem. Do tej pory wychodziłem z oddziału szczęśliwy. Wiedziałem, że zrobiłem dokładnie tyle, ile tylko potrafiłem. Że wykorzystałem swoją wiedzę w maksymalnym stopniu. Czasem się zdarzało, że nie udało mi się komuś pomóc, jednak te sytuacje były tak rzadkie...
— Zapoznałam się z twoimi statystykami. Początkowo z ciekawości, muszę przyznać, potem jednak zagłębiłam się w nich bardziej. Są imponujące. Mimo podejmowania się przez ciebie tak ryzykownych zabiegów, odsetek śmiertelności jest niesamowicie niski. Nie czujesz się tym przytłoczony?
— Nie wiem. Chyba nie. Ciężko jest nie odczuwać presji, ten zawód się z tym bezpośrednio łączy, nie uważam jednak, bym był jakimś, nie wiem... Bohaterem? Staram się być tak dobry, jak tylko mogę. Najlepszy jak mogę. W oczach dzieci, które leczę, jestem kimś wyjątkowym i o to mi chodzi.
— Dlaczego więc tamten chłopiec zmarł, Naruto?
Zadrżałem, przymykając na chwilę oczy. Zacisnąłem dłonie w pięści, skupiając się tylko i wyłącznie na fizycznych objawach stresu.
Przyspieszone bicie serca. Pogłębiony oddech. Boleśnie zwężone źrenice.
— Nie udało mi się go uratować — wychrypiałem przez zaciśnięte gardło.
— Dlaczego?
— Najwyraźniej nie jestem tak dobry, jak mogłoby się wydawać.
— Przeglądałeś później opis przypadku tego chłopca?
— Nie. Zmarł w sobotę, a w poniedziałek już dostałem nakaz urlopu.
— Rozumiem... Mógłbyś przynieść je na następne spotkanie? Bez danych oczywiście, szanuję jak najbardziej tajemnicę lekarską. Chciałbym również, byś znalazł co najmniej dziesięć podobnych przypadków. Jesteś w stanie to zrobić?
Uchyliłem na chwilę powieki, patrząc na jej pytający wyraz twarzy.
Jej spokojna, tak niewzruszona mina wzbudzała we mnie poczucie irytacji. Nie umiałem wyjaśnić tego zjawiska, przeanalizować tego, skąd owe uczucie się brało. Po prostu... Nie pokazywała sobą nic.
— Tak. Myślę, że tak. Czy zostanie to potem wpisane w moją dokumentację? Jak będzie w tym uwzględnione, że brałem czynny udział w terapii i stosowałem się do zaleceń to może Tsunade szybciej mi odpuści.
![](https://img.wattpad.com/cover/224142612-288-k847272.jpg)
CZYTASZ
Zanim zgasną światła.
FanfictionDruga część "W świetle lampy". Historia bezpośrednio powiązana z częścią pierwszą. Akcja zaczyna się w momencie zakończenia rozdziału "Nic nie dało się zrobić", więc czytanie bez znajomości pierwszego tomu mija się z celem. Korekta - Hiderigami Kon...