Wybaczcie za taką długą przerwę, nie byłam jednak w stanie zebrać się, by to opublikować. Trochę podupadłam na zdrowiu, do tego straciłam wiarę w to, że to opowiadanie ma jakiś potencjał jeszcze. Mam już napisaną prawie całość, brakuje mi dosłownie ostatniego rozdziału, ten jeden jednak piszę od czterech miesięcy już i coś mi on nie idzie.
Mam nadzieję, że wciąż trzymam poziom, jeśli jednak nie - mówcie śmiało! Wytykajcie błędy, krytykujcie i się smiejcie, wszystko, by następne części były coraz lepsze.
Miłego czytania.
— Jak pan widzi, dom ten jest wyposażony we wszystkie niezbędne sprzęty, możliwa jest jednak wymiana ich na model w podobnej cenie, jeśli tylko wyrazi pan taką chęć. Dodatkowo jest opcja zamontowania w łazience, obok kabiny prysznicowej, wanny.
— Jaka kwota dopłaty za wannę? — zapytałem cicho, unosząc głowę znad idealnie czystej płyty indukcyjnej.
— Zgodnie z katalogiem, pobieramy tylko opłatę za sam sprzęt, montaż zaś jest wliczony w cenę domu. — Około trzydziestoletnia, ubrana w doskonale skrojony kostium kobieta uśmiechnęła się uprzejmie, kiwając głową.
— Rozumiem... A okolica? Co może mi pani powiedzieć o sąsiedztwie?
— Większość z nich ma dzieci w wieku pana córki, to bardzo młode osiedle. Poza rodzinami z dziećmi zamieszkują tutaj również starsze pary. Nic mi nie wiadomo o imprezach, studentach czy tym podobnym — wyrecytowała jakby z pamięci. Nie spodziewałem się niczego innego.
— Sarada! — zawołałem młodą. Wychyliła głowę zza futryny pokoju, który mógłby być jej przyszłym pokojem. — Co sądzisz, poczwaro?
— A będziemy mogli posadzić w ogródku drzewko i pomidory? — zagadała zainteresowana.
— Właśnie. Jaki rodzaj gleby tutaj jest?
— Nie podam panu niestety dokładnego składu, jednak dwa domy dalej pani Yakizawa uprawia cały ogródek warzywny z bardzo dobrym skutkiem. Również, jak może pan zauważyć nawet przez okno w kuchni, większość sąsiadów posiada przynajmniej jedno drzewo na posesji. Wydaje mi się więc, że przy odrobinie cierpliwości uda się panu wyhodować i pomidory.
Wymieniłem z młodą uśmiechy. Czyżby się w końcu udało?
To był już czwarty dom tego dnia. Odkąd oświadczyłem deweloperowi, że sprzedaje nasz dom, mojego maila zalewały dziesiątki propozycji. Proponowali cuda na kiju, i choć doskonale wiedzieli, z kim mieli do czynienia, to większość starała mi się wcisnąć coś, co albo cenowo przekraczało moje zamiary, albo jakość nie była porównywalna z kosztami.
— Niech mi pani jeszcze przypomni metraż — spojrzałem ponownie na kobietę, przechodząc do obszernego, minimalistycznie urządzonego salonu.
— Sto pięćdziesiąt metrów, plus sześćdziesiąt piwnicy i garaż.
— Sarada, podoba ci się tutaj? Jak sądzisz?
— A powiesimy na ścianach wszystkie moje puzzle? — Podparła się pod boki. Zupełnie, jakby to był jedyny warunek jej zgody...
— Oczywiście.
— To mi się podoba.
***
Rozłożyłem się wygodnie na kanapie, z ulgą przyjmując do siebie to, że był już piątek.
Zarząd nie pracował w weekendy, nie miałem więc żadnego obowiązku, aby się tam fatygować.
Uczucie braku jakiś większych spraw na głowie, wolnego weekendu czy nawet tego, że mogłem zasadniczo robić, co tylko chciałem, było dziwne. Z jednej strony wciąż odczuwałem brak ciągłego napięcia związanego z pracą na oddziale. Powodowało to całkiem realny dyskomfort, przez który nie potrafiłem siedzieć w jednym miejscu dłużej niż pół godziny.
CZYTASZ
Zanim zgasną światła.
FanficDruga część "W świetle lampy". Historia bezpośrednio powiązana z częścią pierwszą. Akcja zaczyna się w momencie zakończenia rozdziału "Nic nie dało się zrobić", więc czytanie bez znajomości pierwszego tomu mija się z celem. Korekta - Hiderigami Kon...