Przełom

3.2K 202 278
                                    

Dzisiaj bez długiego wstępu :) Dedykacje dla hiderigami ( <3 ) ,  MissIgnorant , PolneMaki , hihoneeey ( nie mam od ciebie gwiazdek, larwo wściekła xD )i Mikoosia, która jest nową czytelniczką :) 
Miłego! 


— Uwaga, już ostatni szew. — Złapałem nożyczkami ostatnią z niewielkich nitek wystających ze skóry młodej dziewczyny. Starała się nie pokazywać, jak bardzo skrępowana była tym wszystkim, odwracała jednak wzrok na ścianę obok, skubała skórki od paznokci i wzdychała co sekundę. 

Nie dziwiłem jej się w żaden sposób. Gdybym miał siedemnaście lat, biust wielkości tego Tsunade i jakiś lekarz gmerałby mnie tuż przy sutku, też bym nie był zachwycony. 

Szybkie pukanie od drzwi oderwało mój wzrok od doskonale zagojonej rany. Odwróciłem się szybko, w ostatniej chwili zasłaniając pacjentkę sobą, gdyż drzwi otworzyły się jeszcze zanim krzyknąłem, by nie wchodzić. 

— Doktorze, to są te dokumenty, o których mówiłam. Proszę je przejrzeć. 

Uniosłem brew zaskoczony, widząc, że sama dyrektorka kompletnie nic nie robi sobie z tego, że narusza tak skrajnie prywatność kobiety siedzącej tuż przy mnie. 

— Po pierwsze, trwa wizyta — powiedziałem od razu, nie martwiąc się tym, że warczę na własną przełożoną. Przecież to dziecko zaraz zemdleje! — Po drugie, nie powiedziałem, że można wchodzić. Po trzecie, co to ma znaczyć, że wchodzi pani do gabinetu bez zaproszenia? 

Upewniłem się, że pacjentka zdążyła ubrać koszulkę i dopiero wtedy wstałem, mierząc się z oburzonym wzrokiem wielkiej Pani Profesor. 

Nie wróżyło to niczego dobrego.

***

— Oszaleje w końcu, wiesz? — krzyczałem od samego progu, dziękując wszelkim bóstwom, że akurat dzisiaj Matsuri nie było w domu. — Najpierw musiałem uciekać z samego rana, jak jakiś tajemny kochanek przed mężem, żeby Sarada mnie nie zobaczyła. Rozumiesz, że wstał o piątej tylko po to, żeby wykopać mnie z łożka? Ale okej. To jeszcze jakoś zniosę. Wciąż przeżywa śmierć Sakury, śpiący ojciec z kimś innym mógłby być dla niej traumatyczny. 

Dotarłem do salonu, gdzie Gaara wcisnął w moją dłoń od razu puszkę z piwem. Idealnie. 

— Potem poszedłem do pracy. Wszystko ładnie, przyjmuję sobie pacjentów, zacząłem już się nawet przyzwyczajać do tego trybu. I teraz słuchaj. 

— Słucham cię cały czas. 

— Jest dziewczyna. Młoda, przyszła z matką, ale ta została na zewnątrz. Upadła na jakieś szkło, szwy miała na całej piersi, do zdjęcia zostały tylko te przy sutku. Porażka dla niej, ale jakoś sobie z tym poradziłem. Tu zagadałem, ona udawała, że wszystko jest okej, ale musiała czuć się okropnie. Więc spieszę się, usuwam te pieprzone nitki i nagle wpada jaśnie wielka Pani Profesor. Bez słowa otwiera drzwi, wchodzi, nie patrzy na to, że dziewczę mi zaraz zejdzie, i co? I daje mi jakieś papiery. — Upiłem łyk chłodnego piwa, robiąc sobie tym samym przerwę na oddech. 

— I co dalej? 

— To jej mówię, że co to ma znaczyć. Zjechałem ją przy tej dziewczynie, no bo, kurczę, nie widzi mi się skarga przez to, że jakaś prukwa wbija do gabinetu na chama. 

— Rozsądne. 

— Tak? To potem ta jaśnie wiedźma zaprosiła mnie na rozmowę, i wiesz co? Zwolniła mnie!

Zanim zgasną światła.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz