Wyjedziemy?

2.6K 191 220
                                    

Nieco wcześniej niż zazwyczaj, ale mam nadzieję, że przyjmiecie to z uśmiechem :) 
Główna dedykacja dla PolneMaki, która zdecydowała się nie anulować swojego opowiadania. Cieszę z tego tytułu niezmiernie :D Mam nadzieję, że rozdział ci się spodoba :D 
Kolejne dla MissIgnorant, która mam nadzieję, że znajdzie chwilę czasu na to i dla hiderigami :) 
Witam nowych czytelników: VivereMilitareEstNuari1twoje_cmentarzyskoShhida28287TE523ArekOlszowski NEESotaM - mam nadzieję, że wymieniałam wszystkich :d Oby kolejne rozdziały wam się spodobały :*



— Jak będziesz się tak trząsł, to jej nie pomożesz — Itachi westchnął kolejny raz. Położył dłoń na moim kolanie i przytrzymał je, by siłą docisnąć do podłogi. 

— Jesteś pewny, że ta cała Izumi jest kompetentna? 

— Jestem. 

— Na pewno wie, co robi? Sarada to tylko dziecko, jej psychika jest bardzo krucha. A jeśli powie coś, co zrobi jej krzywdę? 

— Nie powie. Uspokój się. Wyjdź, zapal sobie, przejdź się dookoła budynku, cokolwiek. Nie może cię zobaczyć w takim stanie, bo przerazi się bardziej niż psychologiem. 

Odetchnąłem głęboko, wstając ostatecznie. Może i miał rację? 

— Jak wyjdzie, napisz do mnie od razu. 

— Oczywiście. — Machnął ręką, wyganiając mnie tym samym na zewnątrz. 

Będąc już na schodach zewnętrznych, zaciągnąłem się głęboko, wyciągając komórkę z kieszeni. Nie było połączeń ze szpitala, w wiadomościach nie było nic ciekawego. Nawet dziennik miejski nie miał do zaoferowania żadnej lokalnej tragedii...

W tym samym momencie, w którym już miałem schować telefon do kieszeni, zadzwonił Naruto. Uniosłem brew, odbierając od razu. 

I jak się trzymasz? Zakładam, że jesteś tym, który trzęsie portkami, bo o Saradę się nie martwię. 

Bardzo zabawny jesteś, Uzumaki. Dzwonisz po coś konkretnego?

Tylko po to, by upewnić się, że nie zjadłeś tej biednej pani psycholog. Mówisz, że to jakaś wasza rodzina? 

— Bardzo daleka, ale zawsze. Czasem się zastanawiam, czy znam wszystkich członków tego jakże szanownego rodu. Ojciec na większych spotkaniach rodzinnych potrafi wymienić wszystkich pomniejszych kuzynów, stryjów, cioteczne babki i cholera wie co jeszcze. 

Dlatego ja się cieszę, że nie mam podobnych problemów. 

— Ciesz się. Jak byłem nastolatkiem, bałem się, że przez przypadek zacznę się spotykać z jakąś swoją kuzynką z trzeciej czy czwartej linii. Dopiero jak się upewniłem, że Sakura na pewno nie jest ze mną w żaden sposób spokrewniona, zacząłem spać spokojnie. 

Od kiedy wpadasz w słowotok, Uchiha? Wyluzuj. Sarada sobie poradzi, to jest mądre dziecko. Mądrzejsze od ciebie, tego jestem pewny. 

— Wiem, że sobie poradzi — warknąłem do słuchawki, wyrzucając wypalonego papierosa do kosza. 

To się uspokój, co? Usiądź sobie gdzieś. Może przyjechać do ciebie? Właśnie wychodzę z biura w szpitalu w sumie. 

Zanim zgasną światła.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz