Fugaku Uchiha nie był człowiekiem, który okazywał uczucia. Przez większość swojego życia takowe uważał za słabość.
Wychowany przez ludzi, którzy wciąż wspominali wojnę, od małego wpajane miał, że jedyne, co musiał, to się zachowywać. Słuchać dorosłych, okazywać szacunek, ciężko pracować i utrzymywać rodzinę.
Robił to więc najlepiej, jak potrafił. Zapewnił swojej żonie byt na najwyższym poziomie, wychował dwóch wspaniałych synów, którzy podzielali jego pasję do medycyny i wznieśli rodzinną fundację na zupełnie nowy poziom.
Fugaku był dumny z nich, nie uważał jednak za zasadne, by to okazywać. Wydawało się w pewnym momencie, że i Itachi, i Sasuke zaczęli dostrzegać te bardziej subtelne wyrazy ojcowskiej miłości. Byli równie inteligentni, co jego żona, dlaczego więc mieliby mieć wątpliwości?
Pierwszy wybuch złości chłopcy zobaczyli, gdy dowiedział się, że Itachi woli mężczyzn. Dłuższy czas nie potrafił się z tym pogodzić, gdy już jednak okazało się, że Nagato jest kimś wartym uwagi, zaakceptował go w pełni.
Następną falę uczuć od wielu lat pokazał dopiero na widok swojej najprawdopodobniej jedynej wnuczki. Gdy tylko ujrzał ją na lotnisku, gdy Sasuke wraz z żoną wrócili do kraju, był bliski popłakania się.
Jego dziedzictwo. Istota tak mała, tak podobna, tak ufnie się w niego wpatrująca...
Trzeci raz, gdy pozwolił sobie na gwałtowniejszy wybuch, był wówczas, gdy dowiedział się o rozwodzie Sasuke. Ciężko było mu przyjąć to, że źle ocenił pannę Haruno, że pobłogosławił związek, który rozpadł się po ledwie ośmiu latach. Mikoto jednak skutecznie ukoiła jego nerwy, tłumacząc, że to lepiej. Lepiej po takim czasie niż później.
Śmierć Sakury przeszła dla niego bez echa. Ot, szkoda. Tak po prostu. Szanował ją jako matkę jego wnuczki, ale nie aż tak, by czuć jakikolwiek żal z tego tytułu. Wiedział, że Sasuke doskonale poradzi sobie jako ojciec, do tego miał przecież Itachiego do pomocy, prawda? Nawet ostatecznie ich.
Czym więc się martwić?
Sądził, że resztę życia przeżyje bez kolejnych, tak niekomfortowych dla niego, nazbyt emocjonalnych sytuacji.
Gdy więc przyszedł do niego Itachi, spokojnie tłumacząc że Sarada owszem, wciąż była Uchihą, jednak nie z prawego łoża... Był rozjuszony. Bardziej niż wtedy, gdy dowiedział się, że Itachi był gejem, bardziej niż wtedy, gdy Sasuke miał problemy na uczelni.
— Jak można być tak niepoważnym człowiekiem? — szeptał, drżącymi dłońmi odbierając kieliszek nalewki od żony. — Jak można kogoś tak perfidnie oszukać...? Jak ten człowiek może nazywać się w ogóle Uchiha?!
I krzyczał dalej, ku całościowemu zdziwieniu syna oraz małżonki.
Minęło pięć minut, potem dziesięć... Przy piętnastej Fugaku w końcu się uspokoił. Poprawił krawat przy koszuli, przeczesał rozwiane włosy po czym podał Itachiemu kluczyki do własnego samochodu.
— Zawieź mnie do tego człowieka.
***
— Już idę, idę!
Czarnowłosy zarzucił szybko koszulę na plecy, zamknął laptopa i pobiegł do drzwi. Czyżby kurier? Czyżby w końcu przyszedł ten jego pieprzony makaron?
Obito się zawiódł. Niestety.— Nie spodziewałem się tu ciebie, kuzynie... — wyszeptał, czując, jak serce podchodzi mu do gardła. Skoro sam Itachi tu był, to znaczy, że...
CZYTASZ
Zanim zgasną światła.
FanficDruga część "W świetle lampy". Historia bezpośrednio powiązana z częścią pierwszą. Akcja zaczyna się w momencie zakończenia rozdziału "Nic nie dało się zrobić", więc czytanie bez znajomości pierwszego tomu mija się z celem. Korekta - Hiderigami Kon...