trzecia strona w linie

168 33 6
                                    

Rozmawiałaś dzisiaj z Violet. A ja jak zwykle Cię obserwowałem.

Lubię Twoją przyjaciółkę. To ciepła, serdeczna osoba i myślę, że obie nie mogłybyście trafić na lepsze osoby — uzupełniacie się w każdym calu. Violet pomogła mi kiedyś w pracy domowej z zielarstwa. Było to bardzo miłe, biorąc pod uwagę, jak żałośnie wtedy wyglądałem, obryzgany sokiem jednej z tych piekielnych roślin.

Ciekawi mnie, czy gdybym był bardziej rozpoznawalny, towarzyski i otwarty, zainteresowałabyś się mną. Dostrzegła. Choć na moment.

Ale nie jestem. I raczej nigdy nie będę. Są już osoby, które stoją na podium. Frank z tym dumnym uśmiechem i podbródkiem zadartym wysoko do góry. Malfoy ze zmarszczonymi brwiami i kpiną w oczach. Pansy, śmiało przemierzająca korytarze z cynizmem na ustach. Chyba nie pasuję do tego domu. Nie pasuję do żadnego. Nie pasuję nigdzie.

Tak bardzo chcę Cię dotknąć. Przypadkiem musnąć ramię, opleść kosmyk włosów wokół palca, opuszkiem palca zaznaczyć wargi. Chcę czuć Twój oddech przy swoim. Chcę budzić się z myślą, że dziś Cię pocałuję. Tak jak wczoraj i jutro.

Nie powinienem tęsknić za rzeczami, których nigdy nie doznałem.

Nie powinienem wielu rzeczy.

W tym mugolskich tabletek. (Nawet ja zauważam, że źle na mnie działają). 

Tamto miasto ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz