piąta strona w linie

129 32 0
                                    

Widziałem, jak szeptałaś coś dzisiaj do Violet i znów na mnie spoglądałaś.

Czułem się tak dziwnie — bardzo dziwnie — a mój żołądek, serce, gardło i umysł zacisnęły się wbrew woli. Miałem wrażenie, że rozpiera mnie rój motyli, gotowych przysiąść na czubku Twego nosa.

Nie wykonałem żadnego ruchu. Bałem się. Siedziałem w fotelu i tępo wbijałem wzrok w kominek, w który wpatrywałem się już tysiące razy i wciąż pozostawał tym samym nudnym kominkiem. A ja wciąż pozostawałem tym samym nudnym Teodorem.

Lękam się, że zawiodłem Cię. Albo wydaję się zbyt nachalny. Nie dziwię się, że ogarnia Cię niepokój. Sam nie chciałbym, by ktoś taki jak ja obdarzał mnie jakąkolwiek atencją. Nie potrafię się jednak powstrzymać.

Chciałbym powiedzieć Ci to wszystko. Słowa piętrzą się we mnie, atakują, obijają o serce. To takie ciężkie. Moje powieki zamykają się na samą myśl.

Muszę iść. Ojciec nie byłby dumny, gdybym zawalił OPCM.

Czasami boję się go bardziej, niż siebie.

Tamto miasto ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz