dwunasta strona w linie

102 29 2
                                    

Dzisiaj, gdy rozdawałaś ocenione eseje z transmutacji, ktoś zatrzymał Cię i stanęłaś, opierając dłoń na moim krześle. Zadrżałem. Odwróciłem ukradkiem wzrok i zobaczyłem coś, czego nie chciałem dostrzec.

Nie wiem, dlaczego się ranisz. Dlaczego skóra wokół Twoich paznokci nie jest alabastrowa, tylko przechodzi w niezdrową czerwień. Jest poszarpana. Nie powinnaś się tak ranić. Może się nie zagoi. Może będziesz miała blizny.

Uniosłem wzrok, a Ty wtedy wszystko pojęłaś. Zabrałaś gwałtownie dłoń, spuściłaś wzrok i pospiesznie podeszłaś do katedry, by powiedzieć coś McGonagall. Nie spojrzałaś już na mnie ponownie.

Tamto miasto na prowincji nie chciało Twoich ran, Dafne. To również.

Nie wiem, czy jestem na tyle silny, by pójść po właściwie zioła jak moja matka niegdyś.

Tak bardzo chciałbym, by tu była.

Tamto miasto ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz