Z cichym westchnieniem odwróciłam się i zaczęłam iść w tym samym kierunku, skąd przyszłam. Ale na mojej drodze pojawiła się limuzyna czarna jak smoła, która na dodatek oślepiała mnie swoimi mocnymi światłami. W końcu drzwi się otworzyły a ze środka wyszła osoba, której w ogóle się nie spodziewałam - a przynajmniej nie w tej chwili. Wiem tyle, że muszę być ostrożna, gdyż wszystko może być możliwe a ten człowiek naprawdę nie cofnie się przed niczym. A był to nie kto inny jak...
Ray Dark. Moja intuicja dobrze mi podpowiadała, że za jego uśmiechem w domu Jude'a coś się kryło. Miałam jednak nadzieję, że nie stanie się nic złego a ja za chwilę ruszę do domu, aby przywitać się z brunetem. Natomiast obecnie znajdowałam się tutaj, nie wiedząc co za chwilę zastanę. Dark pstryknął palcami, na co światła zgasły a ze środka pojazdu wyszło dwóch mężczyzn - jeden stanął po lewej stronie trenera Akademii a drugi po prawej stronie. Obaj zaczęli się do mnie zbliżać z myślą, że szybko wykonają swoje zadanie. Jeden z nich miał w dłoniach worek, drugi zaś linę. Moje uszy automatycznie odchyliły się do tyłu, sierść na grzbiecie zjeżyła się a z klatki piersiowej wydobywało się głębokie warczenie. Zaczęłam się powoli cofać, zastanawiając się jak ich tu ominąć - zaś oni powoli szli w moim kierunku.
- Chodź tu piesku, dam ci pyszny smakołyk - powiedział do mnie jeden z mężczyzn miłym głosem, na co kompletnie go zignorowałam
Nie ze mną te numery - pomyślałam sobie, bacznie im się przypatrując. Mężczyzna, który trzymał linę rzucił ją w moją stronę ale byłam szybsza i odskoczyłam w bok, więc lina upadła obok mnie. Próbował tak parę razy a kiedy mu się to ciągle nie udawało, postanowił dać sobie spokój i pozwolić, aby to jego kolega dokończył zadanie. Tak więc drugi z mężczyzn, trzymając worek zbliżył się do mnie jeszcze bliżej. Warknęłam jeszcze głośniej, po czym kłapnęłam w jego stronę zębami, chcąc dać mu wyraźnie ostrzeżenie: ,,nie podchodź do mnie bo cię ugryzę''. Widziałam jak mężczyzna wzdrygnął się i cofnął o kilka kroków. Dlatego wykorzystując kilka sekund rzuciłam okiem na Darka, który nie wyglądał na zbyt zadowolonego z takiego obrotu spraw. Zapewne liczył, że jego ludzie złapią mnie bez żadnego problemu ale ze mną nie było tak łatwo.
- Przestańcie się z nią bawić! - krzyknął Ray - Macie ją złapać i to w tej chwili!
Mężczyźni nadal nie dawali za wygraną i ciągle próbowali swoich sił w starciu ze mną ale nie mieli szans. Dzięki temu, że byłam niezwykłym psem miałam znacznie większą zwinność niż zwykły psiak. Dlatego bez żadnych przeszkód omijałam linę, którą we mnie rzucali. Planowałam pójść do domu, aby zjeść troszkę psiego jedzonka i napić się świeżej wody. Następnie poszłabym do pokoju bruneta i wskoczyła do niego na łóżko, po czym machałabym radośnie ogonem, kiedy głaskałby mnie po głowie oraz drapał między uszami. A tymczasem muszę bawić się w kotka i myszkę razem z ludźmi Darka.
- Czy ja zawsze muszę wszystko robić sam? - odezwał się ironicznie Ray i otworzył drzwi oraz wyjął pistolet, kierując go w moim kierunku - Odsuńcie się. Sam z wielką chęcią się nią zajmę. Powiedz ,,pa pa'' psinko
Tak jak mężczyzna powiedział ci odsunęli się, robiąc mu miejsce. Na mojej drodze stał jedynie Dark, który trzymał w dłoniach pistolet i kierował go prosto we mnie. Oczywiście czułam strach - w końcu kto nie bałby się jak ktoś mierzy do ciebie z pistoletu? Jednak nie pokazywałam mu tego, nie dając tej satysfakcji. Poza tym nie mogę pozwolić sobie na strach, gdyż to ja jestem obrońcą zespołu i muszę być silna oraz twarda, aby w razie czego im pomóc. W końcu Dark nie chciał już dłużej czekać i pociągnął za spust... Świat jakby zwolnił, moje zmysły się wyostrzyły a ja dokładnie widziałam każdy pocisk, który leciał w moją stronę. Nie wiele myśląc zaczęłam biec w stronę trenera Królewskich, błyskawicznie omijając wszystkie pociski - a mężczyźni? Ci byli pod wielkim wrażeniem mojego refleksu. Kiedy zaś byłam kilkanaście centymetrów od Ray'a skoczyłam na niego, dziko warcząc. Dyrektor Akademii Królewskiej cały zastygł jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i zapomniał o pistolecie, natomiast jego ludzie uciekli, zostawiając go całkiem samego. Nie zastanawiając się długo ugryzłam go boleśnie w prawą dłoń, po czym zeskoczyłam i ile sił w łapach pobiegłam przed siebie. W biegu uruchomiłam Super Szybkość biegnąc tak szybko jak jeszcze nigdy, kierując się prosto do domu.
CZYTASZ
Psi Agent | Inazuma Eleven ✔️
Random✔️ Lucy Shanon jest zwykłą dziewczyną, która mierzy się z problemami codziennego życia. Rodzice spędzają każdą wolną chwilę na pracy a córki w ogóle nie zauważają, przez co Lucy czuje się odrzucona... Pewnego dnia los się do niej uśmiecha i składa p...