17. Decyzja Jude'a ✔️

131 10 5
                                    

Dzień zaczęliśmy od treningu w tajnym centrum treningowym. Grzecznie siedziałam obok nogi mojego właściciela i patrzyłam na pozostałych upewniając się, że wszystko jest w porządku. Widziałam między innymi jak Jack biegł po wielkich walcach, które wyglądem przypominały bieżnie. Natomiast Kevin wspinał się po ścianie, która na dodatek ciągle poruszała się w górę i w dół. Trening każdego z chłopaków wyglądał na męczący i wyczerpujący - jednak wierzę, że sobie poradzą. Do naszej dwójki podszedł Axel, który na wstępie pogłaskał mnie po głowie i podrapał między uszami. Wspólnie oglądaliśmy zmagania chłopaków, gdy nagle drzwi otworzyły się i do środka wbiegła zdyszana Celia, po czym zatrzymała się przed nami.

- Mecz Królewskich dobiegł końca - powiedziała zmęczona dziewczyna, trzymając dłonie na kolanach i próbując złapać oddech

- Ile mieli bramek? - zapytał Mark z uśmiechem i przybił żółwika z blondynem

- Wynik to 10 do 0...

- Ale jadka! - ucieszył się kapitan ale granatowłosa nie była zbyt radosna tą informacją, co było nieco dziwne

- Liceum Zeusa ich... - zrobiła krótką pauzę - ...wyeliminowało...

Po jej słowach każdy był w wielkim szoku - w końcu ciężko było uwierzyć w to, że Królewscy przegrali mecz. Dołączyła do nas również reszta drużyny, aby posłuchać tego, co dziewczyna chciała nam przekazać. Jeśli chodzi o Marka ten myślał i uważał, że jest to mało zabawny żart, ale... Jednak po minie granatowłosej każdy mógł wywnioskować, że żartem ta informacja na pewno nie była.

- Powiedz, że to żart... - odezwał się brunet

- Otruł ich ktoś? - spytał Kevin - Jakim cudem Królewscy mogli przegrać mecz?

- Przecież to niemożliwe... Nie ma takiej opcji, żeby Królewscy nie strzelili żadnej bramki - odezwał się Jack nieco drżącym głosem

Dziewczyna zaczęła opowiadać nam wszystko od początku. Okazało się, że zawodnicy z Liceum Zeusa atakowali raz za razem a Królewscy nie mieli nawet szansy, aby przejąć piłkę - a o zdobyciu bramki mogli jedynie pomarzyć. Tak jak myślałam Jude nie wziął udziału w meczu, ponieważ nie udało mu się jeszcze do końca wyleczyć kontuzji nogi. A skoro w rankingach nie było żadnych informacji o tej szkole, postanowił oszczędzać siły na kolejne mecze. Jednak przeciwnicy strzelali gola za golem i kiedy chciał wejść na boisko było już za późno... Jego drużyna została rozgromiona - przynajmniej tak wynikało z opowieści dziewczyny.

- Jude nie zagrał? - dziwił się brunet - To niemożliwe! To jakaś pomyłka! - jego zła energia biła od niego na kilometr

- Kapitanie... - zaczął nieśmiało Wallside - Musisz się uspokoić

- Jak niby mogę się uspokoić!? - krzyknął chłopak - Oni nie przegrywają, to pomyłka. Ja w to nie wierzę!

Brunet bez żadnego słowa wyjaśnienia wybiegł z naszego centrum treningowego. Popatrzyłam na drużynę, która najwidoczniej nie zamierzała pobiec za nim, dlatego wzięłam sprawę we własne łapy. Zaszczekałam patrząc to na nich, to na drzwi, przez które chwilę temu wybiegł mój właściciel, po czym pobiegłam za chłopakiem ile sił w łapach. Miałam nadzieję, że drużyna zrozumiała to, co chciałam im przekazać - mianowicie przekazałam im, że pobiegnę za moim właścicielem i przyprowadzę go z powrotem. Kiedy wybiegłam na zewnątrz zauważyłam jak pobiegł przed szkołę, dlatego szybko pobiegłam zaraz za nim, chcąc jak najszybciej go dogonić. Zauważyłam, że wsiadł do autobusu lecz kiedy zdążyłam do niego dobiec drzwi zamknęły się a pojazd ruszył przed siebie. Nie pozostało mi nic innego jak ruszyć w pościg za autobusem - przecież nie zostawię Marka samego...

Psi Agent | Inazuma Eleven ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz