4/4, koniec tej tragedi. and i am so sorry that those chapters are too short, but macie duzo, ale krotko :) nie no, kazdy ma tak okolo 400 slow wiec nie tak malo. jednak dzisiejszy rozdzial jako zakonczenie maratonu bedzie mial okolo 500 slow, takze no.
Gdyby życie Hazel było filmem, właśnie stałaby nad tablicą korkową pokrytą zdjęciami pani Bruce połączonymi czerwoną nitką niczym w filmie akcji. Jednak to było prawdziwe życie, więc tylko pytała przypadkowe osoby jak według nich wygląda profesor Geraldine.
Hazel chyba popadła w paranoję.
– Cześć! – usłyszała krzyk Percy'ego. Odwróciła się w stronę głosu i zobaczyła Jacksona i di Angelo wleczonych przez Filcha za uszy.
– Um, chłopaki, co się stało? – spytała podbiegając do nich.
– Irytek się stał – mruknął syn Hadesa.
– To przez to, że goniliście go po korytarzu?
– Tak – odparł beztrosko Percy mimo tego, że przed chwilą wyglądał na wkurzonego. – Ciekawe co nam Filch sprezentuje do roboty.
Hazel pokręciła głową i odeszła od półbogów. Z cichym westchnieniem weszła przez dziurę za portretem. Usiadła na kanapie obok Hermiony, z którą zdąrzyła się nawet zaprzyjaźnić. Były razem w pokoju wraz z Lavender Brown, Parvati Patil, Fay Dunbar oraz Adison Sunderwall* i można było powiedzieć, że nieźle się dogadywały.
Tymczasem woźny Filch już zdąrzył wyznaczyć półbogom zadanie – wyprawa do Zakazanego Lasu bez Hagrida, który zwykle towarzyszył uczniom przy takich typu szlabanach. Percy właśnie zastanawiał się, czemu zasadniczo Argus ich ukarał – w końcu też nienawidził Irytka.
Wejście do lasu raczej nie zachęcało. Percy'emu przypominało bardziej... Tartar, w którym miał (nie)przyjemność być.
– To co, Nico? – spytał Jackson. – Na trzy? – Percy zwrócił się ku chłopakowi nawet nie czekając na odpowiedź. – Raz...
– Trzy.
Nico wszedł do Zakazanego Lasu, nie pozostawiając Percy'emu wyboru. W lesie było ciemno i zimno, tego ukryć się nie dało. Liście złowrogo szeleściły, a mokra gleba i kałuże chlupotały pod stopami. Percy miał wrażenie, jakby coś go obserwowało – niczym te czerwone ślepia jak z filmu.
Ale życie nie było filmem.
Jackson zacisnął rękę na Orkanie spoczywającym w jego kieszeni. Czuł się w tym lesie bardzo nieswojo, a podejrzana i niespokojna atmosfera potęgowała to wrażenie. Zerknął na Nicka, który szedł obok niego. Wyglądał na o wiele spokojniejszego, ale Percy znał go na tyle by wiedzieć, że również się niepokoi.
– Ej, stary, będzie dobrze – próbował podnieśc syna Hadesa na duchu.
– Ciiiii – uciszył go Nico przykładając palec wskazujący do swoich ust. – Słyszysz to?
– Co? – spytał nic nie rozumiejąc Percy.
Wtedy to usłyszał. Harczenie i warczenie. Dyszenie i tupot stóp. Ten dźwięk chwilowo go otumanił, ale zaraz wyciągnął i odetkał Orkana trzymając go w pogotowiu.
Coś zaszeleściło i zachlupotało. Krzaki niedaleko Nicka zafalowały i... wyłoniła się zza nich ogromna twarz kobiety. Jej oczy były na przemian krwisto czerwone, bursztynowe i ciemno brązowe, a rozwichrzone i krótkie piaskowe włosy latały wokół jej głowy. Dalej wyłoniło się jej równie duże lwie ciało podobnego koloru co włosy i wielkie, brudno białe skrzydła.
– Sfinks – stwierdził syn Hadesa. – Czego chcesz?
– Och, wy półbogowie – orzekł potwór basowym głosem. – Jesteście tacy nierozumni... moja pani mnie tu nasłała. Nie chcę nic w zamian oprócz odpowiedzi na moją zagadkę.
– Och – Percy przełknął ślinę. – Pora na zagadkę.
*Fay Dunbar i Addison Sunderwall – mało osób wie, że w dormitorium z Hermioną była także Fay i jej przyjaciółka, której imię nie zostało niestety podane, więc sama je wymyśliłam.
CZYTASZ
DON'T FORGET ABOUT YOUR OLD FRIEND. . . leo valdez (zawieszone?)
Fanfiction❝ valdez, przysięgam na wszystkich bogów, że zaraz cię zabiję ❞ życie valentin jones i leo valeza było dziwne. jedno było pewne - że przez ten czas rozłąki nie zapomnieli. bo nie zapomina się. nie zapomina się o swoim dawnym przyjacielu. czyli troc...