5

834 73 28
                                    

Cisza i spokój. Kolejno usłyszane śpiewnie ptaków, szum ulicy, oddech. Otworzył powoli oczy. Rzeczywistość na początku rozmyta, zaczęła ukazywać szafkę nocną, dalej większą komodę a na niej telewizor. Nie jego telewizor. Spojrzał i zobaczył ścianę koloru innego, niż w jego sypialni. Lekka panika zaczęła ogarniać jego umysł, bo nie pamiętał za cholerę, co się stało. Szybko obrócił się i zobaczył głowę. Siwe, trochę nieułożone włosy. Mężczyzna. Co się dzieje. Nagle zaczęło do niego dochodzić, co tak naprawdę się stało.

Zauważył, że ubrany jest w za dużą bluzę. To nie była jego bluza.
Wstał, przeciągnął się, i rozejrzał raz jeszcze. Nie chciał obudzić Roberta, ale też nie chciał opuścić domu, bo wydawało mu się to dwuznaczne.
Przypomniał sobie o wczorajszej kłótni z Kariną. Zrobiło mu się przykro. Potem zirytował się, że dał się ponieść emocjom i zgodził się na przenocowanie u Roberta.
Wstał powoli z łóżka, uważając, aby nie obudzić śpiącego. Zaczął przeglądać rzeczy na półkach. Były tam zdjęcia ze Śmiszkiem, jakieś figurki, wspomnienia z wyjazdów. Najbardziej przyglądał się zdjęciom z jego partnerem. Wyglądali na bardzo szczęśliwych. Przypomniał sobie, że w domu nikogo oprócz Roberta nie było i zapamiętał, aby o to zapytać. Ciekawe, co mogło się stać. Czy ich obrzydliwy związek wreszcie się rozpadł, a może coś się wydarzyło? Nie, nie myśl o tym, nie możesz tak życzyć ludziom, nawet jeśli ich nie lubisz.

- Dzień dobry - na te słowa aż podskoczył, bo był w trakcie czytania jakiejś kartki z szafki. Szybko ją odłożył i poczuł pieczenie na policzkach. Odwrócił wzrok.
- Dzień dobry.

Robert uśmiechnął się rozbrajająco i wstał.
- Słuchaj, przepraszam, że tak się wpakowałem do łóżka obok ciebie.
Krzysztof nie miał nic przeciwko. Wolał chyba się przytulać do samego Biedronia, niż napawać się tylko jego zapachem w pościeli.
- Nic się nie stało. Chciałbym podziękować i już iść. Karina na pewno się martwi.

Robert trochę posmutniał, ale zaproponował:
- Ale kawy chyba nie odmówisz?

Krzysztof zawahał się.
- Nie odmówię.

Woda zawrzała. Krzysztof siedział przy stole i starał się nie rozglądać bardzo po kuchni. Robert zalał kawę, dosypał cukru według uznania gościa.
- To... Mieszkasz sam? - zaczął konserwatysta.
Robert chwilę milczał. Wreszcie odpowiedział:
- Tak, ale na chwilę - tak samo zręcznie uciął temat jak Krzysztof na temat żony. Zrobiło się dość niezręcznie, więc Biedroń włączył telewizor. Zaraz po włączeniu ekranu, ukazały się na nim lekcje tańca towarzyskiego. Ze spokojem zaczął je usuwać, aby wejść gdzieś indziej, a Krzysztof od razu podłapał temat do rozmowy.
- Chcesz uczyć się tańca? - spytał uśmiechając się. Robert niezauważalnie się zawstydził, ale odpowiedział twierdząco. Znał przeszłość rozmówcy w "Tańcu z Gwiazdami".
- Nauczę cię - powiedział Bosak i się roześmiał.
Robert też się uśmiechnął i wypuścił powietrze w geście rozbawienia.
- Tango? - spytał przełączając kanały.
- Mogę. Samba? Walc angielski? Cha- cha?
Robert trochę się zmieszał, ale uśmiech nie schodził mu z twarzy. Wreszcie zatrzymał się na jakimś kanale informacyjnym i spojrzał prosto w oczy Krzysztofa biorąc łyka kawy. On się trochę zmieszał i spojrzał gdzieś indziej.
- Tango tańczy się na dwie czwarte, ale na początek polecam bardziej coś klasycznego - powiedział cicho i zmusił się, aby spojrzeć mu znowu w oczy.
Chwilę tak trwali. Krzysztof jako pierwszy przerwał i wstał.
- Naprawdę, bardzo dziękuję. Ale niestety, muszę już iść, żona na pewno bardzo się martwi - gdy już szedł w kierunku drzwi, Robert złapał go za nadgarstek. Krzysztof spojrzał najpierw na jego dłoń, potem na twarz. Znowu poczuł ciepło na policzkach.
- Bluza - powiedział Robert. I co on sobie niby myślał? Że złapał go, aby go namiętnie pocałować?
Zdjął bluzę i ją oddał. Wyszedł z mieszkania kierując się do domu.


Robert patrzył na bluzę, która przed chwilą była na Bosaku. Złożył ją starannie i położył na łóżku. Wyobraził sobie, jak Krzysztof dalej tam leży. Uśmiechnął się.



Krzysztof w drodze do domu naprawdę przejął się tym, że żona mogła się bardzo martwić. W sumie sama się na to pisała. Nawet nie miał przy sobie telefonu, aby powiadomić ją, że jednak żyje i grupa lewicowców go nie zabiła tęczowym kijem.

Epitafium dla miłości (Biedroń x Bosak)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz