- Ale mnie łeb boli - orzekł zaraz po podniesieniu się z łóżka. Poczuł ucisk w całej głowie i niebywałą ciężkość. Przetarł oczy i zobaczył Roberta, który właśnie zamykał okno.
- Jak się spało w moim... Jak to powiedziałeś? Pięknym, fantastycznym... Cudownym! Więc, jak się spało w moim cudownym łóżku? - spytał i spojrzał na Krzysztofa, który trochę się spiął, ale dalej wyglądał na niezwykle zmęczonego.
- Jak ja się tu znalazłem? - spytał z nikłym rumieńcem i za wszelką cenę chciał odejść od tematu - i czy my się przespaliśmy? - zmarszczył brwi.Robert tylko się zaśmiał:
- Nie martw się. Wczoraj sam z siebie wypiłeś za dużo i zadzwoniłeś mówiąc: " Japierdole, weź mnie stąd." Nawyklinałeś się wczoraj tyle, że starczyłoby na jedną tą twoją spowiedź.On tylko siedząc na łóżku przeciągnął się i poczuł, że kości mu strzelają. Choć kiedyś był najmłodszym posłem, to teraz już tej młodości nie odczuł. Rozejrzał się i wstał.
- Co przyszło ci do głowy, żeby mnie z tego domu odebrać?
Robert uśmiechnął się.
- Sam nawet wpakowałeś mi się do samochodu.Spojrzał na niego i sam się zaśmiał. To co się ostatnio działo podchodziło pod trochę absurdalne wydarzenia. Jeszcze pół roku temu nie myślałby nawet o spaniu u przedstawiciela lewicy. Te myśli potęgowało mu okropne samopoczucie.
- A nie chciałbyś się może ze mną przespać? - powiedział, zanim ugryzł się w język. To miał być żart, ale chwilę po wypowiedzeniu tego, strzelił takiego buraka, że nie różnił się zbytnio od czerwonej poduszki, na której spał.
Robert zdziwił się nieco, zmarszczył brwi i uśmiechnął.
- Drugie drzwi po prawo od wyjścia to łazienka, ja będę na końcu korytarza, w kuchni - oświadczył i wyszedł. Trochę speszył się, przez to co on powiedział. W sumie, to czemu nie? Oczywiście, że by mógł, ale jakby naciskał, to duma i trochę przerośnięte ego Krzysztofa byłoby naruszone, przez co wyśmiałby go i niesamowicie się zniesmaczył.
Na śniadanie Robert usmażył jajecznicę i przygotował kawę. Na początek jednak, dał swojemu gościowi wodę. Ten wypił ją duszkiem i dziękując wziął się za jedzenie. Nie miał serca i sił odmawiać, a potem zaproponował, aby Robert kiedyś spał u niego.
Robert widział co zaczyna ich łączyć, ale wiedział też, że Bosak nie przyzna się do tego prędko. Z drugiej strony już był singlem, ale on miał żonę. Nie mógł tak ciągle naciskać.
- Wiesz, co? Nawet dobra ta jajecznica, nie wyczuwam narazie żadnego cyjanku.
- Tego nie da się wyczuć mój drogi - odparł Robert wstawiając swój talerz do zmywarki.
Krzysztof uśmiechnął się.
- Odwiozę cię - postanowił Biedroń dopinając kawę.
- Pod sam dom tylko mi nie podjeżdżaj.Podjechali rzeczywiście niedaleko, ale na tyle, aby jego żona nie wiedziała, u kogo znowu spał. Właśnie, jego żona.
- Karina mnie zabije - westchnął.
- Nie martw się, zająłem się tym. Trzeba być za kogoś odpowiedzialny, prawda?
Bosak tylko spojrzał na niego gniewnie. Tamten kontynuował:
- Napisałem do niej, że pojechałeś za pilną sprawą do znajomego. Teraz ty będziesz musiał się tylko tłumaczyć jaka była to sprawa - puścił do niego oczko - a, i zdradziłeś mi oczywiście swoje hasło.Krzysztof otworzył szerzej oczy i spojrzał w inną stronę z zażenowania.
- Całus na rozstanie? - zaproponował Biedroń i zaśmiał się.
- Nie myśl, że tamten pocałunek był dla mnie bardzo ważny - powiedział, choć był bardzo ważny dla niego, ale się nie przyznał - to taka niepoważna rzecz z mojej strony.Robert teatralnie przytaknął.
- Ale dalej jestem u ciebie mile widziany, jakby co? - spytał wychodząc z samochodu.
- Oczywiście.******************
Rozdziały będą pojawiać się co dwa dni.
![](https://img.wattpad.com/cover/231352169-288-k528121.jpg)
CZYTASZ
Epitafium dla miłości (Biedroń x Bosak)
RomanceOdmienne poglądy, zdania, obietnice, partie, myśli. Szczerze wypowiadane słowa, skrywane uczucia, odkrywanie siebie, dążenie do doskonałości. Tyle ich różni. Ale coś innego ich połączy. Książka nie ma na celu urazić nikogo.