11

737 78 26
                                    

- Już nie dziwi mnie fakt, że spotykamy się co sobotę, ale bardziej, że wracam co sobotę po jednym piwie.

- Mówiąc szczerze, brakuje mi kogoś tutaj w domu. Jak tłumaczysz żonie, że co sobotę nie ma cię dwie godziny?

Krzysztof uśmiechnął się. Naprawdę, miał wiele wymówek.

- Najczęstsza to ta, że jadę się z kimś spotkać. Czy powinienem przynieść wino? Tak robią dorośli... - zaśmiał się na te słowa.

- Widujemy się zbyt często, abyś przynosił wino. Widzę, że twoja praca ruszyła pełną parą. Startujesz za pięć lat, czy już będziesz za stary?

Krzysztof zamyślił się. Nie będzie za stary, ale czy znowu będzie chciał bawić się w tą całą szopkę? Pierwszy i chyba ostatni raz startował. Raczej te pokolenie, które dostanie prawa wyborcze na niego nie zagłosuje.
Po chwili odpowiedział:
- Raczej nie, ale to nie ja będę wtedy podchodził pod pięćdziesiątkę.

- Proszę, powiedz, że po pięćdziesiątce jest kolejna młodość, bo po czterdziestce jej nie odczułem.

Krzysztof przewrócił oczami z uśmiechem. Jak szybko to zleciało. Pamiętał swoje pierwsze kroki w szkole podstawowej, potem średniej, studia, ślub. Teraz miał już trzydzieści osiem lat i siedział przy sześć lat starszym facecie, myśląc, czy aby na pewno nie wyleczył jego zdaniem "choroby gejostwa". Przez ten czas dał swobodnie płynąć myślom i nie powstrzymywał się. Może to dzięki temu, że czuł się przy nim najlepiej, lepiej niż przy innych?

- Zgaduję, że nie byłeś gotowy wcześniej, ale może jesteś teraz? Bądź ze mną szczery, o czym teraz myślisz? - zaczął nagle Robert. Chciał wyjaśnień, aby powiedział mu, czy jego starania nie idą na marne. Widocznie był przewrażliwiony, bo właśnie siedzieli wieczorem, sam na sam, jak co tydzień, popijając różne napoje.

Krzysztof nic nie mówił. Nagle odpowiedział:
- Chyba będę się zbierał... - i wstał.
- Uciekasz od tematu - tak samo gwałtownie wstał Robert i zaczął za nim podążać, kiedy on kierował się do wyjścia.
- Wcale nie, dziękuję za gościnę... - mówił wychodząc już i zamykając drzwi.

- Krzysiek - powiedział już do drzwi, które parę sekund wcześniej się zamknęły. Naprawdę wstydził się tego pocałunku sprzed paru tygodni? Z jednej strony go rozumiał, ale z drugiej w ogóle. Chciał to zakończyć, ale chciał też, aby to płynęło dalej.

Sam nie wierzył w to, jak łatwo go spłoszyć jednym zdaniem. Był na siebie zły, bo myślał, że nie spanikuje. Dalej wypierał myśli.
Tym razem gdy wracał, bał się zatrzymania przez policję bardziej niż zwykle, choć dzieliło go tylko parę kilometrów od jego domu.
Czy to kolejny okres użalania się nad sobą i smutku, czy może rzeczywiście wiek? W mediach okazywał twarz statycznego, mającego wszystko pod kontrolą i rozważnego mężczyzny, ale tak rzeczywiście nie było. Na razie miał przerwę od kamer i całego zamieszania. Przeszło mu przez myśl, że jego kandydatura wyglądała, jakby przegrał jakiś zakład i po prostu nie mógł z tego wyjść, więc brnął i brnął w to dalej, robiąc coraz to nowe rzeczy, aż przyzwyczaił się do tego i myślał, że to właściwe. Ale on wiedział, że tak nie było i jego wybory były przemyślane i bardzo dobre. Pomyślał, że chociaż to mu się udało.

Gdy dojechał, pomyślał, że wypada wreszcie zachować się jak na swój wiek. Może to alkohol trochę wspomógł, ale po wejściu do domu, od razu skierował się w ustronne miejsce, aby zadzwonić do mężczyzny, u którego niedawno przebywał.

- Ale ty jesteś uparty - to były pierwsze słowa, które usłyszał.

- Wiem, wiem. Słuchaj, tak szczerze, to myślę, aby porozmawiać z tobą wreszcie na poważnie. Mam dom, żonę, chce układać sobie życie po swojemu i zgodnie ze swoim sumieniem. Jesteś dla mnie ukojeniem, kiedy wracam do ciebie, naprawdę czuję się bardzo dobrze.

Odpowiedziała mu cisza w słuchawce, więc kontynuował:

- Spotkajmy się u ciebie, bez kolacji, jakichś wielkich organizacji czy innych głupot. Ty i ja, porozmawiamy, wytłumaczymy sobie niektóre rzeczy.

- Środa ci pasuje?

Krzysztofa zawiodło trochę to, że nie odniósł się do jego wcześniejszych słów, ponieważ kosztowało go wypowiedzenie ich, ale zgodził się. Podał też godzinę, która pasowała obu stronom. Pożegnał się i usiadł na łóżko.

W tym czasie weszła jego żona.

- Z kim tam znowu rozmawiałeś? - spytała siadając obok.

- Z nikim ważnym.

- Widzę, że jesteś jakiś przybity. Może cię rozweselę?









****************
Książka ma prawie 2k odsłon, za co dziękuję. Do usłyszenia misie
Patrzcie, wyrobiłam się przed 12.00, więc rozdziały co dwa dni ( opublikowano o 23.50)

Epitafium dla miłości (Biedroń x Bosak)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz